Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Świat na pograniczu bytu i niebytu

Julia Rzemek 15-04-2008, ostatnia aktualizacja 16-04-2008 21:41

W sobotę w teatrze Ateneum premiera „Stacyjki Zdrój” z piosenkami Kabaretu Starszych Panów w reżyserii Andrzeja Poniedzielskiego i Adama Opatowicza

autor: Radosław Pasterski
źródło: Fotorzepa

W tym roku mija 50 lat, odkąd Kabaret Starszych Panów po raz pierwszy pojawił się w telewizji. Czy myślał pan o tej rocznicy, przygotowując spektakl?

Andrzej Poniedzielski: Nie nadmiernie. Ten jubileusz jest jakimś znakiem, ale myślę, że Starsi Panowie mają w sercach i umysłach mojego pokolenia stałe miejsce. Nie poddają się czasowi. Stworzyli równoległy do naszego świat, który w każdej rzeczywistości daje wytchnienie, poczucie sensu i rodzaj ukojenia. Sprawili, że wady człowieka, jego złe instynkty były nie tyle ośmieszane, co łagodzone, sprowadzone do kłopotliwej aberracji. Zalety z kolei nie były nadęte, wyolbrzymione, pozłacane. Dzięki temu wszystkie problemy wynikające ze współistnienia w jednym miejscu różnych osób wydawały się do zaakceptowania. To rodzaj baśni, ale nie spotkałem człowieka, który nie poddałby się jej urokowi.

Z bogatego repertuaru Starszych Panów usłyszymy m.in. piosenki „Kutno”, „Tanie dranie”, „Upiorny twist”. Jak dokonał pan wyboru?

Wspólnie z Adamem Opatowiczem, korzystając ze skojarzeń i myśli Jeremiego Przybory, stworzyliśmy świat na pograniczu bytu i niebytu. W takim miejscu pojawia się problem śmierci i pytanie, co się stanie z nami później, czy sprawdzą się nasze ziemskie doświadczenia, na ile życie po śmierci będzie inne od tego, które znamy? Ta przestrzeń wyimaginowana okazuje się bardzo bliska, bo w niej jest miejsce na marzenia, pragnienia, dążenia. Wybraliśmy więc piosenki poruszające temat przejścia ze stanu życia do stanu mniej lub bardziej ewidentnego nieżycia. Do nich dopisałem rodzaj opowieści.

Jej bohaterowie noszą niecodzienne imiona Hrabina Hrr., Zmysław, Katia Strofa, Wdowa po Dr Pr. Kim są?

Duchami. Jeszcze się oglądają na tamten świat, próbują myśleć kategoriami wziętymi z życia. Ale Youpiter, czyli gospodarz stacyjki, wyprowadza ich z kolejnych błędów.

Pana także zobaczymy na scenie.

Pojawię się jako Poeta Smutku, który ma ułatwić podróżnym ze stacyjki przejście i zrozumienie sytuacji, w jakiej się znaleźli, porzucenie pewnych żalów, odkrycie nowych radości. Jak poeta w życiu – wprowadzę trochę lekkości w zasadniczość dnia codziennego.

Przypominał pan już w Ateneum piosenki Jana Kaczmarka. Teraz przyszedł czas na twórczość Przybory i Wasowskiego. Czy buduje pan galerię mistrzów kabaretu?

To zbieg okoliczności. Przez całe życie sam coś tworzyłem, a równocześnie podobało mi się to, co robili inni. Dzięki możliwościom teatru udaje mi się upowszechniać moje prywatne zachwyty.

Myśli pan, że Warszawa potrzebuje literackiego kabaretu? O jego powołaniu mówi m.in. Tadeusz Słobodzianek i Emilian Kamiński.

Na pewno. Znaczenie słowa pobladło, bo używamy go wyłącznie jako komunikatu. Wydaje się nie mieć ono szans w konkurencji z obrazem i przekazami multimedialnymi. Ale to chwilowe. Jeśli miałbym coś dalej robić na Małej Scenie Ateneum, to chciałbym przywracać słowu jego należne miejsce.

Andrzej Poniedzielski

Urodzony w 1954 roku poeta, reżyser, autor scenariuszy i tekstów piosenek. Ukończył studia na Wydziale Elektrycznym Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach. Pod koniec lat 70. zdobywał nagrody i wyróżnienia na studenckich festiwalach piosenki w Krakowie i Warszawie. Od początku lat 90. współpracuje z teatrem jako scenarzysta, reżyser i aktor. Od 2007 roku jest kierownikiem literackim „Sceny na Dole” w Ateneum.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane