Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Żonglowanie stratami Powstania

Rafał Jabłoński 01-10-2009, ostatnia aktualizacja 08-10-2009 18:53

2 października 1944 roku upadło Powstanie Warszawskie. Do dziś nie policzono strat polskich i niemieckich. Ich wielkość była podawana odpowiednio do okoliczności.

*Wystawiony 7 października 1944 roku dokument marzeń, czyli niemieckie zezwolenie na popowsta- niowe przesiedlenie do rodziny mieszkającej w Opocznie. Kosztował dwie butelki koniaku, które postawiono na stole przed podpisanym u dołu oficerem
źródło: Archiwum Rafała Jabłońskiego
*Wystawiony 7 października 1944 roku dokument marzeń, czyli niemieckie zezwolenie na popowsta- niowe przesiedlenie do rodziny mieszkającej w Opocznie. Kosztował dwie butelki koniaku, które postawiono na stole przed podpisanym u dołu oficerem

Orientacyjny ubytek ludności miasta podawany przez polityków, historyków i publicystów waha się od 105 do 700 tysięcy. Żołnierzy podziemia – od 15 do 18 tysięcy. Natomiast Niemców miało zginąć od 1,8 tysiąca do 17 tysięcy. Które liczby są prawdziwe?

Manipulacje

Najgłośniejsze wydarzenie w historii tego miasta jeszcze w trakcie swego trwania było manipulowane przez polityków.

28 sierpnia 1944 r., a więc pod koniec czwartego tygodnia warszawskich walk, odbyła się w Lublinie konferencja prasowa nowych władz ludowych, czyli Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Oficjalny dziennik „Rzeczpospolita” relacjonował: „Jeden z korespondentów: Ilu ludzi straciła Warszawa od chwili wybuchu Powstania? Generał Żymierski: W przybliżeniu cyfrę tę określamy na 200 tys. zabitych”. Skąd Żymierski to wiedział, skoro PKWN nie miało kontaktu ze stolicą, a liczba poległych była w tym czasie nieznana nawet dowództwu AK?

Następne wyliczenie pochodzi ze źródła niemieckiego. W meldunku podsumowującym walki w stolicy dowódca Grupy Korpuśnej likwidującej Powstanie von dem Bach-Zelewski podawał: „... szacunkowe straty npla ponad 100 000 (łącznie z ludnością)”. Tymczasem jego podwładny Heinz Reinefarth relacjonował dziennikarzom: „myśmy i tego wroga pokonali, i zadali mu straty w ludziach wynoszące około ćwierć miliona”.

Kolejnym żonglerem był kapitan Armii Ludowej dowodzący nią na Żoliborzu – „Szwed” Szaniawski. Przedostał się na prawy brzeg Wisły i szybko trafił do Lublina. A tam opowiadał reporterowi „Rzeczpospolitej”, że jeśli przełożyć straty na Starym Mieście na całe Powstanie, to „dojdziemy do upiornego wniosku”, że w mieście zginęło 700 tys. ludzi.

W grudniu Rada Główna Opiekuńcza podała liczbę ofiar wśród ludności cywilnej – 150 tys. I tak zakończył się fatalny rok 1944. W połowie następnego szef PPR Władysław Gomułka mówił o „około 100 tys. zabitych”, ale szybko oficjalna propaganda podwoiła tę liczbę. A w Londynie ukazała się książka, w której szacowano cywilnych ofiar na mniej więcej 100 tys. Potem gazety polonijne wychodzące w tym mieście wyliczały całkowite straty na 140 tysięcy (w tym około 16 tysięcy żołnierzy podziemia i od 10 do 20 tysięcy dzieci). Liczba ta spotkała się z histeryczną reakcją komuny twierdzącej, że elementy emigracyjne zaniżają ją, aby zmazać winę za wywołanie powstania.

Tymczasem nikt nie mógł znać wysokości strat, bo nie zakończono ekshumacji.

Uspokojenie

Po październikowej odwilży pojawiły się nowe szacunki. Wydanie specjalne tygodnika „Stolica” z sierpnia 1957 roku podawało: „straty wśród mieszkańców miasta wyrażające się liczbą około 150 000 ludzi”. W dwa lata później potwierdziła je pierwsza powojenna encyklopedia. Ale już wojskowe encyklopedie z epoki gierkowskiej podwyższyły straty do 200 tys. mieszkańców. Niestety nie wiemy, na jakiej podstawie. Niektórzy autorzy dodawali około 2,5 tys. żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego, którzy zginęli na lewym brzegu Wisły. Nie ma tu sensu szerzej wspominać publicystów piszących o 250 tysiącach zabitych lub szarżujących (w latach 80.) – „prawie 300 tys.”.

Po 1989 roku zaczęto bardziej precyzyjnie badać wysokość strat. Nieżyjący już prof. Paweł Wieczorkiewicz w „Historii polityki polskiej...” pisało „ok. 105 – 110 tys. cywilów”.

A Andrzej Kunert w wydanych teraz przez Instytut Pamięci Narodowej „Stratach osobowych...” wyliczył, że „... zebrane wyżej dane, po dokonaniu ich krzyżowej analizy, uprawniają do określenia strat na około 120 – 130 tys. ofiar cywilnych...”.

Niestety ten fragment historii miasta wciąż nie jest klarowny.

Smutek ekshumacji

Jedyne konkretne dane, jakimi dysponujemy, pochodzą z roku 1947. Wtedy to „Życie Warszawy” podało, że do połowy roku ekshumowano 69 tysięcy niezidentyfikowanych zwłok. Niestety, dokumenty Czerwonego Krzyża nie pozwalają na precyzyjne określenie strat. Powód pierwszy – nie wszystkie wydobycia ciał odbywały się w obecności przedstawicieli PCK. Powód drugi – osoby zidentyfikowane znajdują się w kartotece ogólnej ludzi zabitych podczas wojny – bez rozróżniania miejsca śmierci. Powód trzeci – zaginieni (czyli niezidentyfikowani) są w drugiej kartotece, również bez wyróżnienia. A dane PCK (ponad pięć milionów) dopiero teraz są komputeryzowane.

Jak dowiedzieliśmy się w Instytucie Pamięci Narodowej, nie prowadzi on programu badawczego strat podczas Powstania. Natomiast realizowany jest program dotyczący wszystkich strat osobowych podczas wojny. W latach PRL-u w Londynie nie prowadzono takich badań; Studium Polski Podziemnej nie ma żadnych opracowań dotyczących liczby zabitych w Powstaniu. Z kolei Muzeum Historyczne m.st. Warszawy zajmowało się przed laty tymi sprawami, szacując liczbę zabitych cywilów na 150 – 200 tys. Dziś Muzeum Powstania Warszawskiego podaje tę górną granicę.

Końcowe ekshumacje przeprowadzono pół wieku temu. Wtedy to wydobyto z kanałów ostatnie szczątki powstańców oraz ostatnie ciała z wykopów budowlanych. Pamiętam, że znalazłem się z ojcem na skrzyżowaniu Krasińskiego ze Stołeczną (dziś: Popiełuszki), gdzie kładziono bodajże kable telefoniczne. I z ziemi wydobywał się straszliwy smród. Ojciec powiedział mi, że to trupi jad. A w tamtym miejscu podczas Powstania toczyły się najcięższe walki i w ziemi tkwiły jeszcze szczątki.

Inna droga

Ponieważ nie istnieją dokumenty dotyczące liczby zabitych, zaczęto ją szacować od drugiej strony. Ile osób było w mieście przed Powstaniem? Na podstawie rozdawanych kartek żywnościowych uznano, że około 1 150 tys., ale niektórzy sądzą, iż 50 tys. szło na lewo, czyli 1100 tys. Ktoś jednak zwrócił uwagę na uciekinierów, którzy schronili się w Warszawie. Na dodatek nie wiadomo, ilu ludzi mieszkało na Pradze. Jedni sądzą, że 200 tys., inni zaś, że 280 tys., co po odjęciu zmienia liczbę mieszkańców lewobrzeżnej części miasta o 80 tys.

Żeby skończyć te rozważania – nie jest klarowna liczba ludzi, którzy uciekli z peryferii stolicy w pierwszych dniach Powstania. Szacuje się ich na 50 tys., lecz są to dane absolutnie orientacyjne. Czy więc ta droga wyliczania strat jest w ogóle możliwa?

Część badaczy próbuje doliczać do strat Powstania ludzi wywiezionych na roboty do Niemiec i tam zmarłych oraz przewiezionych do obozów koncentracyjnych. Uznano, że tych ostatnich było około 60 tys. Niektóre opracowania podają, że „większość z nich zginęła”; tymczasem nie jest to prawdą.

Byli i tacy, którzy próbowali przeliczać wagę prochów na liczbę ludzi. Dziś podaje się, że na wolskim cmentarzu Powstańców Warszawy zakopano 12 ton szczątków zebranych z miejsc egzekucji. Ale nie ma pewności co do tej ilości, a na dodatek relacje mówiły o ich różnym stanie – część to pył, część – w różnym stopniu spalone kości, resztki ubrań, a nawet obuwia. Jako młody człowiek byłem świadkiem rozmowy z mężczyzną zbierającym w latach 40. te prochy szuflą. Mówił, że zdarzały się tam i całe buty, i kawałki gruzu; większość odsiewano przez siatkę. O tym, jak wątpliwe jest przeliczanie szczątków na istoty ludzkie, niech świadczy przypadek ze skweru Hoovera. Kiedy niedawno porządkowano go, odkopano cztery trumny z prochami przywódców Armii Ludowej, którzy zginęli na Starówce, a tuż po wojnie zostali ekshumowani i pochowani z honorami. Szczątki zebrano z piwnic, w których przysypały ich gruzy. Tymczasem teraz okazało się, że w trumnach zidentyfikowano kości należące nie do czterech osób, a do jedenastu.

Biorąc to wszystko pod uwagę, czy możliwe jest wyliczenie polskich strat Powstania?

Druga strona

Rozpowszechniana obecnie liczba 17 tys. Niemców zabitych podczas Powstania jest wyższa od niemieckich strat z września 1939 roku, kiedy to milionowa armia polska zabiła 16,4 tys. żołnierzy strony przeciwnej. I dlatego niektórzy historycy uznają ją za kontrowersyjną.

Straty poniesione w walkach z powstańcami podawane są najczęściej w wysokości – 17 tys. zabitych i 9 tys. rannych. Tymczasem jeszcze w kilkanaście lat po wojnie wyliczano je na 12 tys. poległych i rannych (mała encyklopedia powszechna; 1959). Zmiana wzięła się stąd, że zamiast na dokumentach oparto się na relacji złożonej przez von dem Bacha-Zelewskiego. Była ona niemal identyczna z tzw. Raportem Gehlena (jednego z szefów wywiadu) z początku 1945 roku. Raport ten nie dotyczył jednak Powstania, a wszystkich niemieckich strat w rejonie Warszawy, głównie podczas ciężkich walk z sowieckimi wojskami pancernymi.

Na dodatek von dem Bach-Zelewski przeczył podpisanym wcześniej przez siebie dokumentom, w których podawał, że jego grupa straciła 1570 ludzi zabitych oraz ponad 7 tys. rannych. Były one oparte na okresowych meldunkach wysłanych w celu uzyskania uzupełnień i wyliczaniu stawek żywieniowych.

Hitlerowskie siły w Warszawie dzieliły się na cztery grupy – wspomniane wojska von dem Bacha-Zelewskiego, oddziały Luftwaffe stacjonujące na dwóch lotniskach i obsadzające artylerię przeciwlotniczą, siły pancerne przechodzące przez miasto na front oraz obsadę niemieckich obiektów (według Służby Geograficznej Komendy Głównej AK stacjonowali oni w Warszawie w 179 miejscach). Istnieją tylko dwa dokumenty dotyczące strat – wspomniany raport von dem Bacha-Zelewskiego oraz drugi Dowództwa 6. Floty Powietrznej z połowy listopada, z którego wynika, że Luftwaffe straciła 181 zabitych i 573 rannych.

Straty wojska przejeżdżającego przez Warszawę ogarniętą walką nie były oddzielnie opisywane; wliczano je w ubytki frontowe. Zachowała się tylko informacja o pododdziałach 19 dywizji pancernej, które przejeżdżając z rejonu Magnuszewa na przedmieście praskie, straciły 11 zabitych i 40 rannych.

Jeśli idzie o zajęte przez Niemców obiekty, to były one atakowane głównie na początku Powstania, a później tylko sporadycznie. Wiemy tyle, że w dwóch budynkach zdobytych przez powstańców – tzw. dużej i małej Paście – znaleziono 57 ciał.

Nieznana jest też liczba cywilów niemieckich (głównie volksdeutschów) zabitych z zemsty przez ludność, a także jeńców niemieckich, którzy nie doczekali końca uwolnienia.

Zasadnym jest więc pytanie – czy warszawiacy kiedykolwiek doczekają się rzetelnego bilansu największej tragedii, jaka dotknęła ich miasto?

Dodaj swoją opinię lub napisz na czytelnik@zw.com.pl

Życie Warszawy

Najczęściej czytane