Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Znowu pod kreską. Modlin ciąży Struzikowi

Eliza Olczyk 05-08-2014, ostatnia aktualizacja 05-08-2014 12:46

45,5 mln zł straty przyniosło 
w ubiegłym roku lotnisko 
w Modlinie. Zdaniem opozycji to kolejny dowód na to, 
że PSL-owski marszałek 
źle nadzoruje majątek województwa.

Marszałek Adam Struzik
autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa
Marszałek Adam Struzik

Lotnisko, w którym sejmik mazowiecki ma 30 proc. udziałów, było pod kreską drugi rok z rzędu, a należy się liczyć ze stratami jeszcze w tym i przyszłym roku.

Radny SLD Grzegorz Pietruczuk, który od miesięcy dobijał się o informacje na temat kondycji finansowej Modlina i dopiero przed kilkoma dniami otrzymał odpowiedź na interpelację w tej sprawie, uważa, że inwestycja, na którą sejmik wyłożył 100 mln zł, nie była prowadzona jak należy. Przypomina, że otwarte w 2012 r. lotnisko przestało funkcjonować po czterech miesiącach i niemal rok było zamknięte.

– A marszałek Adam Struzik wobec nikogo nie wyciągnął konsekwencji, tylko bronił zarządu spółki do upadłego – skarży się Pietruczuk. – Radnym nie chciano udzielić informacji o sytuacji lotniska ani o umowie, jaką zawarto z liniami Ryanair, żeby po przerwie powróciły do Modlina. A podobno jest ona bardzo niekorzystna.

Lotnisko, z którego latały samoloty Wizzaira i Ryanaira, zostało zamknięte, gdy na jednym z pasów zaczął się kruszyć beton. Po usunięciu usterki port długo nie mógł namówić przewoźników do powrotu. Ostatecznie wrócił tylko Ryanair.

Marek Miesztalski, skarbnik sejmiku, a zarazem szef rady nadzorczej w spółce Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin, przyznaje, że umowa z Ryanairem jest mniej korzystna niż zasady, które obowiązywały przed awaryjnym zamknięciem portu.

– Ale z całą pewnością nie generuje strat – zapewnia. – Nie wiem, co zdaniem opozycji mieliśmy zrobić w sytuacji, gdy spółka została oszukana przez niektórych wykonawców, przez co trzeba było zamknąć lotnisko.

Zauważa, że 45,5 mln zł to i tak mniejsza strata, niż planowana początkowo w wysokości 75 mln zł. Jego zdaniem udało się ją ograniczyć właśnie dzięki powrotowi Ryanaira. Miesztalski dodaje, że radni SLD doskonale o tym wiedzą, a jedyne, o co im chodzi, to obciążenie przed wyborami marszałka Adama Struzika ze współrządzącego Mazowszem PSL. – Ich oskarżenia są po prostu cynicznymi kłamstwami – mówi Miesztalski.

Skarbnik Mazowsza jest też przekonany, że inwestycja w port lotniczy w Modlinie była bardzo dobrym pomysłem. – To lotnisko jest skazane na sukces ze względu na rosnący ruch, bliskość Warszawy i ograniczenia środowiskowe, które nie pozwalają na rozwój portu im. Chopina – mówi. – Poza tym dzięki lotnisku w regionie o wysokim bezrobociu powstało już 1000 miejsc pracy, a będzie więcej. W przyszłości Modlin będzie poważnym ośrodkiem ekonomicznym na Mazowszu i z tego punktu widzenia pieniądze podatników zostały bardzo dobrze wydane.

Ale opozycja ma też swoje racje, bo straty finansowe lotniska pogarszają kondycję finansową sejmiku borykającego się od półtora roku z potężnymi problemami finansowymi.

– Będę składał interpelację w sprawie stanu finansów na 30 lipca, bo mam wrażenie, że brakuje pieniędzy na wszystko, skoro marszałek chce w ramach oszczędności zlikwidować szpital dziecięcy w Dziekanowie Leśnym (podwarszawska miejscowość – red.) i przekształcić go w filię innej placówki, choć nie wiadomo, jakie oszczędności mogłoby to przynieść – zapowiada Pietruczuk. – Wygląda to tak, jakby marszałkowi chodziło tylko o dociągnięcie do wyborów samorządowych, a potem niech się dzieje, co chce.

Rzeczywiście, kondycja finansowa sejmiku mazowieckiego nie jest dobra. Mazowsze – zgodnie ze słowami skarbnika – w tym roku zapłaciło najwyżej dwie i pół miesięcznej raty janosikowego, podczas gdy powinno zapłacić już siedem rat po 54 mln zł każda.

– Płacimy janosikowe tylko wtedy, gdy zostaną nam pieniądze po uregulowaniu bieżących płatności – wyjaśnia Miesztalski.

Sejmik liczy jednak na zastrzyk pieniędzy, jeżeli we wrześniu wygra w sądzie spór z Ministerstwem Finansów dotyczący właśnie decyzji w sprawie janosikowego. Będzie to pierwsza sprawa sądowa po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że wymiar janosikowego jest niewłaściwy, skoro sejmiku po zapłaceniu tego podatku nie stać na realizację potrzeb mieszkańców. Jeżeli Mazowsze wygra tę sprawę, to może liczyć na odzyskanie z budżetu nawet 200 mln zł, a to rozwiązałoby jego problemy finansowe.

rp.pl

Najczęściej czytane