Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Zmiany sprzeczne z prawem?

Robert Biskupski 03-01-2018, ostatnia aktualizacja 03-01-2018 10:56

Kodeks wyborczy wprowadza rozwiązania krytykowane przez prawników i samorządowców.

Hanna Gronkiewicz-Waltz
autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa
Hanna Gronkiewicz-Waltz

Wybory samorządowe w tym roku mają odbyć się według nowych zasad. Jednak eksperci, wiele środowisk pozarządowych i samorządowców ostrzega, że zmiany w ordynacji wyborczej wprowadzają chaos, podporządkowują samorząd rządowi i są sprzeczne z przepisami nadrzędnymi, a przede wszystkim z konstytucją.

Jednym z największych krytyków nowej ustawy jest przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński, który spotykał się w tej sprawie m.in. z prezydentem Andrzejem Dudą i marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim. Ocenił on, że po przyjęciu przez Sejm zmian w Kodeksie wyborczym PKW stanie się „kwiatkiem do rządowego kożucha", a Krajowe Biuro Wyborcze – agendą rządową. – Minister, władza tworzy sobie z PKW parawan, który ma w jakimś sensie legitymizować wybory – tłumaczył szef PKW. – W obecnej sytuacji Państwowa Komisja Wyborcza staje się ubezwłasnowolniona – przestrzegał.

Stanowisko sędziego Hermelińskiego i głosy takich autorytetów jak prof. Adam Strzembosz wywołały oddźwięk w całym środowisku prawniczym. „Rzeczpospolita" dotarła do analizy dotyczącej zmian w prawie wyborczym, którą przygotowała Kancelaria Prawna Świeca i Wspólnicy. Jak przekonują prawnicy, przyjęty projekt cechuje się „kompletną sprzecznością nie tylko z Konstytucją RP, ale także z prawem wspólnotowym". Według raportu przykładem upolitycznienia jest m.in. nowy sposób dokonywania wyboru członków Państwowej Komisji Wyborczej. Siedmiu na dziewięciu członków PKW wybieranych ma być przez Sejm. Autorzy ostrzegają, że każda partia, która dysponować będzie większością w Parlamencie, będzie miała realny wpływ na kształtowanie składu osobowego PKW. – Ten organ z założenia zawsze był apolityczny, która to cecha jest jedną z najważniejszych, albowiem decyduje o obiektywizmie instrumentów demokratycznych wyborów – mówi Jacek Świeca z kancelarii Świeca i Wspólnicy.

Podobnie autorzy oceniają zmniejszenie liczby komisarzy wyborczych. Zwracają uwagę, że w dobie rosnącej biurokracji i rozbudowywania aparatu urzędniczego, zmiana ta niezwykle rzuca się w oczy. „Trudno uwierzyć, że za pomysłem tym stoi cokolwiek innego, niż chęć ograniczenia obiektywnej kontroli nad powszechnymi wyborami. Niejasna jest także definicja «dawania rękojmi należytego pełnienia funkcji» przez komisarzy wyborczych" – czytamy w raporcie.

Według analizy kuriozalna jest też propozycja, aby nowy szef Krajowego Biura Wyborczego był wybierany przez PKW spośród trzech kandydatów przedstawionych przez ministra spraw wewnętrznych i administracji po zasięgnięciu opinii szefów kancelarii Sejmu, Senatu i prezydenta. – Jest to rażące i ewidentne naruszenie konstytucyjnej zasady trójpodziału władzy – tłumaczy.

Te zmiany krytykują też samorządowcy. Radni województwa mazowieckiego przyjęli uchwałę, w której zwracają uwagę, że planowane zmiany są kolejnym krokiem w kierunku ograniczenia samorządności w Polsce oraz recentralizacji. „Wbrew szczytnym założeniom prezentowanym w uzasadnieniu projektu, zmiany te są kolejnymi propozycjami legislacyjnymi prowadzącymi do znacznego ograniczenia samorządności, z której polskie społeczeństwo – nie bez powodów – było tak dumne przez niemal trzy ostatnie dekady, a polskie reformy samorządowe uznawane były za wzorcowe na arenie międzynarodowej" – czytamy w stanowisku radnych.

Sposób głosowania

Przewodniczący PKW zwracał również uwagę na ograniczenie głosowania korespondencyjnego. – Trzeba być osobą bardzo nieufną, żeby twierdzić, że osoby niepełnosprawne będą sprzedawać głosy, a sędziowie fałszować protokoły w PKW – mówił podczas senackiej debaty nad ustawą. Zgadzają się z nim prawnicy z kancelarii Świeca i Wspólnicy. Podkreślają, że niezrozumiałe jest ograniczenie w polskim porządku prawnym instytucji głosowania korespondencyjnego tylko i wyłącznie do osób niepełnosprawnych. Ich zdaniem naruszony tym sposobem jest art. 32 konstytucji mówiący o regule równości wobec prawa.

Dwukadencyjność włodarzy

Zasadnicza zmiana dotyczy wprowadzenia dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Z analizy wynika, że jest to sprzeczne z art. 2 konstytucji, z którego wynika m.in. zasada demokratycznego państwa prawnego oraz zasada pewności prawa.

– Ta zmiana wprowadza autorytarny sposób pełnienia władzy na gruncie samorządu lokalnego – mówi Jacek Świeca. – Podobnie ocenić należy automatyczne wydłużenie kadencji rad gmin i powiatów z 4 do 5 lat.

Z kolei Fundacja Batorego zwraca uwagą, że podczas prac w Sejmie posłowie większości parlamentarnej wycofali się z części krytykowanych propozycji (m.in. całkowitej likwidacji jednomandatowych okręgów wyborczych czy działającego wstecz ograniczenia liczby kadencji). Jednak zdaniem fundacji, w projekcie pozostały propozycje, które grożą nie tylko upolitycznieniem administracji wyborczej i chaosem organizacyjnym, ale także dewastacją reguł dotyczących prowadzenia i finansowania kampanii wyborczej.

– W projekcie znajdują się propozycje, które mogą być sprzeczne z innymi przepisami Kodeksu wyborczego, ustawy o partiach politycznych, a przede wszystkim z konstytucją. Dotyczą one jawności finansowania polityki, prowadzenia agitacji wyborczej i limitów na kampanijne wydatki. Możliwe będą praktyki i nadużycia, które stały się powodem wprowadzenia m.in. zakazu przyjmowania przez komitety wyborcze wartości niepieniężnych – wyjaśnia Joanna Załuska, dyrektor programu Masz Głos, Masz Wybór Fundacji im. Stefana Batorego.

Jak dodaje, obecne reguły prowadzenia i finansowania kampanii są efektem wielu lat pracy i doświadczeń różnorodnych środowisk, w tym ugrupowań politycznych, ekspertów i organizacji strażniczych. Nieprzemyślana zmiana może doprowadzić do tego, że obywatele nie będą mieli poczucia uczciwości wyborów.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane