Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Emigranci niezłomni

Jacek Cieślak 25-06-2019, ostatnia aktualizacja 25-06-2019 09:03

Giedroyć i Herling-Grudziński mieli na temat PRL wiedzę absolutną 
– wynika z opublikowanej właśnie korespondencji. Dlatego PRL pokonali.

Jerzy Giedroyć i Gustaw Herling-Grudziński nad maszynopisami i rękopisami w Paryżu
źródło: Bohdan Paczowski/instytut Literacki
Jerzy Giedroyć i Gustaw Herling-Grudziński nad maszynopisami i rękopisami w Paryżu
Gustaw Herling-Grudziński/Jerzy Giedroyć Korespondencja. Vol. 1. 1944–1996  Wydawnictwo Literackie, 2019
źródło: materiały prasowe
Gustaw Herling-Grudziński/Jerzy Giedroyć Korespondencja. Vol. 1. 1944–1996 Wydawnictwo Literackie, 2019

Jest polskim paradoksem, że Jerzego Giedroycia, twórcę wizji niepodległej Rzeczypospolitej, szefa Instytutu Literackiego i paryskiej „Kultury" (nagrodę jego imienia przyznaje nasza redakcja) oraz Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, niegdyś autora „Plusa Minusa", podzielił dopiero stosunek do wolnej Polski.

Jednak zanim do tego w 1996 roku doszło, tworzyli instytucję, której znaczenia dla wolnej Polski przecenić się nie da. Możemy to prześledzić w opublikowanej właśnie po raz pierwszy korespondencji. Tom pierwszy przybliża lata 1944–1966. Na tom drugi, obejmujący także czas sporu o politykę Tadeusza Mazowieckiego i Adama Michnika, poczekamy do jesieni. Nie zabraknie uwag o Jarosławie Kaczyńskim.

Ponad dyktaturami

Wszystko się zaczęło, gdy w wyniku Jałty droga do Polski dla żołnierzy armii generała Andersa została zamknięta. Wtedy Giedroyć, pokiereszowany przez rozgrywki między dawnym obozem sanacji i generała Sikorskiego, i Herling – więzień gułagu, uczestnik bitwy pod Monte Casino – nawiązali bliższą współpracę.

Jak wspomina Marek Żebrowski, na początku 1946 r. Jerzy Giedroyć uzyskał akceptację generała Andersa dla utworzenia Instytutu Literackiego w Rzymie. W czerwcu 1947 r. opublikowano pierwszy numer „Kultury". Kolejny, podwójny, ukazał się w Paryżu, dokąd Instytut przeniósł się w październiku tego roku.

Na korespondencję gigantów emigracji składają się listy i pocztówki. Przyszły autor „Dziennika pisanego nocą" nie słynął z wylewności, ale pisał do Giedroycia: „Sądzę, że to jest najpiękniejszy pisarski, ludzki aspekt epistolografii: ta właśnie pomoc, jaką można dać i jaką można otrzymać, wymieniając listy z ludźmi bliskimi".

W 1989 r. zawał uniemożliwił pisarzowi wyjazdy do Paryża. Wtedy korespondencja trwała dzięki faksowi. Jak podkreśla Włodzimierz Bolecki, gdyby twórcy „Kultury" toczyli polityczny spór o III RP w formie „bezpośrednich rozmów i kontaktów", do zerwania nigdy by nie doszło.

Dla zrozumienia fenomenu „Kultury" cenna jest opinia Andrzeja Stanisława Kowalczyka: gdy inni czekali na kolejną wojnę i nagłe załamanie się komunistycznej dyktatury, redaktor „Kultury" już w połowie lat 50. uznał, że o ewolucji politycznej Europy zdecydują przemiany we wschodniej połowie kontynentu. Gdy alianci wierzyli w siłę reżymów i lekceważyli narody Europy Wschodniej – Giedroyć zwracał się do ludzi.

Aranżował tę działalność z Herlingiem, pokonując problemy z pocztą i organizacją pracy. Problemem były pieniądze. Przebywający po wojnie w Anglii Herling liczył na etat, Giedroyć zaś był w stanie zagwarantować mu honoraria za teksty, prosząc o dyskrecję, bo i tak były wyższe niż te, na jakie mogli liczyć inni.

Z czasem sytuacja się ustabilizowała, a Herling poza tym, że był redaktorem, stanowił podporę „Kultury" jako pisarz. Giedroyć był szczęśliwy, mogąc publikować takie opowiadania jak „Książę Niezłomny".

Czytając korespondencję, jesteśmy świadkami batalii o wydanie we Francji „Innego świata", w co zaangażowany był sam Albert Camus. Imponująca jest wiedza Herlinga i Giedroycia na temat kraju. Wykorzystywali najmniejszą lukę w komunistycznym systemie, by dotrzeć ze do czytelników. W głowie się nie mieści, że w 1953 r. wysłano do polskich bibliotek 65 egz. „Innego świata". A jednak tak było. Sensacyjny był pomysł zaproszenia robotników z Żerania, którzy brali udział w politycznej „odwilży" 1956 r., do włoskiej fabryki Fiata.

Obrzydzenie redaktora

Giedroyć stara się inspirować teksty Herlinga m.in. te krytyczne wobec Jerzego Zawieyskiego. „Milczenie i opozycja wywindowały jego pozycję pisarską (...) Daje to pewne rezultaty negatywne, gdyż ma on duży wpływ osobisty na grupę »Merkuriusza« (jeśli plotkować, to Zawieyski lubi chłopców), która dziś dość bezmyślnie, a w każdym razie za daleko idzie na współpracę". Niweluje też pozytywne oceny Iwaszkiewicza. „Nic tak mnie nie irytuje jak przypuszczenia, że Iwaszkiewicz się »nawrócił«. (...) No, ale Iwaszkiewicz należy do mafii, wobec której legendarni templariusze i masoni są niczem. Obrzydzenie bierze".

Z kolei Herling prostuje opinie zasłyszane przez Giedroycia na temat przemyconej na Zachód gułagowej powieści Borysa Pasternaka „Doktor Żywago". Tak rodzi się pomysł, by przełożyć i wydać powieść. Trudno odmówić redaktorom intuicji: książka zdobyła literackiego Nobla i stanowiła wyłom w idealistycznym traktowaniu ZSRR przez środowiska zachodnioeuropejskiej lewicy.

Spotykają się z wszystkimi, którzy wyjeżdżają z Polski na Zachód. Z redaktorami „Tygodnika Powszechnego", z Janem Józefem Lipskim, prezesem Krzywego Koła. Wspierają Marka Hłaskę, otaczają opieką Sławomira Mrożka. Dementują plotki, które mają uderzać w emigrację. Odpowiedzią na nieprawdziwe pogłoski o powrocie Gombrowicza do kraju jest propozycja, by był tam obecny, „hasając" na falach Radia Wolna Europa.

Nie zostawili suchej nitki na warszawskiej odpowiedzi na ich miesięcznik. „Widział Pan zapewne pierwszy nr »Kultury« warszawskiej. Co za nędza. To gorsze niż cokolwiek z okresu błędów i wypaczeń. W składzie redakcyjnym zebrano najgorszy element".

Redaktor organizuje przemyt książek do kraju i krajowych tekstów do Paryża, m.in. satyrycznej opery Szpotańskiego o Gomułce oraz politycznego manifestu Kuronia i Modzelewskiego. Ma rozeznanie w komunistycznych elitach jak szef wywiadu: „Syn Gomułki rzeczywiście nazywa się Ryszard Strzelecki (...). Jest to młody inżynier. Nie tylko znam jego znajomych, ale J. Mond ma zdjęcie rodziny Gomułki, na którym ów Strzelecki figuruje".

Wspólna śmierć

Dlatego w jednym Herling zgadzał się z komunistycznymi dygnitarzami w Warszawie: gdyby zabrakło Giedroycia, paryska „Kultura" straciłaby impet. Nie straciła. W ciągu ponad pół wieku kierowania Instytutem Literackim Jerzy Giedroyć wydał 637 numerów „Kultury", 134 „Zeszyty Historyczne" i 512 książek w serii Biblioteka „Kultury".

Gustaw Herling-Grudziński zmarł 4 lipca 2000 r., Jerzy Giedroyć przeżył wielkiego współpracownika tylko o niespełna trzy miesiące. Zmarł 14 września 2000 r.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane