Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Zabójca Beksińskiego jednak idzie siedzieć

ar 15-10-2008, ostatnia aktualizacja 15-10-2008 12:12

Jako oczywiście bezzasadną Sąd Najwyższy oddalił kasację obrony Roberta K., skazanego na 25 lat więzienia za zabójstwo malarza Zdzisława Beksińskiego.

Według obrony sąd orzekając ten wyrok naruszył zasadę, która nakazuje wobec młodocianych stosować kary mające cel wychowawczy. Wymierzona przez sąd okręgowy i utrzymana w apelacji kara jest karą izolacyjną, przynosi odwrotny skutek i nie daje żadnych perspektyw, szans - argumentował obrońca.

SN - przypominając, że jako sąd kasacyjny nie może badać wymiaru kary, a jedynie kwestię prawidłowości jej orzeczenia - uznał argument obrony za próbę obejścia tej zasady i zarzut skierowany w istocie przeciw samej karze.

- Skoro skarżący nie wykazał in concreto, w czym zasady zostały naruszone, nie można stwierdzić, by przez obrazę przepisów prawa doszło do naruszenia dyrektyw prawa karnego - uznał Sąd Najwyższy.

Beksiński został zamordowany w lutym 2005 roku. Sąd uznał, że dokonał jej 19-letni wówczas Robert K. z Wołomina. Znał Beksińskiego, bo razem z rodziną wykonywał dla malarza drobne prace porządkowe. Przyszedł do mieszkania artysty, chcąc od niego pożyczyć pieniądze. Z akt sprawy wynika, że był gotów zabić malarza w razie odmowy pożyczki; zabrał ze sobą nóż. Beksiński rzeczywiście odmówił i zagroził, że powie o wszystkim ojcu chłopaka. Wtedy malarz został wielokrotnie pchnięty nożem.

W tym czasie kuzyn skazanego, 16-letni Łukasz K., czekał na niego przed blokiem. Robert zadzwonił i Łukasz przyszedł do mieszkania zabitego, by razem z kuzynem zatrzeć ślady zbrodni, zmyć krew z podłogi. Według prokuratury później obaj razem uciekli, kradnąc z mieszkania dwa aparaty fotograficzne i 100 płyt CD.

W maju ubiegłego roku wyrok warszawskiego sądu okręgowego na Roberta K. utrzymał w mocy sąd apelacyjny. Sąd uznał wtedy, że kara 25 lat więzienia nie jest rażąco surowa, a dotychczasowa niekaralność i młody wiek sprawcy nie wystarczą, by wymierzyć mu karę 15 lat, jak chciał obrońca. Do ponownego rozpatrzenia sąd apelacyjny skierował sprawę jego pomocnika Łukasza K.

PAP

Najczęściej czytane