Kwiatki trzeba zmierzyć
Właściciel co drugiej knajpki na Trakcie Królewskim powinien chwycić sekator i ciąć kwiaty w restauracyjnych ogródkach. Są za wysokie. A ratusz chce, by miały tylko metr. Z donicą.
W sobotę opisaliśmy w „ŻW“ projekt zarządzenia przygotowany przez urzędników, który m.in. określa bardzo szczegółowo wygląd kawiarnianych ogródków na Trakcie Królewskim, Starówce, parkach – Saskim i Ujazdowskim.
Urzędnicy chcą wyeliminować plastikowe krzesła i stoły. Parasole i markizy przy lokalach – tylko w pastelowych kolorach. Napisy i loga reklamowe – tylko na falbankach (max. na 15 cm). A konserwator zabytków życzy sobie, by rośliny wystawiane w ogródkach były tylko naturalne, „o ciekawych kompozycjach“ i najwyżej metr wysokości, łącznie z donicą. To na razie projekt zasad. Mają obowiązywać od przyszłego roku. Ile właściciele restauracji musieliby zmieniać, gdyby zasady obowiązywały już dziś? Wczoraj sprawdziliśmy.
Już niedaleko pl. Zamkowego przy kafejce o zobowiązującej nazwie Cafe Trakt trafiamy na plastikowe bure siedzenia. Jedyne w tej okolicy (w innych ogródkach krzesła są ratanowe, żeliwne lub drewniane). – Plastikowy ogródek musi zniknąć – stwierdza kategorycznie wiceszef gabinetu prezydenta Jarosław Jóźwiak. W eleganckiej restauracji Delicja Polska na Krakowskim – nieprzepisowy parasol. Kremowy, czyściutki, ale... bez falbanek. I logo piwa na czaszy, a nie na pasku.
– Takie parasole daje dystrybutor – tłumaczy współwłaścicielka lokalu Renata Godlewska. Ale w Quchni Artystycznej w parku Ujazdowskim czy Czekoladzie przy Chmielnej ten sam dystrybutor zadbał o parasole z logo na falbanie.
W Delicji dookoła ogródka w donicach stoją okazałe palmy. Niedobrze, bo za wysokie. – Jeśli będzie trzeba, zmienimy wystrój. Choć takie szczegółowe zalecenia to jakiś absurd. Chyba lepiej, że stoją tu kwiaty. Mam mierzyć, czy wyrosną na metr czy 120 cm? – pyta Godlewska.
Wysokie roślinki są też przed Casa To Tu na Nowym Świecie. – Naprawdę w kryzysie mamy poważniejsze problemy niż wysokość kwiatów – kwituje menedżerka lokalu. Blisko dwumetrowe tuje wyrosły też u Bliklego czy w ogródku Stacji Rynek. Jako ogrodzenie. Źle. – Chcemy odchodzić od grodzenia ogródków. Na świecie są otwarte – ocenia dyrektor Jóźwiak.
Turyści, których pytaliśmy wczoraj, popierali pomysł, by eliminować plastikowe krzesła oraz reklamową pstrokaciznę na Starówce. Ale na wieść o metrowych kwiatach parskali śmiechem, pukali się w czoło czy oceniali krótko: – Bzdura. – Konsultacje zweryfikują nasze pomysły. Może jednak tych kwiatów nie trzeba będzie ciąć – kwituje Jóźwiak.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.