Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kwiatki trzeba zmierzyć

Izabela Kraj 11-08-2009, ostatnia aktualizacja 12-08-2009 12:18

Właściciel co drugiej knajpki na Trakcie Królewskim powinien chwycić sekator i ciąć kwiaty w restauracyjnych ogródkach. Są za wysokie. A ratusz chce, by miały tylko metr. Z donicą.

W niektórych kawiarnianych ogródkach „straszą” plastikowe krzesła  i stoliki
autor: Seweryn Sołtys
źródło: Fotorzepa
W niektórych kawiarnianych ogródkach „straszą” plastikowe krzesła i stoliki

W sobotę opisaliśmy w „ŻW“ projekt zarządzenia przygotowany przez urzędników, który m.in. określa bardzo szczegółowo wygląd kawiarnianych ogródków na Trakcie Królewskim, Starówce, parkach – Saskim i Ujazdowskim.

Urzędnicy chcą wyeliminować plastikowe krzesła i stoły. Parasole i markizy przy lokalach – tylko w pastelowych kolorach. Napisy i loga reklamowe – tylko na falbankach (max. na 15 cm). A konserwator zabytków życzy sobie, by rośliny wystawiane w ogródkach były tylko naturalne, „o ciekawych kompozycjach“ i najwyżej metr wysokości, łącznie z donicą. To na razie projekt zasad. Mają obowiązywać od przyszłego roku. Ile właściciele restauracji musieliby zmieniać, gdyby zasady obowiązywały już dziś? Wczoraj sprawdziliśmy.

Już niedaleko pl. Zamkowego przy kafejce o zobowiązującej nazwie Cafe Trakt trafiamy na plastikowe bure siedzenia. Jedyne w tej okolicy (w innych ogródkach krzesła są ratanowe, żeliwne lub drewniane). – Plastikowy ogródek musi zniknąć – stwierdza kategorycznie wiceszef gabinetu prezydenta Jarosław Jóźwiak. W eleganckiej restauracji Delicja Polska na Krakowskim – nieprzepisowy parasol. Kremowy, czyściutki, ale... bez falbanek. I logo piwa na czaszy, a nie na pasku.

– Takie parasole daje dystrybutor – tłumaczy współwłaścicielka lokalu Renata Godlewska. Ale w Quchni Artystycznej w parku Ujazdowskim czy Czekoladzie przy Chmielnej ten sam dystrybutor zadbał o parasole z logo na falbanie.

W Delicji dookoła ogródka w donicach stoją okazałe palmy. Niedobrze, bo za wysokie. – Jeśli będzie trzeba, zmienimy wystrój. Choć takie szczegółowe zalecenia to jakiś absurd. Chyba lepiej, że stoją tu kwiaty. Mam mierzyć, czy wyrosną na metr czy 120 cm? – pyta Godlewska.

Wysokie roślinki są też przed Casa To Tu na Nowym Świecie. – Naprawdę w kryzysie mamy poważniejsze problemy niż wysokość kwiatów – kwituje menedżerka lokalu. Blisko dwumetrowe tuje wyrosły też u Bliklego czy w ogródku Stacji Rynek. Jako ogrodzenie. Źle. – Chcemy odchodzić od grodzenia ogródków. Na świecie są otwarte – ocenia dyrektor Jóźwiak.

Turyści, których pytaliśmy wczoraj, popierali pomysł, by eliminować plastikowe krzesła oraz reklamową pstrokaciznę na Starówce. Ale na wieść o metrowych kwiatach parskali śmiechem, pukali się w czoło czy oceniali krótko: – Bzdura. – Konsultacje zweryfikują nasze pomysły. Może jednak tych kwiatów nie trzeba będzie ciąć – kwituje Jóźwiak.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane