Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

„Darmozjazdy” kosztują krocie

Konrad Majszyk 24-08-2009, ostatnia aktualizacja 25-08-2009 23:07

Ponad 30 mln zł rocznie płacą podatnicy za darmowe przejazdy grupy uprzywilejowanych w stolicy. A ratusz zwalnia z opłat kolejnych.

Ponad 32 tys. osób jeździ  w Warszawie za darmo  na podstawie ulg dla zatrudnionych w komunikacji miejskiej. Tylko 15 proc. z nich to prowadzący pojazdy i kontrolerzy. Dominują pracownicy biurowi, a także ich rodziny  i partnerzy
autor: Magda Starowieyska
źródło: Fotorzepa
Ponad 32 tys. osób jeździ w Warszawie za darmo na podstawie ulg dla zatrudnionych w komunikacji miejskiej. Tylko 15 proc. z nich to prowadzący pojazdy i kontrolerzy. Dominują pracownicy biurowi, a także ich rodziny i partnerzy

Tym razem bezpłatne bilety na autobusy, tramwaje, metro i pociągi mają dostać pracownicy Szybkiej Kolei Miejskiej. Projektem zajmie się w czwartek Rada Warszawy.

– Pracownicy mojej spółki domagali się tych ulg od lat – mówi „ŻW” prezes SKM Leszek Walczak. – Wcześniej nie mieli prawa do bezpłatnych przejazdów, w przeciwieństwie do pracowników pozostałych miejskich przewoźników.

Nierówne traktowanie?

Skarbnik miasta Mirosław Czekaj zaopiniował projekt pozytywnie, ale podkreślił: ulgi dla SKM zmniejszą miejskie wpływy ze sprzedaży biletów. SKM zatrudnia dziś 130 osób. Miesięcznie bilety dla nich będą kosztowały więc miasto 15,8 tys. zł, a rocznie – ponad 189 tys. zł.

W ciągu najbliższych lat te kwoty poszybują jednak w górę. W związku z planami uruchomienia nowych linii SKM – m.in. do lotniska Okęcie – spółka będzie musiała zwiększyć zatrudnienie kilkakrotnie.

Jak usłyszeliśmy, ten prezent od podatników i tak pracowników SKM nie usatysfakcjonuje.

– Spodziewam się protestów pracowników mojej spółki z powodu nierównego traktowania – mówi prezes Walczak.

Dlaczego? Bo do bezpłatnych przejazdów będą uprawnieni tylko pracownicy SKM. Zupełnie inaczej niż w przypadku organizatora przewozów – Zarządu Transportu Miejskiego – oraz przewoźników: Miejskich Zakładów Autobusowych, Tramwajów Warszawskich i Metra Warszawskiego.

Tam jazda „za friko” przysługuje nie tylko pracownikom – także tym zatrudnionym w niepełnym wymiarze godzin – ale też ich małżonkom, dzieciom, pasierbom, rodzicom, a nawet teściowi i teściowej (jeśli prowadzą wspólnie z pracownikiem gospodarstwo domowe).

Jak sprawdzić konkubinę

Osoby zatrudnione w miejskich spółkach przewozowych, np. w MZA czy Tramwajach Warszawskich, mogą też załatwić przejazdy za darmo partnerom z nieformalnych związków, nazywanych w uchwale konkubentami. Tylko ZTM zrzekł się tego przywileju w 2004 roku.

Bilety są wydawane wyłącznie na podstawie ustnej deklaracji. Kierowca albo motorniczy idzie do przełożonego w zajezdni i oznajmia, że żyje z partnerką bez ślubu. Ta automatycznie dostaje bilet, za który płacą podatnicy. Prawdziwość deklaracji jest nie do zweryfikowania (przełożony musiałby odwiedzać pracownika wieczorem w ramach kontroli).

Za darmo jeżdżą emeryci i renciści, którzy pracowali w komunikacji miejskiej. Kontrolera nie boją się wdowy i wdowcy po pracownikach, ale też po emerytach i rencistach komunikacji miejskiej w Warszawie.

Dalajlama i noworodek

Łączna liczba pracowników ZTM, MZA, Tramwajów Warszawskich i Metra Warszawskiego to 10,8 tys. Z wyliczeń ratusza wynika jednak, że w stolicy bez biletu jeździ na podstawie tego przywileju ponad 32 tys. osób. Kierowcy, motorniczy, maszyniści i kontrolerzy to zaledwie 15 proc. z nich. Reszta to np. pracownicy biurowi, a przede wszystkim rodziny, teściowe, konkubenci itd.

Czy warszawskich podatników stać na tak wielkie ulgi?

– Utrzymanie komunikacji miejskiej w Warszawie kosztuje 1,5 mld zł rocznie. Wpływy z biletów to tylko 40 proc. – mówi rzecznik ZTM Igor Krajnow.

W jaki sposób załapać się na darmowy bilet, jeśli nie mamy rodziny w komunikacji miejskiej?

Wystarczy urodzić się w komunikacji miejskiej (tak stało się w 2006 roku w tramwaju linii 33 z córeczką obywatelki Sudanu).

Jeśli nasi rodzice zdecydowali się na szpital, możemy spróbować uzyskać tytuł Honorowego Obywatela Warszawy.

I tak za darmo mogą jeździć np. Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki i Dalajlama.

Nie mamy tak dużych zasług? Trzeba więc oddać bezpłatnie krew: mężczyźni 18, a kobiety – 15 litrów.

Darmowe bilety dla konkubin to patologia

Stanisław Wojtera, radny Warszawy, PiS

Czy teściowe, konkubiny i pasierbowie pracowników komunikacji powinni jeździć za darmo?

Stanisław Wojtera: Nie widzę żadnego powodu. To taka sama patologia jak pracownicy PKP podróżujący za darmo w pierwszej klasie. Bo czy pracownik sklepu ma za darmo chleb? Albo czy pracownik wodociągów nie płaci za wodę?

Dlaczego w takim razie ratusz lekką ręką rozdaje bilety?

Pod wpływem silnego lobby związków zawodowych. To taki wynegocjowany dodatek do pensji. Niestety, bardzo kosztowny dla podatników. Wyobraźmy sobie, że motorniczy tramwaju mieszka z partnerem. Według tej zasady, jemu trzeba więc kupić bilet za publiczne pieniądze, bo przecież nie wolno dopuścić do dyskryminacji ze względu na orientację seksualną.

W przypadku SKM ulga obejmie jednak tylko pracowników – bez rodzin, konkubentów itd. Może to krok w dobrą stronę?

Może i byłby to krok w dobrą stronę, gdyby jednocześnie uporządkować sytuacje w innych spółkach. Dzięki odebraniu przyznanych lekką ręką biletów dla rodzin i konkubentów można by np. obniżyć ceny biletów.

Będzie pan głosował przeciwko darmowym biletom dla SKM?

Na pewno zgłoszę poprawki. Chodzi o to, żeby wreszcie odebrać zbyt szczodre przywileje pracownikom ZTM i spółek przewozowych.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane