Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Faworyt na prezydenta UE chce państwa Europa

Anna Słojewska 16-11-2009, ostatnia aktualizacja 16-11-2009 22:11

Belg Herman Van Rompuy jest bardziej przywiązany do symboli unijnych niż narodowych.

Belgijski premier jest w gronie faworytów do objęcia stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej. Decyzję podejmie unijny szczyt przywódców 19 listopada. Wczorajszy „Daily Telegraph”, lektura obowiązkowa eurosceptyków, oskarżył belgijskiego premiera o zbytnie przywiązanie do europejskich symboli.

Cytuje jeden z manifestów partii flamandzkich chadeków, który musiał współtworzyć Van Rompuy. W manifeście jest mowa o tym, że przy różnych okazjach symbole narodowe powinny być zastępowane przez europejskie. Chodzi o flagi, ale także dowody tożsamości czy tablice rejestracyjne.– To może brzmieć szokująco dla Brytyjczyka, Polaka czy Francuza. Ale w naszym podzielonym językowo kraju nie ma prawdziwej dumy narodowej. Na przykład dla Flamandów ważniejsze są symbole flamandzkie niż belgijskie – mówi Pascal Delwit, politolog z brukselskiego uniwersytetu ULB. Jego zdaniem, niezmiernie ważne jest także to, że dla Belgów Bruksela jest stolicą Europy.

– My czujemy, jakby Europa była w Belgii, w Brukseli. Symbole unijne są tu wszechobecne i Belgowie uważają to za rzecz normalną – mówi Delwit.Brytyjski dziennik uważa, że rząd w Londynie nie powinien popierać Van Rompuya. Jak zauważa na łamach gazety Pieter Van Clippe z instytutu Open Europe, można mieć pewność, że belgijski polityk na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej będzie zabiegał o to, żeby UE miała coraz więcej władzy, a wyborcy coraz mniej do powiedzenia”.

Rewelacje „Daily Telegraph” raczej nie osłabią szans Van Rompuya. – Tradycyjnie partie belgijskie są bardzo proeuropejskie, to żadne odkrycie. Ale jakkolwiek wielki byłby federalizm Van Rompuya, to jego poglądy na ten temat nie mają żadnego znaczenia na stanowisku przewodniczącego Rady UE. Będzie tam mógł tyle samo zdziałać dla głębszej integracji Unii, co ja – żartuje Hugo Brady, ekspert londyńskiego Centre for European Reform. Rola przewodniczącego Rady Europejskiej to budowanie konsensusu między 27 szefami państw i rządów, a nie wytyczanie kierunku rozwoju UE. – Tę drugą rolę pełni przewodniczący Komisji Europejskiej – zauważa Brady.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane