Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wycieczka do miasta Downtown

Anna Kilian 19-03-2010, ostatnia aktualizacja 21-03-2010 21:58

Jeśli niepełnosprawni różnią się od nas, to na korzyść. Ich świat jest bogatszy od naszego. Taką tezę stawia dokument „Downtown – Miasto Downów” Piotra Śliwowskiego i Marty Dzido.

źródło: materiały prasowe
źródło: materiały prasowe

Obejrzymy go w niedzielę o godz. 12 w kinie Muranów.

Od premiery znakomitych „Nienormalnych” Jacka Bławuta minęły dwie dekady. Teraz możemy oglądać nowy film pokazujący świat ludzi niepełnosprawnych umysłowo. Zrealizowała go para – dokumentalista telewizyjny Piotr Śliwowski i Marta Dzido, reżyserka „Podziemnego państwa kobiet”, a także autorka dwóch powieści: „Małża” i „Śladu po mamie”.

Hip-hop i opera

Obraz Śliwowskiego i Dzido opowiada o realizacji oryginalnego projektu fotograficznego Oiko Petersena (pseudonim polskiego artysty), który przez półtora roku fotografował kilkanaście osób z zespołem Downa, wcielających się w role swoich marzeń. Dla kogoś była to hiphopowa gwiazda, dla innej osoby diwa operowa, dla kolejnej – gospodyni domowa.

– Fotografie miały zachęcić ludzi do wycieczki do miasta Downtown – mówi Petersen. Założyłem, że tę zachętę opakuję, nawiązując do języka reklamy. Ludźmi z zespołem Downa zainteresował się dlatego, że ma go syn siostry. Przekonał się, jak mało wie o tej niepełnosprawności. Zapragnął dowiedzieć się jak najwięcej, a potem podzielić tą wiedzą z innymi. Siedmioletni siostrzeniec był zbyt młody, by go zaangażować do projektu. Sfotografowani bohaterowie mają od 16 do 21 lat. Petersen odnalazł ich dzięki Stowarzyszeniu Rodzin i Opiekunów Osób z Zespołem Downa Bardziej Kochani. Wybranych w drodze castingu ubrali znani polscy projektanci – m.in. Viola Śpiechowicz, Natalia Jaroszewska, Teresa Seda oraz debiutanci. – Dla fotografowanych to była ogromna frajda – twierdzi Oiko.

– Wiedziałem, że mają trudności ze skupieniem się na czymś na dłużej. Bałem się, że szybko się znudzą, ale nasza współpraca świetnie się układała. Nie cierpieli też z powodu jej końca, bo wiedzieli, że zostanie im po niej wspaniała pamiątka w postaci zdjęcia.

Mucha na ścianie

– Dowiedzieliśmy się o tym projekcie przypadkiem, na imprezie u znajomych – mówi Piotr Śliwowski. – Natychmiast postanowiliśmy się do niego przyłączyć. Marta i ja poznaliśmy się w TVP Kultura i zawsze byliśmy związani z projektami społecznymi.

Podczas realizacji filmu jego autorzy przyjęli tzw. zasadę cierpliwego oka. Ustawili się w pozycji obserwującej otoczenie – ale nieuczestniczącej w wydarzeniach – muchy na ścianie. Chcieli być niezauważalni, by ludzie z zespołem Downa nie grali. Starali się wtopić w tło. W rezultacie pokazali to, na czym zależało Petersenowi – że świat downów jest normalny i że oni sami są normalni. Niezmanierowani, pozbawieni obaw i wstydu, szczerzy.

– Przed poznaniem ludzi z zespołem Downa miałam o nich stereotypowe wyobrażenie – przyznaje Marta Dzido. – Teraz widzę, że to my – prawdopodobnie dzieje się to już w okresie dojrzewania, kiedy przestajemy być dziećmi – tracimy coś cennego: radość życia, entuzjazm, szczerość. Gubimy te cechy, a oni je mają przez cały czas. Ich świat jest bogatszy od naszego.

Dwa lata w tle

Autorzy filmu chcieli za wszelką cenę uniknąć sentymentalizmu. – Nie chcieliśmy patrzeć na bohaterów z góry – mówi Marta. – Pochylać się nad nimi. Bo w gruncie rzeczy zazdrościmy im.

Film nie miał planu ani scenariusza. Był realizowany przez dwa lata. Z 50 godzin materiału zmontowano 50 minut dokumentu. Montaż trwał dziesięć miesięcy. Dopiero wówczas realizatorzy poczuli bliskość z bohaterami.

–  Podczas realizacji nie staraliśmy się budować relacji – twierdzi Marta Dzido. – Ale co innego być uczestnikiem realizacji, a co innego widzieć potem postaci na monitorze. Proces filmowania nie pozwala na interakcje. Jaka będzie dystrybucja „Downtowm – Miasta Downów”, nie wiadomo. W kwietniu obraz będzie pokazywany w Jerozolimie na Festiwalu Filmów o Osobach Niepełnosprawnych, potem w Singapurze z okazji Światowego Dnia Osób z Zespołem Downa, następnie w Londynie. Autorzy chcą, by w listopadzie obejrzeli go widzowie łódzkiego Festiwalu Mediów „Człowiek w zagrożeniu”.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane