Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Za wredny charakter zesłanie pod Łódź

rr 06-07-2010, ostatnia aktualizacja 06-07-2010 20:10

Zdrutowana szczęka, ścisły post przez dwa tygodnie – w takim stanie jest foka Boja. To efekt ataku jej ojca Dawida. Ale na tym nie poprzestał, pogryzł trzy kolejne samice.

*Dawid na co dzień nie jest groźny. Ale coraz częściej miewa ataki szału i gryzie samice. Nawet swoją córkę
źródło: ZOO
*Dawid na co dzień nie jest groźny. Ale coraz częściej miewa ataki szału i gryzie samice. Nawet swoją córkę

– Teraz to już koniec! Pod Łódź jedzie, do Borysławia. Tam jest park zwierząt – obwieściła wczoraj ze złością szefowa drapieżników Maja Krakowiak, skazując Dawida na banicję.

Już wcześniej foczy samiec dostawał ataków szału i gryzł osobniki płci przeciwnej. Ale wcześniej nie zdarzyło się, że jego potomkowie lądowali po ataku na stole operacyjnym.

– Złapał Boję za pysk z taką siłą, że jej szczęka pękła. Lekarze ją zdrutowali. Boja teraz nie może jeść kilkanaście dni, żeby nie było zakażenia od ryb. Czy tyle wytrzyma? Foka może miesiąc nie jeść – tłumaczy Krakowiak.

Dlaczego Dawid jest taki? Niech go pan zapyta? Nie wiem. Taki ma chamski charakter i już. Po ataku na Boję pogryzł trzy inne foki. Tego już za wiele – mówi Krakowiak.

Przy okazji akcji z Dawidem pracownicy zoo zdecydowali się na wstrzymanie hodowli fok szarych nad Wisłą.

– Nikt ich nie chce. Nawet do naszego Bałtyku nie można ich wpuścić. Dlatego nie będzie już więcej łączenia fok – dodaje Krakowiak.

Pisaliśmy już o tym w lutym tego roku w tekście „Bałtyk nie chce naszych fok“. Stacja Morska Uniwersytetu Gdańskiego na Helu, która zajmuje się tymi zwierzętami, boi się, że stołeczne okazy przeniosłyby do Bałtyku egzotyczne choroby, którymi foki mogłyby się zarazić w zoo. Maja Krakowiak powoływała się nawet na WWF, ekologiczną organizację walczącą o środowisko naturalne, bo ta prowadziła akcję „Ratujmy foki szare“. – Do tej pory nic się nie zmieniło, więc młodych fok w Warszawie już nie będzie – zapowiada Krakowiak.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane