Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nie będzie reprywatyzacji terenu wojskowego

Danuta Frey 27-07-2014, ostatnia aktualizacja 27-07-2014 06:23

Antoni de Bourbon nie odzyska działki, na której stoi w Warszawie biurowiec Ministerstwa Obrony Narodowej.

autor: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa

Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego kończy sprawę trwającą prawie 20 lat.Mieszkający w Belgii 85-letni książę Antoni de Bourbon był właścicielem działki z kamienicą na Krakowskim  Przedmieściu w Warszawie. Na mocy dekretu z 1945 r. o gruntach warszawskich działka przeszła na własność miasta, a następnie Skarbu Państwa. Część wykorzystano pod ulicę, na pozostałej części oraz na kilku sąsiednich działkach powstał  kompleks biurowy MON. Wniosek o przyznanie własności czasowej, który w imieniu Antoniego de Bourbon złożyła jego babka, księżna Ludwika Czartoryska, został w 1952 r. oddalony. O unieważnienie tego orzeczenia Antoni de Bourbon mógł wystąpić dopiero po 40 latach. Już pierwsza decyzja z 2001 r. była negatywna: skoro nieruchomość została przeznaczona w planie na użyteczność publiczną, co skonkretyzowano w postaci budowy biurowca dla MON i drogi publicznej, nie można jej było oddać we własność czasową byłemu właścicielowi.

Od tej pory, choć sprawa była czterokrotnie rozpoznawana przez szefów  resortów i pięciokrotnie przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie i NSA, jej zasadniczy wątek się nie zmienił. W 2011 r. minister infrastruktury stwierdził, że orzeczenie dekretowe zostało wydane z naruszeniem prawa. Nie zostało bowiem skierowane do właściciela nieruchomości, lecz do Ludwiki Czartoryskiej, która jedynie składała wniosek w jego imieniu. Nie można jednak stwierdzić jego nieważności, ponieważ od dnia doręczenia upłynęło blisko 60 lat. Dopiero stwierdzenie rażącego naruszenia prawa otwierałoby drogę do zwrotu nieruchomości  bądź do odszkodowania.

W sprawie, która wskutek skarg arystokraty trafiła do WSA, a następnie do NSA, skoncentrowano się na tym, czy korzystanie z gruntu przez dotychczasowego właściciela dawało się pogodzić z przeznaczeniem gruntu według planu zagospodarowania.

Plan nr 29 z 1948 r. przewidywał dla tego terenu użyteczność publiczną. Radca prawny Adam Starczewski dowodził w NSA, że w dacie orzekania w 1952 r. ten plan już nie obowiązywał. A biurowiec MON nie był użytecznością publiczną.

Pełnomocniczka ministra infrastruktury i rozwoju  Iwona Hotel  przekonywała, że w latach 50. ubiegłego wieku był to plan obowiązujący. Biurowiec MON był konkretyzacją celu użyteczności publicznej.

Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną. Sędzia Jolanta Rudnicka powiedziała, że plan, uchwalony  na podstawie ustawy o odbudowie Warszawy, był w 1952 r. aktem obowiązującym i nie utracił mocy. Budynek był wprawdzie biurowy, ale służył potrzebom wojska, czyli bezpieczeństwu państwa. A więc użyteczności publicznej.

Adam Starczewski zapowiedział po wyroku, że będzie występował do sądów polskich i zagranicznych o wypłacenie odszkodowania.

– Nie można się godzić z zaborem mienia bez jakiejkolwiek rekompensaty – stwierdził.

rp.pl

Najczęściej czytane