Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wodotrysk nieszczęść

Marek Kozubal 13-09-2014, ostatnia aktualizacja 14-09-2014 08:41

Śledczy zbadają, czy miejska fontanna w Błoniu jest bezpieczna dla użytkowników.

Dopiero po wypadkach fontanna została pokryta dodatkową warstwą farby antypoślizgowej
autor: Tomasz Krzyżak
źródło: Fotorzepa
Dopiero po wypadkach fontanna została pokryta dodatkową warstwą farby antypoślizgowej

Prokuratura w Grodzisku Maz. (Mazowsze) zajmie się serią wypadków, do których doszło w otwartej niedawno w podwarszawskim Błoniu fontannie. Urządzenie miało być dumą władz miasta, a stało się przekleństwem.

Na początku miesiąca do prokuratury trafiło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez władze Błonia. Osoba zawiadamiająca poinformowała o wypadku, któremu uległ 13-letni chłopak. W czasie zabawy w fontannie pośliznął się, złamał rękę i karetką został odwieziony do szpitala. Nie był to jedyny wypadek w tym miejscu. Władzom miasta zarzuca się, że obiekt nie był zabezpieczony farbą antypoślizgową, a po wypadkach nie został wyłączony z użytkowania.

Ewa Szplet, szefowa grodziskiej prokuratury, potwierdza, że trafiło do niej zawiadomienie. Ale na razie śledczy nie wykonali żadnych czynności, bo chcą odesłać sprawę do prokuratury okręgowej. Dlaczego? Otóż  zawiadomienie w sprawie wypadku w fontannie złożyła też osoba pracująca w grodziskiej prokuraturze. – Chcemy być w tej sprawie obiektywni – tłumaczy Ewa Szplet. – Dlatego prokuratura okręgowa wyznaczy inną jednostkę do prowadzenia tej sprawy.

Władze miasta krytykują też opozycyjni radni. Twierdzą, że mimo braku powłoki antypoślizgowej burmistrz Błonia Zenon Reszka publicznie namawiał mieszkańców do zabawy w fontannie. Zarzucają mu też rozrzutność: budowa fontanny kosztowała 3,7 mln zł, a to tylko jeden z elementów rewitalizacji miejskiego parku (całość ma kosztować ok. 12 mln zł). Radni mówią, że niebawem po otwarciu na jej powierzchni pojawiły się pęknięcia.

Burmistrz Reszka nic nie wie o zawiadomieniu skierowanym do prokuratury i w sprawie fontanny nie ma sobie nic do zarzucenia. Przekonuje, że plac wodny został wybudowany zgodnie z dokumentacją techniczną i pozwoleniem na budowę. „Przed otwarciem otrzymaliśmy stosowne pozwolenie na użytkowanie wydane przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Powiecie Warszawskim Zachodnim. Plac wodny od początku był zabezpieczony odpowiednią farbą antypoślizgową. Farba posiada atest dla tego typu nawierzchni" – tłumaczy w piśmie, które przysłał do naszej redakcji.

Dodaje też, że nie stwierdzono pęknięć podłoża fontanny, lecz jedynie „wierzchniej farby na tzw. dylatacjach, co zostało szybko i sprawnie poprawione przez wykonawcę w ramach gwarancji".

„W tym czasie również, dla jeszcze większego zmniejszenia stopnia poślizgu, powierzchnie skośne pomalowano jeszcze raz farbą ze zwiększonym dodatkiem kwarcu" – opisuje.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane