Napadł na biuro PO, a wcześniej na Kubę Wojewódzkiego?
Napastnik, który rano zaatakował biuro PO, przyznał, że to on rok temu spryskał gazem Kubę Wojewódzkiego. Policja to sprawdza.
- Sposób działania sprawcy, jego rysopis pasują do zatrzymanego mężczyzny – mówi nam jeden z policjantów, zaangażowanych w sprawę. – Ale to niczego nie przesądza. Nie jest wykluczone, że mężczyzna się przyznaje, do napaści sprzed roku, by zaistnieć medialnie – dodaje nasz rozmówca.
Do ataku na Kubę Wojewódzkiego doszło w październiku ub. roku na warszawskiej Pradze Południe, przed siedzibą radia Eska Rock przy ul. Jubilerskiej. W rozgłośni tej Wojewódzki prowadził poranne audycje.
Przed wejściem został oblany żrącą substancją przez nieznanego mężczyznę. Po ataku dziennikarz obmył twarz i ręce, następnie pojechał do lekarza. Ten stwierdził u niego oparzenia policzka i dłoni. Wojewódzki nie odniósł poważniejszych obrażeń, bo na twarzy miał okulary.
Potem badania wykazały na ubraniu Kuby Wojewódzkiego kapsaicynę - substancje wykorzystywaną przy produkcji gazu pieprzowego i występuje w papryce chili.
Choć kamery nagrały moment, gdy nieznany, zakapturzony mężczyzna atakuje dziennikarza. Mimo publikacji jego wizerunku w mediach nie udało ustalić kim jest sprawca, dlatego w grudniu postępowanie w tej sprawie umorzono.
Czy zatrzymany dziś mężczyzna może być sprawcą? Policja powinna mieć odpowiedź w ciągu kilku dni. Wcześniej, bo już jutro zatrzymany mężczyzna będzie przesłuchany przez prokuratora w sprawie porannego napadu na biuro PO przy ul. Wiejskiej i tam ręcznym miotaczem gazu zaatakował recepcjonistkę. Napastnika ujęła ochrona i przekazała policji.
Rano policja podała, że ma 32-lata, pochodzi spoza Warszawy i nie ma stałego miejsca zamieszkania. Teraz wiadomo, że ostatni pracował na Wyspach Brytyjskich. – Stracił tam pracę, nie mógł znaleźć nowej, był rozgoryczony, i to spowodowało jego frustrację – mówi policjant. Wiadomo, że wcześniej mężczyzna nie miał też problemów z prawem. -
Na razie nie wiadomo jakie zarzuty może jutro usłyszeć napastnik. – W grę wchodzi spowodowanie zagrożenia życia, albo spowodowania uszczerbku ciała lub gróźb karalnych i naruszenia nietykalności – mówi policjant. Ostateczne zdanie będzie należało do prokuratora.
– Dostaniemy materiały to będziemy decydować- mówi Zdzisław Kuropatwa, szef prokuratury Warszawa- Śródmieście, która będzie prowadzić śledztwo w tej sprawie.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.