Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kres samowoli sowieckiej

Paweł Majewski 16-01-2015, ostatnia aktualizacja 16-01-2015 08:36

70. lat po wkroczeniu Armii Czerwonej do stolicy może się rozstrzygnąć los kontrowersyjnego pomnika.

Pomnikiem czterech śpiących zajmuje się miasto stołeczne,  ale nie wiadomo,  czy ma do niego tytuł prawny
autor: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
Pomnikiem czterech śpiących zajmuje się miasto stołeczne, ale nie wiadomo, czy ma do niego tytuł prawny

Jak ujawniliśmy w wydaniu internetowym „Rzeczpospolitej", do Rady Warszawy wpłynął projekt uchwały, która zablokuje powrót tzw. pomnika czterech śpiących na warszawską Pragę. Ten kontrowersyjny monument to najbardziej znany z ponad 300 komunistycznych reliktów, których nie udało się usunąć z ulic po upadku PRL.

Autorami wniosku są radni opozycyjnego PiS. Proponują, by pomnik – usunięty na czas budowy metra – przenieść do innej części miasta, na Cmentarz Mauzoleum Żołnierzy Armii Radzieckich na ul. Żwirki i Wigury.

– Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby na następnej sesji Rady Warszawy, czyli 12 lutego, taką decyzję podjąć – mówi szef Klubu Radnych PiS Jarosław Krajewski.

Własna propozycja PO?

PiS nie ukrywa, że po raz kolejny próbuje przypomnieć o „czterech śpiących" w związku z rocznicą wkroczenia Sowietów do lewobrzeżnej Warszawy, która mija w tę sobotę.

„Współczesna wiedza historyczna nie pozwala (...) uznać żołnierzy sowieckich za bohaterów, którzy mieliby wyzwolić Warszawę, a jedynie za nowych okupantów" – czytamy w uzasadnieniu.

Krajewski dodaje, że poprzedni, złożony w zeszłym roku projekt nie został poddany pod głosowanie. Tym razem ma on większe szanse powodzenia.

– Doszliśmy do wniosku, że należy rozstrzygnąć tę kwestię, ale wciąż nie wiemy, w jaki sposób to zrobić – przyznaje wpływowy polityk warszawskiej PO.

Nie wiadomo więc, czy rządzący poprą projekt PiS, czy przygotują własną propozycję.

Radny Michał Czaykowski (PO) zgadza się z zawartą w uchwale PiS tezą, że sowiecki monument nie pasuje do warszawskiego placu Wileńskiego po jego przebudowie związanej z budową II linii metra.

– Od dawna podkreślałem, że musimy go przenieść, bo tam nie pasuje – przekonuje, ale ma wątpliwości co do proponowanego przez PiS miejsca. – Mauzoleum to dobre miejsce, ale wymagałoby konsultacji z mieszkańcami dzielnicy, w której się znajduje – tłumaczy. I dodaje, że lepsze byłoby muzeum socrealizmu w podlubelskiej Kozłówce.

Czaykowski wskazuje, że może się okazać, że wypowiedzieć się powinien MSZ. Pomnik chroni bowiem polsko-rosyjska umowa z 1993 r. o pomnikach i miejscach pamięci.

Innego zdania jest prof. Antoni Dudek, członek Rady Instytutu Pamięci Narodowej. Jego zdaniem dyplomatyczne zabiegi w tej sprawie są zbędne. – Rosja łamie wiele umów. Ten dokument to symbol braku suwerenności naszego państwa w 1993 r.

Hełmy NKWD

Co ciekawe, 12 lutego, czyli w dniu, w którym radni mogą zdecydować o usunięciu pomnika, w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Pragi rozpoczną się mowy końcowe w procesie dwóch mężczyzn oskarżonych o jego dewastację. 17 września 2011 r. (rocznica sowieckiej napaści na Polskę) oblali czterech śpiących i inny tego typu obiekt na warszawskiej Pradze czerwoną farbą. Sąd już raz ich uniewinnił, ale po apelacji prokuratury sprawa trafiła do drugiej instancji. Przewód sądowy prowadzony jest w dwóch kierunkach: zniszczenia mienia oraz dewastacji pomników (z orzeczenia I instancji wynika, że tak nie można ich nazwać).

Obrońca oskarżonych, mec. Krzysztof Wąsowski, przekonuje, że proces obnażył kilka absurdów związanych z komunistycznymi monumentami. 
– Z opinii biegłych wynika, że pomnik ten był sowiecką samowolą, a władze Warszawy nie mają do niego tytułów prawnych. Mimo to je konserwują. Nie wiadomo, dlaczego – zauważa adwokat.

Rzecznik warszawskiego ratusza Bartosz Milczarczyk poprosił nas o więcej czasu na odpowiedź w tej sprawie.

Poruszenie publiczności na jednej z rozpraw zaś wywołał dialog sędziego z biegłym historykiem. Sąd dociekał, czy hełmy postaci czterech śpiących były na wyposażeniu polskiej armii Berlinga. Biegły zaprzeczył. – Bardziej pasują do wzoru noszonego przez NKWD – odparł.

Zaprosili Putina, nie zapraszając go

Polski MSZ użył dyplomatycznego kruczka, by zaprosić prezydenta Rosji na obchody rocznicy wyzwolenia Auschwitz tak, aby ten zaproszenia nie mógł przyjąć.

Opisała to agencja Reuters, powołując się na źródła w polskim i rosyjskim MSZ. Organizatorem obchodów 70. rocznicy (27 stycznia) formalnie jest komitet organizacyjny, jednak głowy państw musi zaprosić rząd. Komitet, jak co roku, wysłał zaproszenia do obcych stolic, jednak MSZ nie dołączył do nich wymaganych protokołem dyplomatycznym formalnych zaproszeń. Wysłał je w formie tzw. note verbale. To notatka, która jest czymś mniej oficjalnym niż tzw. nota formalna. Kraje, które otrzymały „note verbale" zwróciły się – w zgodzie 
z dyplomatyczną praktyką 
– do polskiego MSZ z prośbą o doprecyzowanie, czy jest to formalne zaproszenie. Nie zrobił tego tylko jeden kraj: Rosja. Jej MSZ uznał po prostu, że rosyjskich władz nie zaproszono na uroczystości.     —bw

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane