Warszawska dwuwładza szkodzi
Spór prezydent stolicy ze źle widzianymi w PO władzami jednej z dzielnic zaczyna odbijać się na mieszkańcach.
Rządząca Warszawą Platforma Obywatelska nie chce oddać Bemowa, które było jednym z jej bastionów, a po wyborach samorządowych wpadło w ręce opozycyjnych radnych.
– To, co dzieje się w tej dzielnicy, uderza w idee samorządu, nie tylko w dzielnicy, ale w całym mieście – mówi Błażej Poboży, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Chaos ma zły wpływ na zwykłych urzędników, którym trudno ocenić, kto ma rację, kto może podejmować decyzję, a to odbije się na ich pracy na rzecz mieszkańców.
Mieszkańcy już odczuwają skutki konfliktu. W niedzielę władze Bemowa poinformowały, że ratusz nie chce dać dzielnicy środków na zajęcia prozdrowotne, takie jak bezpłatny dostęp do basenu, gimnastykę, tai chi czy zajęcia taneczne. W poniedziałek kilkadziesiąt osób pikietowało w tej sprawie przed siedzibą prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz (PO).
– Od kilku lat chodzę na gimnastykę i na taniec, a teraz się okazuje, że ich nie będzie, bo urzędnicy z pl. Bankowego się na to nie godzą – mówi 64-letnia pani Irena, która brała udział w pikiecie.
Delegację protestujących przyjął wiceprezydent Jarosław Jóźwiak. Tłumaczył, że odesłano dokumenty z Bemowa, bo nie było w nich mowy o wykorzystaniu dzielnicowego ośrodka sportu. – To nieprawda. Z ośrodka chcemy korzystać jak dotąd – mówi burmistrz Bemowa Krzysztof Zygrzak.
Bemowo to dzielnica, w której rządy przez wiele lat sprawowała Platforma. Przez 1,5 kadencji burmistrzem był tam jeden z warszawskich liderów PO Jarosław Dąbrowski, który w 2013 r. awansował na wiceprezydenta miasta.
W ratuszu porządził rok i musiał odejść, gdy wybuchła afera związana z wykorzystywaniem na Bemowie stanowisk urzędniczych do prywatnych celów. Stołeczna prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie, ale dotąd nikt nie usłyszał zarzutów. – Wciąż przesłuchujemy świadków. Potrwa to jeszcze kilka miesięcy – tłumaczy Przemysław Nowak, rzecznik prokuratury.
W listopadowych wyborach samorządowych Dąbrowski wystawił swój komitet i wygrał. Miał dziewięciu radnych w 25-osobowej radzie. Aby zablokować jego rządy, PO była skłonna nawet na współpracę z PiS w tej dzielnicy, ale Dąbrowski się obronił, wyłuskując pięcioro radnych z klubu Platformy. Nowym burmistrzem został Zygrzak.
PO jednak nie odpuściła. Hanna Gronkiewicz-Waltz nie dała pełnomocnictw finansowych i kadrowych władzom dzielnicy, a w ubiegłym tygodniu powołała dwóch urzędników, którzy w jej imieniu mają podejmować decyzje.
Bemowo ma zatem dwuwładzę. Zarząd dzielnicy nie uznaje konkurencji, twierdzi, że prezydent stolicy złamała prawo i powiadomił prokuraturę. – Sprawdzamy, czy doszło do przestępstwa, w ciągu miesiąca podejmiemy decyzje, czy wszcząć śledztwo – mówi prok. Nowak.
Warszawski poseł Platformy Marcin Kierwiński nie widzi nic złego w tym, co się dzieje w dzielnicy. – Pani prezydent mogła przekazać swoje uprawnienia finansowe i kadrowe wyznaczonym osobom, to wynika z ustawy warszawskiej, uchwały kompetencyjnej oraz statutu miasta – tłumaczy. Zapewnia, że były to decyzje urzędnicze, a nie polityczne.
Innego zdania są bemowscy radni związani z klubem Dąbrowskiego. – Gronkiewicz-Waltz nagina prawo. Zachowuje się tak samo jak PiS osiem lat temu, po przegranych wyborach w Warszawie, kiedy to wojewoda z partii Kaczyńskiego chciał odwołać prezydent za to, że zbyt późno złożyła oświadczenia majątkowe męża – mówi jeden z nich.
We wtorek burmistrz Bemowa spotyka się z Hanną Gronkiewicz-Waltz. – Mam nadzieję, że przetnie to tę patową sytuację – mówi.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.