Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Ucieczka z Lemingradu

jcs, blik 10-02-2015, ostatnia aktualizacja 10-02-2015 07:49

W warszawskim Miasteczku Wilanów niemal co czwarte mieszkanie wystawione jest na sprzedaż.

W Miasteczku Wilanów jest prawie 19,4 tys. mieszkań. Właściciele próbują sprzedać 4375 z nich
autor: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa
W Miasteczku Wilanów jest prawie 19,4 tys. mieszkań. Właściciele próbują sprzedać 4375 z nich

Sytuacja jest wyjątkowa jak na Warszawę. Z raportu opracowanego przez firmę Home Broker (na podstawie danych serwisu z ofertami nieruchomości Domiporta.pl oraz GUS) wynika, że w Miasteczku Wilanów 23 proc. mieszkań wystawiono na sprzedaż. To sześć razy więcej niż w innych dzielnicach na obrzeżach stolicy, np. w Wawrze.

Ceny z kosmosu, 
bo dusi ich kredyt

Dlaczego mieszkańcy Wilanowa masowo pozbywają się lokali? Część z tych nieruchomości to były inwestycje i teraz ich właściciele chcą odzyskać pieniądze – analizują eksperci z Home Brokera.

Na inny aspekt wilanowskiej wyprzedaży zwraca uwagę Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse. Jego zdaniem w czasie  boomu na rynku nieruchomości w latach 2005–2008 mieszkania w Miasteczku Wilanów kupiło dużo singli. Wybierali małe lokale: jedno-, dwupokojowe.

– A teraz, gdy założyli rodziny, potrzebują większych mieszkań – tłumaczy pośrednik.

Dodaje, że dla mieszkańców ważna jest też infrastruktura miejska. – Obiecywano im wszystko: drogi, sklepy, szkoły, przedszkola, a wciąż niewiele dostali – przekonuje Marcin Jańczuk.

Jednak według ekspertów Home Brokera ważnym powodem, dla którego tak często sprzedawane są mieszkania w tej dzielnicy, jest próba ucieczki ze spirali kredytów. Nasz rozmówca z tej firmy mówi, że część lokali wystawiono „po cenach z kosmosu, nawet po 2 mln zł, bo ich właściciele chcą je spłacić we frankach".

– Na takie mieszkania nie będzie chętnych – przewiduje.

Sprawa polityczna

Rzecz nie dotyczy jednak wyłącznie samego Wilanowa. Ta dzielnica jest dobrym przykładem problemu politycznego, jaki w roku wyborczym ma rządząca Platforma Obywatelska ze wzrostem raty kredytu hipotecznego związanym z wysokim kursem franka. Z opublikowanej właśnie przez Biuro Informacji Kredytowej mapy frankowiczów wynika, że osoby zadłużone w szwajcarskiej walucie zamieszkują głównie duże miasta. A właśnie z nich pochodzi znaczna cześć wyborców partii rządzącej.

– Problemy mieszkaniowe mogą być niebezpieczne dla Platformy– uważa dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Miasteczko Wilanów bywa złośliwie zwane Lemingradem, bo mieszkania kupowały w nim „lemingi", czyli młodzi, nieźle zarabiający ludzie, w większości głosujący na Platformę Obywatelską. W ubiegłorocznych eurowyborach PO uzyskała w Wilanowie 54 proc. głosów (przy średniej w kraju 32,1 proc.). Zwyciężyła także w późniejszych wyborach samorządowych, zyskując 11 mandatów w 21-osobowej radzie dzielnicy.  Ale tu już zapaliła się lampka ostrzegawcza, bo znakomity wynik – siedem zdobytych mandatów – osiągnęło Stowarzyszenie Mieszkańców Miasteczka Wilanów.

Katarzyna Radzikowska ze stowarzyszenia podkreśla, że Platforma musi się zastanowić, w jaki sposób chce budować relacje ze swoimi wyborcami, jak rozwiązywać bolesne problemy, choćby osób zadłużonych we frankach. – Tu mieszkają ludzie wykształceni, obyci, którzy potrafią zadać trudne pytania i nie ulegają łatwej propagandzie.  To wymagający klient, który nie czeka na jałmużnę, lecz na konkretne rozwiązania – podkreśla Radzikowska.

Czy PO będzie skłonna pomagać osobom zadłużonym we frankach szwajcarskich? – Ton, w jakim wypowiada się premier Ewa Kopacz, wskazuje, że raczej nie mogą liczyć na taką pomoc. Choć bardzo by jej sobie życzyli – mówi dr Jabłoński.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane