Tunel dla dorożek pod Wisłą
Rozmowa: Marek Ostrowski, varsavianista
Rzeczpospolita: Dokładnie 20 lat temu, 7 kwietnia 1995 roku, uruchomiono pierwszy odcinek warszawskiego metra. Kiedy właściwie zaczęto myśleć o wybudowaniu w stolicy podziemnej kolei?
Marek Ostrowski: Warto zacząć od projektu inżyniera Adama Idzikowskiego z 1828 roku. Co prawda trudno tu mówić o kolei, bo w tamtym czasie nie było jeszcze w zasadzie kolei parowych, ale Idzikowski jako pierwszy zaproponował budowę podziemnego tunelu, którym mogłyby jeździć np. dorożki. Tunel miał przebiegać pod Wisłą, bo Warszawa nie miała wtedy jeszcze żadnego stałego mostu. Za to o projektach warszawskiego metra możemy mówić od 1903 roku, gdy Adam Świętochowski przedstawił swój pomysł podziemnej kolejki.
Jak wyglądał ten projekt?
Pierwsza linia miała biec na odcinku 6 km – od rogatek mokotowskich aż do Dworca Kowelskiego, czyli dzisiejszej stacji Warszawa Gdańska. Co ciekawe, przy Alejach Jerozolimskich, tam gdzie dzisiejsza stacja metra Centrum, kolejka miała wyjeżdżać na powierzchnię. Równocześnie miała powstać druga podziemna trasa Wschód–Zachód, o długości 4,5 km. Miała iść od rogatek wolskich, pod pl. Teatralnym, pl. Zamkowym, potem wyjeżdżać na powierzchnię i mostem Kierbedzia pokonywać Wisłę, a dalej do Dworca Petersburskiego (dziś Wileńskiego). Widzimy więc, że ten projekt został teraz w zasadzie zrealizowany.
To były jednak tylko projekty...
Pierwsza uchwała w sprawie budowy metra została przyjęta w 1925 roku. Pierwsze lata po odrodzeniu Polski to w ogóle był czas wielkiego boomu, jeśli chodzi o rozwój miasta. I znowu projekt był podobny do dzisiejszego: pierwsza linia miała biec z placu Unii Lubelskiej na Muranów, a druga z Woli na Pragę. Niestety, przez kryzys lat 30. prace projektowe zostały przerwane, a wznowiono je dopiero po wojnie.
Tylko że już przez komunistów.
Mówi się o komunistach, ale metro projektowali w zasadzie ci sami ludzie, co przed wojną. Tylko że oczywiście metro miało mieć już inny charakter. Tunele i stacje miały równocześnie pełnić funkcję schronów przeciwatomowych, więc metro miało być bardzo głębokie. Ale projekt znowu zakładał dwie linie: Służew–Młociny i Wola–Gocław. Prace ruszyły po praskiej stronie w 1951 roku. Jednak drążenie tuneli na bardzo trudnym terenie dawnego koryta Wisły okazało się zbyt niebezpieczne i w okolicach 1957 roku budowę przerwano. Wybudowano jedynie komorę wielką na 7 tys. m3 i krótki tunel, długości ledwie ponad kilometr. Ta komora jest dziś zalana, ale tuż po przerwaniu budowy wykorzystywano ją jako składnicę wina.
— rozmawiał Michał Płociński
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.