Twarda ręka pana Stasia
Do warszawskiego klubu przychodzi Stanisław Czerczesow – trener, który ma słabość do polskich piłkarzy, ceni pracowitość i nie znosi sprzeciwu.
Pochodzący z północnej Osetii Czerczesow to postać barwna i ceniona w rosyjskim futbolu. Niedawno znalazł się w gronie kilku kandydatów do zastąpienia Fabio Capello na stanowisku selekcjonera reprezentacji (faworytem w tym wyścigu od początku był jednak Leonid Słucki), ale wciąż więcej osiągnął jako zawodnik niż trener.
Na nazwisko pracował w bramce Spartaka. To z klubem z Moskwy zdobywał mistrzostwo ZSRR, a potem Rosji, grał w półfinale Pucharu Europy (1991) i awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów (1995 – rywalem w grupie była m.in. Legia). Przez dziesięć lat bronił też w rosyjskiej kadrze, ale w wielkich turniejach (Euro 1992 i 1996 oraz MŚ 1994 i 2002) rozegrał w sumie tylko trzy mecze.
W przerwach między kolejnymi powrotami do Spartaka grał w Dynamie Drezno, gdzie poznał Piotra Nowaka i Andrzeja Lesiaka, oraz w Tirolu Innsbruck, gdzie z Radosławem Gilewiczem i Jerzym Brzęczkiem sięgał trzykrotnie po mistrzostwo Austrii.
„Przyjaźniliśmy się, spotykaliśmy się także poza boiskiem. Poznałem polską mentalność, dzięki czemu jako trenerowi łatwiej było mi zrozumieć potrzeby waszych piłkarzy" – wspominał dwa lata temu w rozmowie z „Przeglądem Sportowym". „Znam parę polskich słów, nawet imię mam polskie. To wszystko łączyło mnie z waszymi rodakami w Tereku Grozny. Może dzięki temu nie potrzebowali dużo czasu na aklimatyzację i nic dziwnego, że od początku mogli odgrywać w zespole wiodące role".
Do Groznego sprowadził z Legii Macieja Rybusa i Marcina Komorowskiego (w drużynie miał również Piotra Polczaka i Macieja Makuszewskiego), w Amkarze Perm pracował z Januszem Golem i Jakubem Wawrzyniakiem. Każdy z nich podkreśla, że Czerczesow to silna osobowość, lubi rządzić twardą ręką. Praca i dyscyplina są dla niego najważniejsze. Nie pije, nie pali i nie przymyka oczu na wybryki zawodników.
Taryfy ulgowej nie mają u niego nawet największe gwiazdy. W Spartaku, z którym odniósł do tej pory największy sukces (wicemistrzostwo Rosji 2007), zesłał do rezerw dwóch liderów: Jegora Titowa i Maksyma Kałynyczenkę. W Dynamie Moskwa odsunął od składu Igora Denisowa (nazwał go klaunem chodzącym na pasku prezesa), a Kevinowi Kuranyi'emu przypomniał, kto jest szefem, ściągając Niemca w jednym z meczów z boiska po zaledwie minucie.
Czerczesow w żadnym klubie nie wytrzymał dłużej niż dwa lata, z Dynama został zwolniony tydzień przed startem obecnego sezonu. Drużyna skończyła poprzednie rozgrywki na czwartym miejscu, ale przypomniano mu, że z takimi piłkarzami powinien osiągnąć więcej. Krytykowano za konserwatyzm, trzymanie się sprawdzonych schematów, choć na swojej stronie internetowej Czerczesow przekonuje, że poza dyscypliną preferuje też elastyczność, ofensywną taktykę i kreatywność.
Legię miał przejąć już po czwartkowym meczu Ligi Europejskiej z Napoli, ale na przeszkodzie stanęły względy rodzinne (śmierć matki). Przyleciał do Warszawy dopiero w niedzielę. Uzgodnił szczegóły umowy, zwiedził stadion, obejrzał w telewizji spotkanie z Górnikiem i chyba już wie, że w stolicy czeka go dużo pracy, jeśli ma wykonać postawione przed nim zadanie: przywrócić Legii charakter i mistrzowski tytuł.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.