Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Na mnie nikt nie będzie gwizdał

Stefan Szczepłek 07-10-2015, ostatnia aktualizacja 07-10-2015 10:34

Stanisław Czerczesow 
– nowy trener Legii Warszawa 
– o sobie, swoim stosunku do pracy i sympatii do Polaków.

Stanisław Czerczesow. Fot. Serg Stallone
źródło: Wikimedia Commons
Stanisław Czerczesow. Fot. Serg Stallone

Rzeczpospolita: Zanim przyjechał pan do Warszawy, już wiedzieliśmy, że za piłkarzy Legii weźmie się wreszcie trener zamordysta.

Stanisław Czerczesow: Powiem więcej. Kiedy przeczytałem w internecie opinie na mój temat i zobaczyłem siebie wystylizowanego na niedźwiedzia, nie miałem pewności, czy polska Straż Graniczna nie cofnie mnie z lotniska. A skoro wpuściła, to będę musiał przekonać kibiców i dziennikarzy, że nie jestem zamordystą. Wymagam tylko od piłkarzy, którzy są zawodowcami, solidnego wykonywania pracy. To nie ma nic wspólnego ze stosowaniem wobec graczy jakichś niedozwolonych metod i wyszukanych represji. Kto będzie pracował, ten może być spokojny.

Legia ma to do siebie, że tu nikt nie jest spokojny. Presja jest większa niż w jakimkolwiek innym klubie. Drugie miejsce to porażka.

I bardzo dobrze. Jestem tu po to, aby to pierwsze miejsce zagwarantować. Takie postawiono przede mną zadanie: tytuł mistrza Polski w 2016 roku, na stulecie klubu. Nie znaczy to, że rozgrywki o Puchar Polski i Liga Europejska będą dla nas mniej ważne. Na tym polega profesjonalizm i szanowanie kibiców.

A skąd pan wie, że Legia ma zawodników, którzy podołają tym wyzwaniom?

Jak ktoś trafia do Legii, to znaczy, że się nadaje do gry. Połowę zawodników znam bardzo dobrze. Jestem też zorientowany w sytuacji w polskiej lidze. Wiem, że Legia ma 10 punktów straty do lidera i przestała dominować, co dla takiego potężnego klubu musi być bolesne. Rok temu Legia wygrała pięć z sześciu meczów w Lidze Europejskiej. Teraz obydwa przegrała. Moim zdaniem można to odwrócić i wcale nie jakimiś drastycznymi środkami, tylko pracą.

Znam lepiej Legię i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że niektórych piłkarzy należałoby wziąć za twarz. Duże miasto i duże pieniądze robią swoje...

Moskwa też jest duża, a jakoś piłkarze grają. Dajcie mi dwa tygodnie, żebym się zorientował, jak kto trenuje, co jest wart, jakie ma podejście do roboty. Po takich obserwacjach i rozmowach z zawodnikami będę wiedział więcej. Generalnie mam bardzo dobry stosunek do Polaków. Uważam, że są stworzeni do gry zespołowej. Grałem razem z Polakami lub miałem ich w swoich drużynach. W Dynamie Drezno występowałem z Piotrem Nowakiem i Andrzejem Lesiakiem, w Tirolu Innsbruck z Jerzym Brzęczkiem i Radosławem Gilewiczem. Pracowałem z Wojtkiem Kowalewskim, Januszem Golem, Marcinem Komorowskim, Piotrem Polczakiem. Lista jest wystarczająco długa, by stwierdzić, że Polacy potrafią grać w piłkę. Jeśli chodzi o futbol, wszyscy mają tę samą grupę krwi.

Jak pan zapewne wie, stosunki między Polską a Rosją są dalekie od poprawnych...

Mnie interesują wyłącznie stosunki pomiędzy mną a moją żoną. Są wzorowe.

Gratuluję. Chodzi mi o to, że kiedy niedawno przyjechał na Łazienkowską Spartak Moskwa, przywitał go chór gwizdów i wrogie okrzyki.

Na mnie nikt nie będzie gwizdał. Pracowałem w Niemczech, w Austrii i wiem, że kiedy przyjeżdżam do obcego kraju, to muszę dostosować się do warunków i obyczajów w nim panujących. W Warszawie nie będzie inaczej. Ja tu jestem po to, żeby pomóc. To nie jest Legia moja, tylko nasza. Władz klubu, kibiców i dziennikarzy, niezależnie od tego, że powinni być obiektywni.

Prolog już pan wygrał. W ciągu niecałej godziny widzieliśmy na pana twarzy więcej uśmiechów niż u Henninga Berga przez ponad półtora roku. Na tym polega różnica między zimnym Skandynawem a gorącym Słowianinem?

Ocena to już wasz problem. Imię mam polskie, jak w Legii dobrze pójdzie, to może stanę się Czerczeszewskim.

—rozmawiał Stefan Szczepłek

Rzeczpospolita

Najczęściej czytane