Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Drogi lepsze, ale wypadków dużo

Izabela Kacprzak 28-11-2015, ostatnia aktualizacja 28-11-2015 09:17

Mimo poprawy jakości dróg i sporych nakładów inwestycyjnych region wciąż jest liderem śmiertelnych statystyk.

Choć liczba wypadków w woj. mazowieckim zmniejsza się, region ma wciąż najwyższy wskaźnik zabitych na drodze
autor: Darek Golik
źródło: Fotorzepa
Choć liczba wypadków w woj. mazowieckim zmniejsza się, region ma wciąż najwyższy wskaźnik zabitych na drodze

W ciągu ostatnich ośmiu lat liczba ofiar śmiertelnych na drogach województwa mazowieckiego zmniejszyła się o blisko połowę (z 959 osób w 2007 r. do 518 w ubiegłym). Region nadal ma najwyższy wskaźnik zabitych w wypadkach na drodze. W ponad 34 tys. wypadków, jakie zdarzyły się w 2014 r., zginęły 3202 osoby. Najwięcej właśnie w województwie mazowieckim. Choć doszło tam do takiej samej liczby wypadków jak na Śląsku – ponad 4,3 tys. – to na Śląsku zginęło 249 osób, niemal o połowę mniej niż w Mazowieckiem.

Drogi tranzytowe

Te różnice akurat nie zaskakują ekspertów. Według dr. Kazimierza Jamroza z Katedry Inżynierii Drogowej Politechniki Gdańskiej, który od lat bada przyczyny wypadków, dochodzi do nich nie tylko z powodu innej kultury jazdy kierowców z Warszawy i Śląska. – Istotny jest również fakt, że Mazowieckie ma drogi tranzytowe – podkreśla.

W tym roku w województwie mazowieckim (dane Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu - a więc bez Komendy Stołecznej Policji - za 10 miesięcy - (granice garnizonu nie pokrywają się dokładnie z granicami województwa) w 1803 wypadkach zginęło już 256 osób a 2206 zostało rannych.

– Ostatnie statystyki mazowieckiej policji pokazują, że liczba wypadków z ofiarami śmiertelnymi na Mazowszu spada. W stosunku do statystyk sprzed ośmiu lat dziś jest ich o prawie połowę mniej. I to jest dobra informacja – podkreśla biuro marszałka województwa mazowieckiego.

Jak wynika ze statystyk Ministerstwa Infrastruktury, w latach 2012–2014 zginęło 1664 osób w województwie mazowieckim – prawie dwa razy tyle co w drugim po nim województwie wielkopolskim (872 ofiar śmiertelnych).

Inwestycje drogowe

Niewątpliwie na poprawę statystyk drogowych na Mazowszu dobry wpływ miały liczne inwestycje drogowe, które w ostatnich latach zrealizował samorząd województwa mazowieckiego.

Zdaniem wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego do najważniejszych należą budowa drogi ekspresowej S8 na odcinku Salomea–Wolica, rozbudowa drogi krajowej nr 7 na odcinku Grójec–Radom i przebudowa drogi krajowej nr 8 na odcinku Radzymin–Wyszków. – Z planowanych i już budowanych dróg do poprawy bezpieczeństwa przyczynią się obwodnica Marek, a więc S8 na odcinku Marki–Radzymin, oraz dwie obwodnice Kołbieli w ciągu dróg S17 i DK 50 – podkreśla Ivetta Biały, rzeczniczka wojewody mazowieckiego.

Spadek śmiertelności poszkodowanych w wypadkach to tendencja ogólnopolska, co podkreśliła w ostatnim raporcie Najwyższa Izba Kontroli. Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat liczba śmiertelnych ofiar wypadków spadła o 41 proc., a liczba osób rannych o 31 proc.

Duży ruch

– W naszym garnizonie liczba zdarzeń drogowych, a co za tym idzie – i ich konsekwencji, jest w dużym stopniu pochodną natężenia ruchu pojazdów i pieszych oraz liczby miejsc, gdzie przecinają się drogi – przyznaje kom. Alicja Śledziona, rzeczniczka mazowieckiego garnizonu. Z danych policyjnych wynika, że jeżeli chodzi o główne drogi, najczęściej do wypadków i kolizji dochodzi na krajowej 7, 8, 50, 60 i 62.

– Gdy popatrzymy na mapę, wyraźnie widać, że wspomniane drogi leżą w głównych korytarzach komunikacyjnych i przecinają nasze województwo z północy na południe i ze wschodu na zachód. Dlatego też ruch tranzytowy o bardzo dużym natężeniu to pierwsza na liście cecha określająca specyfikę dróg w naszym garnizonie – dodaje kom. Śledziona.

Smutne statystyki

Mimo ogromnych nakładów na polepszenie dróg (w latach 2009–2012 zmodernizowano ponad 9 tys. km dróg lokalnych i gminnych za blisko 6,8 mld zł) polskie drogi wciąż należą do najniebezpieczniejszych w całej Unii Europejskiej, a Polska jest na przedostatnim miejscu w Europie pod względem liczby ofiar śmiertelnych w przeliczeniu na milion mieszkańców. Dużo? Patrząc na koszty ponad 103 tys. wypadków drogowych w całym kraju za ostatnie dwa lata, prawie 83 mld zł – nie. Z wyliczeń NIK wynika, że na polskich drogach odcinki zniszczone przez koleiny i wymagające natychmiastowych napraw występują na ok. 3 tys. km, czyli blisko 15 proc. długości dróg krajowych. – Oczywiście liczba osób poszkodowanych, szczególnie ofiar śmiertelnych, ciągle jeszcze jest duża w świetle dostępnych danych dotyczących analiz bezpieczeństwa z dróg innych krajów UE. Zauważamy, że pomimo ograniczenia liczby wypadków cały czas utrzymuje się duża ofiarochłonność, czyli tragiczne skutki zdarzeń – zaznacza kom. Alicja Śledziona. Dlaczego? – Wiąże się to z tym, że w jednym wypadku ginie w jednym momencie więcej niż jedna osoba – wyjaśnia rzeczniczka KWP w Radomiu. Fatalnie wygląda też bezpieczeństwo pieszych, którzy lekceważą apele policji, np. poruszają się po zmroku bez odblasków.

Problem zauważa mazowiecki urząd marszałkowski, który od wielu lat prowadzi wiele działań profilaktycznych. Np. w ramach ostatniej kampanii społecznej „Jesteś widoczny, jesteś bezpieczny" tysiące dzieci z Mazowsza otrzymało zestawy odblaskowe, a także wzięło udział w spotkaniach nt. bezpieczeństwa ruchu drogowego m.in. z policjantami i pracownikami pogotowia.

Na polskich drogach pokutuje nie tylko brawura. Nie sprawdził się pomysł ostrzegania o zagrożeniach na drogach poprzez informację o „czarnych punktach". Jak wynika z analiz Ministerstwa Transportu, ostrzeganie kierowców nie wpływało na spadek liczby ofiar śmiertelnych wypadków. Potwierdziły to badania przeprowadzone w 2011 r. wykonane przez firmę Data System Group w 50 miejscach oznaczonych jako „czarne punkty" na próbie 56 tys. kierowców – aż 72 proc. badanych kierowców nie reaguje na „czarne punkty", a co trzeci kierowca (33 proc.), zamiast zwalniać, przyspiesza w tych miejscach, a dla blisko 40 proc. kierowców „czarny punkt" jest zupełnie obojętny. Zwalnia jedynie 27 proc. kierowców.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, i.kacprzak@rp.pl

Rzeczpospolita

Najczęściej czytane