Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Arrinera rusza w świat

Robert Przybylski 23-05-2017, ostatnia aktualizacja 23-05-2017 09:49

Polski supersamochód może wkrótce zyskać strategicznego inwestora z Bliskiego Wschodu.

Arrinera  ma już pierwsze zamówienia na swój supersamochód
źródło: materiały prasowe
Arrinera ma już pierwsze zamówienia na swój supersamochód

Mała polska spółka Arrinera nie znalazła w Polsce inwestora, aby pozyskać pieniądze na dalszy rozwój, a chodziło o 10 mln zł. – Poszukiwania w Polsce nie przyniosły oczekiwanego efektu, dlatego postanowiliśmy otworzyć się na kapitał zagraniczny – wyjaśnia prezes Arrinera SA Piotr Gniadek.

Projektem zainteresowali się biznesmeni z Omanu, prowadzący inwestycje w Europie. Rozmowy są bardzo zaawansowane, pośredniczy w nich główny akcjonariusz, spółka Erne Ventures SA, posiadająca ponad 75 proc. udziałów w Arrinera SA.

- Po wstępnych rozmowach inwestorzy skorzystali z naszego zaproszenia i przyjechali na targi Motor Show Poznań 2017, gdzie prezentowaliśmy wersję wyścigową HussaryaGT oraz prototyp samochodu drogowego Hussarya33. Następnie udali się do Niemiec, gdzie drugi egzemplarz wyścigowej HussaryaGT brał udział w wyścigu serii DMV GTC na znanym z Formuły 1 torze Hockenheim. – To naprawdę wyjątkowe wydarzenie, kiedy samochód wyścigowy zbudowany przez Polaków rywalizował z najbardziej rozpoznawalnymi markami motoryzacyjnymi jak Mercedes, Porsche, Audi, Lamborghini czy Pagani – zapewnia Piotr Gniadek. Nastój entuzjazmu udzielił się także inwestorom, bo w rezultacie wizyty 9 kwietnia obie strony podpisały list intencyjny.

Szczegóły transakcji będą ustalane w najbliższych tygodniach. Kolejne spotkanie zaplanowano na koniec maja. Transakcja dotyczy zakupu udziałów w Arrinera SA, a co za tym idzie w spółkach zależnych Arrinera Racing z siedzibą w Wielkiej Brytanii, odpowiedzialnej za prace przy samochodzie wyścigowym HussaryaGT oraz Arrinera Technology z siedzibą w Warszawie, która pracuje nad rozwojem samochodu drogowego.

Wersja drogowa w przygotowaniu

Strategiczny inwestor to dla Arrinery przyspieszenie tempa rozwoju. Przez blisko 9 lat w projekt polskiego supersamochodu właściciele Arrinery zainwestowali ponad 25 mln złotych. Za te pieniądze zbudowali pięć aut: 3 wyścigowe oraz 2 drogowe. – Najważniejsza jest jednak wiedza, którą przez te lata zgromadził nasz zespół. To chyba nasz najcenniejszy kapitał – uważa prezes spółki Arrinera Technology Łukasz Tomkiewicz.

W 2014 roku Arrinera rozpoczęła prace nad samochodem wyścigowym. Dostarczył on konstruktorom wiedzy i pozwolił sprawdzić rozwiązania w warunkach torowych zmagań. Przy okazji wyczynowa wersja promuje również markę wśród wyścigowych kierowców-amatorów. Na początku tego roku do spółki Arrinera Racing wpłynęły dwa zamówienia na HussaryaGT.

Doświadczenia z toru wyścigowego będą wykorzystane w wersji drogowej. – Zainteresowanie zagranicznych inwestorów potwierdza trafność obranej strategii rozwoju – zauważa Tomkiewicz. Samochód cywilny jest przygotowywany do homologacji drogowej.

Arrinera wiele części wytwarza w Polsce. Nie wiadomo, czy transakcja będzie miała wpływ na zmianę dostawców. – Liczymy jednak na to, że inwestorzy docenią jakość produkowanych w Polsce komponentów, byłaby to niewątpliwie szansa na otwarcie nowych rynków i rozwój dla polskich przedsiębiorstw – uważa Gniadek. Ma nadzieję, że sukces pociągnie za sobą dodatkowe korzyści jak promocja Polski na zagranicznych rynkach jako kraju, w którym powstają dobra wysoko przetworzone, a nie wyłącznie półfabrykaty dla innych marek.

Niszowy rynek

Równie ambitnych projektów jak Arrinera pojawiło się w ostatnich latach kilka, choćby hiszpański Ascari, duński Zenovo, brytyjski Noble czy holenderski Spyker. Ten rynek nie jest łatwy, część z wymienionych marek zdążyła już zniknąć. Może Arrinera będzie miała więcej szczęścia. W Polsce działa ponad 600 fabryk części samochodowych, więc jest baza dostawców.

Z drugiej strony nie jest to tak komfortowa sytuacja, jak w Wielkiej Brytanii, gdzie działają firmy specjalizujące się w ofercie dla producentów sportowych aut. W rezultacie na wyspach działa ponad stu niszowych producentów pojazdów, których przychody przekraczają 2,5 mld funtów.

Brytyjskie stowarzyszenie producentów motoryzacyjnych SMMT szacuje, że ci mali producenci wydają na badania dwa razy więcej od dużych koncernów w stosunku do przychodów, a ich produkcja jest ważna dla bilansu płatniczego kraju, jako że 85 proc. aut trafia za granicę. Czy Arrinera wesprze polski handel zagraniczny? ©℗

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: r.przybylski@rp.pl

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane