Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Triumfalny powrót Szarika

Jan Bończa-Szabłowski 18-10-2017, ostatnia aktualizacja 18-10-2017 09:31

Kreacje Borysa Szyca i Krzysztofa Wakulińskiego we Teatrze Współczesnym.

Borys Szyc (Szarik) i Krzysztof Wakuliński (Preobrażeński)
autor: Magda Heckel
źródło: Teatr Współczesny
Borys Szyc (Szarik) i Krzysztof Wakuliński (Preobrażeński)

Maciej Englert na przekór modzie, jaka rozpanoszyła się szczególnie ostatnio w teatrze, świadomie unika uwspółcześniania dramaturgii. Dopisywania sztukom kontekstów współczesnych. Wie doskonale, że tak pojęta „awangarda" starzeje się najszybciej. Nigdy nie stara się też być mądrzejszy od autora. Wierzy w jego inteligencję, podobnie jak w inteligencję widza. Dzięki Axerowi Teatr Współczesny był przystanią dla inteligencji. Tej warstwy, która dla wielu ustrojów i rządów wydaje się być niepotrzebnym balastem, kwiatkiem do kożucha.

„Psie serce" to drugi utwór Bułhakowa, na którego realizację zdecydował się Englert we Współczesnym. Pierwszym była ponad ćwierć wieku temu znakomita inscenizacja „Mistrza i Małgorzaty". Opowieść o tym, jak diabeł porządkuje gorszy od diabelskiego świat stworzony przez człowieka, w czasie stanu wojennego dawała ogromną nadzieję.

Decyzja o wystawieniu dziś „Psiego serca" też nie wydaje się przypadkowa. Pisany w latach 20. XX wieku utwór zatrzymany był przez sowiecką cenzurę na prawie pół wieku. Bohaterem opowiadania jest profesor Preobrażeński, który przeszczepia psu Szarikowi ludzką przysadkę mózgową. Zwierzę zmienia się w człowieka, ale zyskuje najgorsze ludzkie przywary. Organ został bowiem wszczepiony kryminaliście, który przywrócony do życia czuje się bezkarny.

„Psie serce" Bułhakowa brzmi bardzo aluzyjnie w czasach, kiedy mówi się o potrzebie wymiany elit, kiedy postacie szemrane, najzwyczajniej głupie i podłe, prostackie i chamskie dzięki immunitetowi stają się całkowicie bezkarne i próbują decydować o naszych losach, wypowiadając się na tematy, o których nie mają zielonego pojęcia.

Jednak Maciej Englert, licząc na inteligencję widzów, wystawia utwór Bułhakowa w tonacji bajki. Na początku i końcu scena zasypywana jest śniegiem, jak w baśni Andersena. Poszczególne akty puentuje występ orkiestry dętej, która wygrywa łatwo wpadający w ucho motyw muzyczny Jerzego Satanowskiego.

Największymi atutami spektaklu są odtwórcy dwóch głównych ról – naukowca i psa. Krzysztof Wakuliński, niegdyś charyzmatyczny Woland, jest dziś szlachetnym, nieco zagubionym profesorem Preobrażeńskim, naukowcem, który pracując z pełnym oddaniem dla dobra ludzkości, nie przewiduje konsekwencji swych eksperymentów.

Od dawna mówiło się, że Borys Szyc jest „zwierzęciem teatralnym", bo w teatrze może zagrać wszystko. Teraz możemy się o tym przekonać. W postaci Szarika oddał całą złożoność psiej doli i niedoli. W roli Szarikowa gra postać nikczemną, która dzięki szelmowskiemu wdziękowi potrafi łatwo manipulować ludźmi. I przez to staje się naprawdę groźna. W sztuce z nieudanego eksperymentu łatwo można się wycofać. W rzeczywistości bywa z tym znacznie gorzej.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane