Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Biletowy bałagan

Konrad Majszyk, Amelia Panuszko 14-03-2008, ostatnia aktualizacja 14-03-2008 21:13

– Podwyżka cen biletów to bubel prawny – ocenia opozycja. Ratusz twierdzi, że wszystko jest w porządku. Gapowicz ma pretekst do niepłacenia kar i sądowych batalii z miastem.

Zgodnie z rozporządzeniem ministra infrastruktury z 2005 roku kara za jazdę bez biletu powinna stanowić 50-krotność ceny zwykłego biletu jednorazowego. W nowej taryfie dla Warszawy taki bilet będzie kosztował 2,80 zł, czyli kara powinna wynosić 140 zł.

Tymczasem radni uchwalili karę na poziomie 150 zł, czyli 50—krotności 3 zł. Właśnie tyle miał kosztować podstawowy bilet w pierwszej wersji uchwały, którą storpedował LiD. Po nacisku lewicowych radnych cena biletu stopniała do 2,80 zł.

Błąd w przegłosowanej w czwartek przez Radę Warszawy uchwale, która podwyższa ceny biletów od czerwca, zauważył radny PiS Jarosław Krajewski. – Co nagle, to po diable – mówi Krajewski. – Radni koalicji PO – LiD przygotowywali zmiany na kolanie podczas przerwy w obradach. Tak powstają buble prawne – ocenia.

– W pierwotnej propozycji bilet miał kosztować 3 zł – mówi radna PO Zofia Trębicka. – Negocjowaliśmy to z LiD-em. Wymyśliliśmy kartę seniora i właśnie owe 2,80 za bilet normalny. Ani my tego nie sprawdziliśmy, ani Zarząd Transportu Miejskiego – przyznaje.

Przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska (PO): – Jeżeli jest to błąd, to na najbliższej sesji 3 kwietnia poprawimy go – zapewnia.

Tymczasem ZTM twierdzi, że wszystko jest w porządku. Prawnicy tej instytucji wskazują w gąszczu przepisów nowelizację prawa przewozowego z 2004 roku, która pozwala radzie miasta ustalać wysokość kar niezależnie od ministerialnego rozporządzenia.

– Planując wysokość kary za jazdę bez biletu, stosowaliśmy przelicznik: 50 razy 3 zł – przyznaje szef Zarządu Transportu Miejskiego Leszek Ruta. – Zmiana ceny biletu na 2,80 zł nie wymusza jednak na nas obniżenia kary na 140 zł. Rada Warszawy mogła ustalić dowolną kwotę – upiera się.

W innych polskich miastach też panuje bałagan. Nie ma jednolitej interpretacji przepisów.W Krakowie zwykły bilet jednorazowy kosztuje 2,50 zł, a mandat 100 zł, czyli 40 razy więcej. – Kara może wynosić nie więcej niż 50 razy. Rada Krakowa zdecydowała się więc na 40 razy – twierdzi rzecznik MPK Kraków Marek Gancarczyk. Poznań to jedyne miasto oprócz Warszawy, w którym kara wynosi więcej niż 50-krotność ceny biletu. – Od marca jest to 300 zł, czyli 150 razy więcej – mówi rzeczniczka MPK Poznań Iwona Gadzińska.

Leszek Ruta nie wyklucza, że do czerwca wysokość kary zostanie zmieniona na 140 zł, żeby uniknąć nieporozumień.

Michał Suliborski Stowarzyszenie Integracji Stołecznej Komunikacji

Projekt uchwały podnoszącej ceny biletów został profesjonalnie przygotowany od strony merytorycznej, ale od tej politycznej – po amatorsku. Władze miasta nie zadbały wcześniej o zapewnienie dla tej inicjatywy większości w Radzie Warszawy. Z powodu targów PO ze współkoalicjantem z LiD zapisy były zmieniane w ostatniej chwili. A w takiej atmosferze łatwo o błąd legislacyjny. Na szczęście, jest jeszcze czas na ewentualne poprawki. Pierwsza od siedmiu lat podwyżka cen biletów była konieczna. Warszawa dopłaca z budżetu do komunikacji 60 proc., a Kraków – 30 proc.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane