Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wojna o wiadukt w ogródku

Konrad Majszyk 17-06-2009, ostatnia aktualizacja 18-06-2009 18:33

Sąd cofnął decyzję wojewody o zajęciu pod wiadukt gruntu w Legionowie. Nadzór uchylił pozwolenie na jego budowę. Ale teren został już odebrany, a wiadukt otwarty.

Andrzej Kowalewski  z wiaduktem drogi nr 61  za plecami. Obiekt został zbudowany  na posesji odebranej  mu przez komornika dzięki specustawie.  – Inwestycja musi zostać wstrzymana. Nie popuszczę – zapowiada mieszkaniec
autor: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa
Andrzej Kowalewski z wiaduktem drogi nr 61 za plecami. Obiekt został zbudowany na posesji odebranej mu przez komornika dzięki specustawie. – Inwestycja musi zostać wstrzymana. Nie popuszczę – zapowiada mieszkaniec

Ten chodnik i jezdnia zostały zbudowane na mojej działce i bez mojej zgody – twierdzi Andrzej Kowalewski. Z balkonu domu przy ul. Warszawskiej pokazuje nam odległy o 20 m nowy wiadukt drogi nr 61, czyli wylotówki przez Legionowo na Mazury. Po chwili dodaje: – Odegram się. Odniosłem właśnie pierwsze zwycięstwo prawne. Już nie popuszczę.To kolejny etap jego wojny z wojewodą i Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad.

W październiku ubiegłego roku egzekutor w asyście policji, strażników miejskich, drwali i operatorów buldożerów zajął 600 mkw. jego działki. Dzięki temu warta 85 mln zł budowa wiaduktu została wznowiona (wcześniej estakada urywała się na granicy posesji).

Uparty mieszkaniec razem z synem studiującym prawo pisał odwołania i pozwy, przedzierając się przez gąszcz wzajemnie ze sobą sprzecznych polskich procedur budowlanych.

– Od Głównego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego dostałem właśnie pismo o uchyleniu pozwolenia na budowę – Andrzej Kowalewski wyjmuje dokument z opasłej teczki.

Wyciąga jeszcze jednego asa z rękawa: uchylenie przez Wojewódzki Sąd Administracyjny decyzji ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka. Utrzymywała ona w mocy postanowienie wojewody Jacka Kozłowskiego o egzekucji komorniczej i zajęciu fragmentu działki. Orzeczenie WSA unieważnia więc egzekucję, która się już odbyła.

Siedzimy w salonie na piętrze. Za oknem przezroczysta ściana z ekranów akustycznych. Nawet gospodarz przyznaje, że hałas nie jest na razie uciążliwy.

Nowym wiaduktem jeżdżą już kierowcy. Stary został zburzony, w jego miejscu powstaje druga estakada. Teraz urzędnicy mają problem. W GDDKiA twierdzą, że teren zajęli zgodnie z prawem. W sprawie pozwolenia na budowę czekają na uzasadnienie.

– Jeśli dostanę tę decyzję, to następnego dnia zapewne się od niej odwołam – mówi „ŻW” dyrektor mazowieckiego oddziału GDDKiA Wojciech Dąbrowski. – Rozbiórka? Po nowym wiadukcie odbywa się ruch. Czy mam go rozebrać i znowu zwęzić newralgiczną trasę? Są chyba jakieś granice absurdu.

– Nie robi błędów ten, kto nic nie robi. Jeśli doszło do uchybień proceduralnych, to postaramy się je szybko naprawić – mówi wojewoda Jacek Kozłowski. – Ten wiadukt jest ludziom potrzebny. Zrobię więc wszystko, żeby tej budowy nie trzeba było wstrzymywać – zapowiada.

Według naszych informacji, nadzór budowlany będzie dążył do legalizacji budowy. Kowalewski ma zaś szansę na wyższe odszkodowanie.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane