Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Sądny dzień na kolei

Maciej Miłosz 01-07-2009, ostatnia aktualizacja 02-07-2009 16:30

Dwie poważne awarie, kilkadziesiąt opóźnionych pociągów jadących w całą Polskę, pasażerowie biegający po torach w tunelu i chaos w wagonach SKM. Na dodatek padły tablice informacyjne. – To wina wieloletnich zaniedbań na kolei – przyznają eksperci od transportu.

autor: Rafał Guz
źródło: Fotorzepa

Godz 10.15, peron trzeci na Dworcu Centralnym. Grupka nastolatków zaczyna śpiewać: „Konduktorze łaskawy, byle nie do Warszawy”. Setki zmęczonych podróżnych koczują już ko-lejną godzinę. Ale pociągi nad morze czy w góry nie pod-jeżdżają.

Pięć godzin wcześniej w pobliżu stacji Warszawa Wschodnia ktoś próbował ukraść kabel energetyczny. Przez półtorej godziny nie było prądu. Na dodatek między stacjami Pruszków – Warszawa-Włochy zepsuł się wagon w SKM i pociąg zablokował tor. To wystarczyło, by sparaliżować kolej na cały dzień. Ponad 20 pociągów odjeżdżało z Centralnego z gigantycznym opóźnieniem.

– O godz. 8.30 miałem wyjechać do Wrocławia, ale nic z tego. Pociąg może być opóźniony nawet o dwie godziny – mówił Andrzej Skoczylas. I był.

Gdzie jest lokomotywa?

O godz. 10.35 tłum pasażerów zaczyna bić brawo. Wreszcie nadjeżdża pociąg do Wrocławia. Konduktor wyjaśnia, że skład się opóźnił „bo nie było lokomotywy”.

Pecha mieli też ci, którzy jechali nad morze. – Mój „Słoneczny” do Trójmiasta miał odjechać o godz. 7.51, a ruszył dopiero o 8.24 – opowiada pan Kuba z Ursynowa. – Czekał w kolejce, aż odjadą inne pociągi. Ale cieszę się, że było to tylko pół godziny. Jadę ze znajomymi na festiwal Open’er do Gdyni. Na szczęście koncerty zaczynają się w czwartek – przyznaje z ulgą.

Jeszcze gorzej mieli ci, którzy do Gdańska ruszali z Centralnego około godz. 11. Nie dość, że skład odjechał z opóźnieniem, to z powodu oberwania chmury w Trójmieście na blisko półtorej godziny utknął w Tczewie – 35 km przed stacją docelową. – To jakiś koszmar, moja podróż do Gdańska zamiast pięciu godzin trwa już siedem, ostatni raz jadę pociągiem – denerwowała się pani Renata, która zadzwoniła do nas z Tczewa.

Jak wyjść z tunelu?

Koszmar przeżywali też pasażerowie Szybkiej Kolei Miejskiej. I tak np. pokonanie trasy Rembertów – Śródmieście, które zazwyczaj zajmuje 20 minut, tym razem trwało cztery razy dłużej. Z unieruchomionych w tunelu średnicowym wagonów zdesperowani podróżni wychodzili prosto na tory.„Nie mogę tego zrozumieć. Wydano miliony na remont tunelu średnicowego, pięknie go oznakowano, zaznaczono wyjścia ewakuacyjne. A jak przyszło co do czego, trzeba było iść torami, narażając życie. Nikt nas o niczym nie informował” – napisała do nas pani Hanna, jedna z pasażerek.

Co o wychodzeniu wprost na tory mają do powiedzenia Koleje Mazowieckie? – Bez wątpienia obowiązkiem kierownika pociągu było poinformowanie pasażerów, dlaczego pociąg stoi, i niedopuszczenie, by ludzie wysiadali z wagonów. Będziemy wyjaśniać sprawę – mówi rzecznik prasowy KM Dorota Nowakowska.

Ustaliliśmy, że pociąg SKM zablokował tor przed Pruszkowem już we wtorek wieczorem. Dlaczego usunięto go dopiero wczoraj rano? – Nie wiem, czy zwłoka wynikła z biurokracji, czy z problemów technicznych – odpowiada Michał Walczak z Szybkiej Kolei Miejskiej.

Do chaosu walnie przyczyniły się nieczynne tablice na Dworcu Centralnym. Dlaczego przestały działać? – Opóźnień było tak dużo, że system nie nadążał z aktualizacją danych. On sprawdza się w warunkach optymalnych – wyjaśnia Paweł Szychman, który w PKP odpowiada m.in. za funkcjonowanie Dworca Centralnego. – W czasie takich awarii trzeba słuchać spikerek – doradza.

Gdzie są winni?

O próbie kradzieży kabla PKP powiadomiły policję. Poszukiwanie złodziei trwa. Eksperci nie zostawiają na kolei suchej nitki. – Jak to możliwe, żeby tak newralgiczne dla PKP okolice Dworca Wschodniego nie były właściwie zabezpieczone przed złodziejami – mówi Adrian Furgalski z zespołu ekspertów gospodarczych TOR. I dodaje, że wczorajszy koszmar to wynik m.in. wieloletnich zaniedbań.

– Nasze koleje są opóźnione w stosunku do Europy Zachodniej o jakieś 35 lat. Zupełnie nie rozumiem, czemu pociąg SKM blokował tor aż dziesięć godzin. Odpowiedzialni powinni ponieść konsekwencje – uważa Furgalski.

Dodaj swoja opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane