Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nie ma kasy na remonty

Konrad Majszyk 16-08-2009, ostatnia aktualizacja 17-08-2009 17:49

W weekend drogowcy nie remontowali żadnej ulicy. Powód? Kończą się pieniądze. Nowe będą dopiero pod koniec sierpnia.

autor: Gardziński Robert
źródło: Fotorzepa

W lipcu i sierpniu natężenie ruchu na ulicach Warszawy spada w porównaniu z innymi miesiącami o ok. 30 proc. W wakacje Zarząd Dróg Miejskich miał naprawiać trzy ulice w każdy weekend – tak obiecywała dyrektor tej instytucji Grażyna Lendzion. Tymczasem drogowcy po raz drugi tego lata leniuchowali, marnując sezon remontów.

– W weekend wypadło Święto Wniebowzięcia NMP. Firmy mają prawo dać swoim pracownikom wolne. Szanujemy tę decyzję – mówi rzeczniczka ZDM Urszula Nelken.

Zwalniają celowo, a święto to pretekst?

To słabe wytłumaczenie. Takich wątpliwości drogowcy nie mieli np. 3 Maja czy w Boże Ciało, kiedy weekendowe remonty odbywały się w najlepsze. Co naprawdę dzieje się z tzw. frezowaniami?

– Święto to tylko pretekst. ZDM zwalnia tempo celowo. Gdyby dotrzymali słowa i naprawiali w wakacje minimum trzy ulice w każdy weekend, to już we wrześniu nie mieliby funduszy – twierdzi informator „ŻW“ z branży drogowej.

Jak się dowiedzieliśmy, drogowcom kończą się pieniądze. Np. Zakład Remontów i Konserwacji Dróg wyczerpał swoją pulę weekendowych zleceń na ten rok. Niedługo czeka to firmy Bilfinger Berger, Efekt i Skanska, mimo że ZDM latem kosztem ponad 25 mln zł rozszerzył o 50 proc. stare umowy.Jak sprawdziliśmy, trzy drogowe firmy mają zakontraktowanych jeszcze tylko 10 ulic. Według ZDM, to praca na wiele tygodni. Policzmy: można by się z tym uwinąć w trzy weekendy. Ale drogowcy zaprzeczają.

– To nie takie proste. Wśród ulic jest np. fragment Wału Miedzeszyńskiego, który trzeba naprawiać etapami – twierdzi Urszula Nelken. – Ale rzeczywiście z niecierpliwością czekamy na obiecane pieniądze – przyznaje.

I właśnie z tym jest problem. Wiceprezydent Jacek Wojciechowicz obiecał drogowcom korzystne dla nich przesunięcia w miejskim budżecie: 60 mln zł na weekendowe remonty na 2009 i 2010 rok.

Słowa dotrzymał, ale trochę późno. Decydująca o przyznaniu pieniędzy sesja Rady Warszawy odbędzie się prawdopodobnie dopiero 27 sierpnia. Później ZDM musi ogłosić przetargi. Jeśli będą protesty, podpisanie umów może się przeciągnąć o miesiące.

Rekordu już nie będzie

Weekendowe remonty są od lat znakiem rozpoznawczym Warszawy. W ubiegłym roku drogowcy naprawili rekordowe 103 km miejskich ulic za ponad 100 mln zł. Z powodu kłopotów z finansowaniem frezowań w tym roku ten wynik jest już nie do powtórzenia. Liczba naprawionych kilometrów może spaść nawet o połowę.

Tymczasem jeśli ZDM zwolni, w Warszawie nie uda się osiągnąć stanu dobrej jakości dróg w całym mieście. Powód – naprawiona w ten sposób jezdnia wytrzyma nie dłużej niż 12 lat. ZDM odpowiada za 823 km ulic w Warszawie. Żeby utrzymać się w cyklu 12-letnim, powinni naprawiać minimum 69 km rocznie.

Porażka na Spisaka

ZDM nie dotrzymał słowa przy remoncie ul. Spisaka w Ursusie tydzień temu. Drogowcy nie naprawili jednak 150 metrów między ul. Bodycha a Al. Jerozolimskimi (na terenie gminy Michałowice). Stało się tak wbrew ustaleniom dyrektor ZDM i komisarza Michałowic. Jak usłyszeliśmy, Michałowice nie dopięły na czas formalności związanych z finansowaniem inwestycji i organizacją ruchu. ZDM twierdzi, że remont odbędzie się w najbliższym czasie.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane