Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Manipulacja biletami

Konrad Majszyk 14-01-2010, ostatnia aktualizacja 15-01-2010 13:51

– Biletomat wprowadził mnie w błąd. Za bilet zapłaciłem nie 290 zł, ale aż 360 zł – mówi czytelnik. Tę transakcję można anulować. Ale opłata manipulacyjna wynosi... 72 zł.

autor: Seweryn Sołtys
źródło: Fotorzepa

Mateuszowi Stecowi ze Śródmieścia skończył się imienny bilet 90-dniowy na starej karcie. Po tę nową – ze zdjęciem – trzeba stać w tasiemcowych kolejkach w punktach Zarządu Transportu Miejskiego. Jedyna możliwość kupna 30- albo 90-dniowego biletu imiennego na starej karcie to biletomaty (to ujawniona przez nas luka w systemie: urządzenia nie odróżniają kart ze zdjęciem i bez niego).

Skołowany pasażer

Ta możliwość jest legalna – kontroler nie może takiego pasażera ukarać. Mimo to ZTM postanowił ją pasażerom wyperswadować. Podczas każdej transakcji biletomat kilkakrotnie sugeruje, żeby na starych nośnikach kodować tylko bilety na okaziciela, które są droższe.

– Chciałem kupić bilet 90-dniowy imienny za 290 zł, ale pogubiłem się w natrętnych komunikatach – mówi Mateusz Stec. – Uległem sugestiom z ekranu, wciskając „OK“. Włożyłem kartę płatniczą i wpisałem PIN. Biletomat ściągnął mi z niej aż 360 zł – denerwuje się pasażer. Okazało się, że kupił bilet 90-dniowy na okaziciela, o 70 zł droższy od imiennego. Pasażer poszedł do punktu obsługi pasażera na stacji Świętokrzyska, żeby anulować transakcję. Pani w okienku poinformowała go: – Nie będzie z tym żadnego problemu. Opłata manipulacyjna wynosi jednak 72 zł. – To jakiś cyrk. Przepłaciłem 70 zł, a zwrot ma mnie kosztować 72 zł? – pyta pasażer. – Teraz jestem już załatwiony. Muszę jeździć z drogim biletem. Może za tę sumę ZTM zapewni mi pierwszą klasę? – ironizuje.

ZTM nie widzi problemu. – Opłata za zwrot biletu to 20 proc. jego wartości. W przypadku biletu za 360 zł będzie to 72 zł. Takie zasady uchwaliła Rada Warszawy – mówi rzecznik ZTM Igor Krajnow.

Projekt uchwały był jednak konsultowany z ZTM. Podobnie jak niejasne komunikaty na ekranach biletomatów. – Na własną rękę nie możemy niczego w biletomatach zmieniać – mówi rzecznik Mennicy Polskiej Mariusz Przybylski.

Niepotrzebna represja?

Pasażerowie nazywają wysokość biletowych opłat manipulacyjnych „gangsterką w biały dzień“. Duże kontrowersje wzbudza też np. zwrot pieniędzy za niewykorzystaną część biletu. Tutaj ZTM również potrąca 20 proc. wartości całego biletu (dopiero potem odlicza niewykorzystane dni). Jeśli do końca biletu został krótki okres, transakcja się nie opłaca. Mateusz Stec zapowiada wniosek do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Powód – zbiorowe naruszenie interesu konsumentów.

– Po naszej interwencji ZTM wycofał się już kiedyś z pobierania 5 zł za każdą kartę miejską. Rozpatrzymy także tę sprawę, kiedy otrzymamy wniosek – mówi rzeczniczka UOKiK Małgorzata Cieloch.

Internauto, przyjdź do okienka

Zarząd Transportu Miejskiego wydał już ponad 485 tys. kart miejskich ze zdjęciem, mimo że kilka miesięcy temu oszacował zapotrzebowanie na karty na 300 tys. Kolejki w punktach ZTM wcale nie maleją. Najgorszym miejscem do wyrobienia karty jest siedziba ZTM przy Senatorskiej. Postoimy też w punktach na stacjach metra Centrum, Świętokrzyska i Ratusz. Nieco luźniej jest na stacjach Plac Wilsona, Marymont i Młociny. Jeszcze niedawno ZTM zachęcał do składania wniosków przez Internet (na stronie personalizacja.ztm.waw.pl). Zgłosiło się tylu chętnych, że czas oczekiwania na spersonalizowaną kartę wynosi ponad miesiąc. W tej sytuacji ZTM nieoczekiwanie zmienił taktykę: teraz zachęca internautów do tego, żeby anulowali wnioski złożone w sieci i stanęli w kolejkach, czyli „w realu”.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane