Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Ile dopłacać do biletu

Konrad Majszyk 01-03-2011, ostatnia aktualizacja 02-03-2011 14:58

Dopłaty do komunikacji z budżetu dają większą szansę na wygraną w wyborach. – Ale gminy mają ogromne problemy finansowe. Zrezygnują ze wspólnego biletu?

źródło: materiały prasowe
Dzięki wspólnym dopłatom z budżetu Warszawy i okolicznych gmin pasażerowie mogą jeździć z jednym biletem autobusami („siedemsetkami” i „elkami”) oraz pociągami Kolei Mazowieckich i SKM. Jeśli przeliczyć wydatki na głowę mieszkańca albo odnieść je do wielkości budżetu, najgłośniej protestujący – Wołomin i Pruszków – plasują się w drugiej połowie stawki.
źródło: Życie Warszawy
Dzięki wspólnym dopłatom z budżetu Warszawy i okolicznych gmin pasażerowie mogą jeździć z jednym biletem autobusami („siedemsetkami” i „elkami”) oraz pociągami Kolei Mazowieckich i SKM. Jeśli przeliczyć wydatki na głowę mieszkańca albo odnieść je do wielkości budżetu, najgłośniej protestujący – Wołomin i Pruszków – plasują się w drugiej połowie stawki.
autor: Dudek Jerzy
źródło: Fotorzepa

Sprawna komunikacja z Warszawą i wspólny bilet oznaczają dla gminy wydatek, ale też ogromne korzyści – twierdzi dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego Leszek Ruta. – Przekłada się to na wzrost liczby mieszkańców, wydawanych pozwoleń na budowę i wpływów podatkowych. Dzięki wspólnemu biletowi dojeżdżający do Warszawy do pracy mieszkaniec drugiej strefy zyskuje rocznie ok. 1,5 tys. zł, które zostają mu w portfelu.

Haracz od Wołomina?

– Wycofanie się z biletu byłoby decyzją niepopularną, ale coraz bardziej realną. Bo gminy traktują wzrastające opłaty na rzecz ZTM jako haracz – mówi Robert Chwiałkowski ze Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji. – A są kluczowe gminy blisko granic Warszawy, jak Ząbki, Piaseczno czy Ożarów, bez których wspólny bilet ległby w gruzach – ostrzega.

Zmagające się z kryzysem samorządy szukają oszczędności, dlatego komunikacja podmiejska zaczyna trzeszczeć. Ograniczeniem inwestycji w transport albo wycofaniem się ze wspólnego biletu zagroził Wołomin, z którym sprzymierzyły się Kobyłka, Zielonka i Ząbki.

– Z powodu oszczędnościowych planów inwestycyjnych wycięliśmy remonty kilku ulic. Rozważaliśmy wycofanie się ze wspólnego biletu. ZTM odwiódł nas od tego, wydłużając okres niższych stawek o dwa lata – mówi burmistrz Wołomina Ryszard Madziar.

Ale jak powstrzymać bunt tlący się w innych gminach?

W 2010 roku 29 gmin zapłaciło Warszawie za komunikację łącznie 36 mln zł. Najwięcej Piaseczno (6 mln zł), a najmniej Karczew – 160 tys. zł. Zmagając się z pomrukami niezadowolenia, ZTM sięgnął tym razem po inny sposób wyliczeń.

W przeliczeniu na jednego mieszkańca najwięcej wyda w tym roku Wiązowna na linie 720, 722 i 730 – 167,44 zł. Tuż za nią uplasowały się Stare Babice – 162,98 zł – które od tego roku postanowiły dopłaty zwiększyć. Babicki ratusz zapłacił ZTM za uruchomienie nowych linii 726 i L-6 oraz dołożył dodatkowe kursy 712, 714 i 729. Roczny koszt dla gminy to 2,6 mln zł  (o 500 tys. zł więcej). Skąd ta decyzja?

– Nie mamy alternatywy. Jesteśmy skazani na połączenia z Warszawą – przyznaje wójt Starych Babic Krzysztof Turek.

– Na terenie Babic wszyscy uczniowie szkół średnich i studenci oraz większość pracujących dojeżdżają do Warszawy. Obowiązkiem władz jest ułatwić im transport – dodaje.

Turek rokrocznie podnosi wydatki na komunikację. Rządzi Starymi Babicami już trzecią kadencję.

W rankingu ZTM „na głowę” numerem trzy jest Wieliszew, który jeszcze w 2008 roku nie widział potrzeby wydawania na komunikację ani złotówki – mieszkańcy musieli sobie radzić na własną rękę. Dzisiaj dopłaty przekraczają 1 mln zł. Nowy wójt Wieliszewa Paweł Kownacki wygrał wybory w dużej mierze dzięki obietnicom komunikacyjnym.

– Nasi mieszkańcy mogą jeździć do Warszawy ze wspólnym biletem Kolejami Mazowieckimi i SKM. Do pociągów dowożą ich autobusy L-9 i L-10. A rozważamy rozwijanie połączeń – mówi wójt Paweł Kownacki.

Odmienną filozofię prezentują władze Karczewa, które zajmują ostatnie 29. miejsce w rankingu dopłat na mieszkańca – 10,01 zł – i udziału dopłat w budżecie (0,46 proc.).

– Większość połączeń obsługuje prywatny przewoźnik Mini-Bus – mówi burmistrz Karczewa Dariusz Łokietek. – Rozważaliśmy zwiększenie wydatków w związku z planowanym zamknięciem centrum Warszawy podczas budowy metra. Nie było jednak huraoptymizmu radnych – twierdzi.

Do kieszeni powiatów

Urzędnicy przyznają, że system nie jest solidarny. Jeśli wziąć pod uwagę dochód gminy na głowę mieszkańca, dopłaty są stosunkowo mało dotkliwe np. dla Lesznowoli. Gorzej wychodzi na tym Jabłonna, która jest gminą biedniejszą.

– Zamiast zwiększać stawki wszystkim gminom, ZTM powinien szukać dopłat np. na szczeblu powiatów. Dopłacać powinny też gminy sąsiadujące z tymi czerpiącymi korzyści ze wspólnego biletu – radzi Robert Chwiałkowski.

Gmina podwarszawska pokrywa od 20 do 40 proc. kosztów komunikacji (na swoim terenie). Pozostałe 60 – 80 proc. płaci Warszawa.

– Robimy to, bo dzięki temu do centrum wjeżdża mniej aut. Chcemy jednak ujednolicić zasady i dla wszystkich wprowadzić podział kosztów 40:60 – mówi dyr. Leszek Ruta.

Komunikacje miejska i podmiejska będą kosztowały stolicę w tym roku prawie 2 mld zł, z czego z biletów zwróci się 30 proc.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane