Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

ZTM: płać kanarowi do ręki

Konrad Majszyk 07-06-2011, ostatnia aktualizacja 08-06-2011 14:22

Jeśli pasażer przyłapany na jeździe bez biletu zapłaci kontrolerowi od razu, kara będzie niższa aż o 40 proc. – proponuje ratusz. – To zachęta do wręczania łapówek – grzmi opozycja. Nowe zasady wejdą w życie od sierpnia.

autor: Darek Golik
źródło: Fotorzepa

Chcemy premiować „uczciwych gapowiczów” – mówi wicedyrektor Zarządu Transportu Miejskiego Wojciech Partyka. – Dzisiaj opłata dodatkowa za jazdę bez biletu zmniejsza się o 30 proc., jeśli już w pojeździe zapłacimy kontrolerowi albo w kasie ZTM w ciągu siedmiu dni od wezwania. W nowej taryfie premię za  uregulowanie kary od razu, bezpośrednio u kontrolera, zwiększymy do 40 proc.

Łatwiej dać w łapę?

– To zachęta do załatwienia sprawy na boku. Jeżeli nieuczciwy pasażer ma zapłacić według nowych stawek 108 zł kary na miejscu, to będzie wolał dać 50 zł kontrolerowi do kieszeni – twierdzi radny PiS Jarosław Krajewski. – Gdyby tej możliwości nie było, wręczenie łapówki stałoby się znacznie trudniejsze. Przekazywanie pieniędzy przez pasażera raziłoby w oczy. Kontroler bałby się np. nagrania przez telefon komórkowy – podkreśla.

Pierwszy z trzech etapów podwyżki biletowej wejdzie w życie w połowie sierpnia (ZTM dość ryzykownie chce zgrać ten nieprzyjemny moment z promocją nowego logo). W ciągu trzech lat bilety mają zdrożeć od 44 do 150 proc. – najbardziej te podmiejskie. Dla przykładu:  jednorazowy na jedną strefę zdrożeje od 16 sierpnia z 2,80 do 3,60 zł (od 2014 roku do 5,20 zł).

Dzisiaj kara za jazdę na gapę to 150 zł (jeśli zapłacimy w ciągu 7 dni, wychodzi 105 zł). Ale w nowej taryfie kara za jazdę na gapę to  50-krotność ceny biletu jednorazowego obowiązującego w strefie miejskiej. Czyli od połowy sierpnia kara dla gapowicza wzrośnie do 180 zł (przy uldze za wpłatę u kontrolera – 108 zł), a od 2014 roku – 260 zł (z ulgą 156 zł).

– Opłata u kontrolera to zły pomysł – ocenia Robert Chwiałkowski ze Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji.
– Lepiej dmuchać na zimne i pozwolić im tylko sprawdzać bilety. Np. przy kontroli drogowej nie można płacić od razu policjantom, tylko przelewem na poczcie. To utrudnia zachowania korupcyjne.

– Umożliwiając pasażerowi uiszczenie opłaty dodatkowej na miejscu, zwiększamy skuteczność egzekucji kar i zmniejszamy koszty – przekonuje dyrektor ZTM Leszek Ruta.

Dzisiaj tylko co drugi gapowicz płaci, skuteczność egzekucji kar nie przekracza 55 proc. Jak podaje ZTM, daje to miastu ok. 1,5 mln zł wpływów miesięcznie.

Duża rotacja kontrolerów

– Skorumpowanie kontrolera? Jest coraz trudniejsze, bo duża część taboru jest wyposażona w monitoring. Poza tym z niesolidnymi kontrolerami bez wahania się żegnamy. Rotacja na tych stanowiskach jest duża – twierdzi dyr. Leszek Ruta.


ZTM nie udzielił nam jednak wczoraj odpowiedzi  na pytanie, ilu kontrolerów zwolnił z pracy z powodu podejrzenia brania łapówek w ciągu ostatniego roku. W tej chwili miasto ma 73 kontrolerów etatowych i 120 prowizyjnych (w tym roku liczba tych ostatnich zwiększy się o 30). Etatowi otrzymują stałą pensję i dodatki. Kontrolerzy z tzw. służby pomocniczej mają prowizję od każdego wyegzekwowanego mandatu.

Miesięcznie kontrolerzy nakładają ok. 25 tys. wezwań do zapłaty za jazdę bez biletu. Według ZTM, kontrolerowi na miejscu płaci dwa tysiące. Urzędnicy wpisują gapowiczów do Krajowego Rejestru Długów, co uniemożliwia im w przyszłości choćby zaciąganie kredytów.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane