Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

ZDM zamknie windy, bo naprawa za droga

Konrad Majszyk 15-06-2011, ostatnia aktualizacja 16-06-2011 12:04

Drogowcy: – Dewastacja wind na kładkach osiągnęła taką skalę, że nie będziemy ich więcej naprawiać. Niepełnosprawni: – To nieudolność i egoizm. Jak mamy przejść przez jezdnię?

autor: Krzysztof Skłodowski
źródło: Fotorzepa

Ten pomysł jest po prostu skandaliczny – mówi niepełnosprawny Marek Sołtys, który pod pseudonimem Szalony Wózkowicz walczy o ułatwienia dla inwalidów. – Wandale niszczą windy, więc trzeba zamknąć? Stosując ten sposób rozumowania, należałoby też zamykać szkoły, których mury są niszczone przez grafficiarzy.

Wandale w natarciu

– Koszt dewastacji sięgnął w tym roku rekordowej kwoty ponad 400 tys. zł. Już w czerwcu wydaliśmy wszystkie pieniądze zaplanowane na naprawę wind – mówi rzecznik Zarządu Dróg Miejskich Adam Sobieraj. – Poważnie rozważamy wyłączanie z eksploatacji dźwigów, jeśli dojdzie do kompletnego ich zniszczenia – dodaje.

Zapowiedź takiego działania  pojawiła się wczoraj na oficjalnej stronie internetowej ZDM. Od razu wywołała nerwową reakcję czytelników. – Żeby dojść z dziećmi kładką przy Cybernetyki do przystanku dla linii 138, 165 i 504, muszę nadłożyć 500 metrów. I nigdy się nie zdarzyło, żeby podnośnik działał. Na drzwiach od kilku miesięcy wisi kartka „dźwig nieczynny" – denerwuje się Franciszek Włościański z Mokotowa.

ZDM ma w swojej gestii 87 dźwigów na 36 obiektach (głównie kładkach nad jezdniami). Paradoksalnie wandale najpewniej czują się w samym centrum miasta: w przejściach podziemnych na rondzie Dmowskiego. Tutaj  konserwatorzy wind interweniowali od początku tego roku aż 102 razy.

W 2010 r. eksploatacja wind w mieście pochłonęła 642 tys. zł, a naprawa po wandalach – 602 tys. zł. Jak wylicza ZDM, za równowartość kwot przeznaczanych na naprawy wind można by wybudować nową sygnalizację na skrzyżowaniu albo ustawić 70 latarni.

Tanio płacisz – tracisz

Marek Sołtys wytyka, że na kładkach i w przejściach podziemnych drogowcy montują prymitywne tanie podnośniki. Żeby dźwig działał, pasażer musi przez cały czas trzymać wciśnięty przycisk. – W efekcie podnośniki zatrzymują się między poziomami, a bezdomni korzystają z nich jako toalet. Montaż takich urządzeń to jednorazowa oszczędność, a na dłuższą metę krótkowzroczność i głupota – twierdzi.

Czemu tak się dzieje? Jak ustaliliśmy, na windę trzeba mieć osobne pozwolenie na budowę, a na podnośnik – nie. Na zleceniach na podnośniki zarabia głównie ta sama firma – Pilawa.

Czytelnicy wskazują windy, które są utrzymane w gotowości: na stacjach metra i na kładce wybudowanej przez Galerię Mokotów.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane