Prywatne busy non grata
Twarde reguły dla prywatnych przewoźników autobusowych. Muszą płacić za korzystanie z przystanków. Niedługo nie będzie im można wjeżdżać do centrum. ZTM: – Porządkujemy bałagan.
Dworzec autobusowy PKS Stadion został wczoraj zamknięty. Powód – porządkowanie otoczenia Stadionu Narodowego przed Euro 2012. Pasażerowie muszą szukać swoich autobusów po mieście, bo budowa prowizorycznego dworca przy ul. Lubelskiej się nie zaczęła.
– Autobusy PKS Polonus w stronę Wyszkowa ruszają z Dworca Zachodniego, a zatrzymują się też na Lubelskiej przy Wschodnim. Autobusy powracające do Warszawy staną w al. Zielenieckiej – mówi Edyta Jaroszkiewicz z PKS Warszawa.
Likwidacja zapyziałego PKS Stadion to kolejny niepopularny ruch Zarządu Transportu Miejskiego wobec 200 prywatnych przewoźników, którzy codziennie dowożą pasażerów spod Warszawy, np. z Mińska Mazowieckiego i Otwocka. Dotychczas PKS-y wjeżdżały do ścisłego centrum – np. pod dawny hotel Forum – całkowicie blokując przystanki, za co przewoźnicy nie płacili ani złotówki.
200 prywatnych przewoźników autobusowych wjeżdża codziennie do Warszawy
Stajesz, to płać
Teraz za zatrzymanie na każdym przystanku miejskim przewoźnik musi płacić po 5 gr, a na większej pętli – złotówkę. Spodziewane przez ZTM dodatkowe wpływy z tego tytułu to 360 tys. zł rocznie.
Od wczoraj z ustawy o transporcie znikł przepis uniemożliwiający pobieranie opłat. Jak sprawdziliśmy m.in. w firmach przewozowych Rapit i Translud, ZTM już od połowy lipca zażądał ich od przewoźników. Powoływał się przy tym na uchwałę Rady Warszawy z końca czerwca (opłaty dopuszczała ustawa o samorządzie). Przewoźnik mógł odmówić płacenia, powołując się na zakaz w ustawie transportowej, teraz tę furtkę stracił.
– Dlaczego mamy płacić na stołeczne przystanki? – pytają chórem właściciele PKS-ów z różnych stron Mazowsza.
360 tys. zł rocznie chce ściągać ZTM od prywatnych przewoźników za korzystanie z przystanków
– Prywatni przewoźnicy chętnie korzystali z miejskich przystanków, ale nie płacili za ich utrzymanie. Teraz muszą partycypować w kosztach, które wcale nie są niskie – mówi rzecznik ZTM Igor Krajnow.
Jak wyliczyli urzędnicy, miesięczny koszt utrzymania w czystości jednego przystanku w Warszawie to 400 zł (w tej cenie mamy opróżnianie koszy na śmieci, odśnieżanie itd.). Do tego ZTM dolicza po 150 zł miesięcznie na konserwację i naprawę po wandalach.
Bez wjazdu do centrum
To nie koniec nowych zasad narzucanych prywatnym przewoźnikom przez ZTM. Autobusy dojeżdżające z podwarszawskich miejscowości mają zostać wykluczone z obszaru między Wisłostradą, Trasą Łazienkowską, ul. Towarową, Okopową i Słomińskiego. Dzięki temu zniknąć mają dzikie postoje – np. przy rondzie Dmowskiego, pod Domami Centrum, w al. Jana Pawła II przy hotelu Holiday Inn. Przewoźnicy są oburzeni. Przekonują, że ich pasażer chce z reguły dotrzeć do samego centrum Warszawy, a nie przesiadać się, nabijając kasę ZTM.
– To wymyślony za biurkiem przepis, który utrudni życie pasażerom – przekonuje Rafał Sadoch z firmy BAGS obsługującej przewozy od strony Mińska Mazowieckiego. – Władze Warszawy wymierzyły nam policzek. Przystanki powinny być dla wszystkich – twierdzi.
– Porządkujemy bałagan. Linie prywatne powinny dowozić pasażerów spoza Warszawy na obrzeża, np. rondo Wiatraczna czy Młociny. Dalej pasażer powinien kontynuować podróż komunikacją miejską – tłumaczy Igor Krajnow z ZTM.
Te zmiany nie są jednak wprowadzane od razu, ale w miarę wygasania zezwoleń udzielanych przez miasto prywatnym przewoźnikom. Niektóre przestaną obowiązywać w tym roku, a inne za pięć lat. Ratusz oblicza, że nowe zasady będą więc obowiązywać na 100 proc. do 2017 r.
Gdzie będą wtedy stawać PKS-y? ZTM obiecuje, że do Euro 2012 będą gotowe stanowiska dla autobusów międzymiastowych i podmiejskich przy ul. Lubelskiej (budowa dworca nie wypaliła). Zapowiada też przystanki przesiadkowe przy stacjach końcowych centralnego odcinka drugiej linii metra – przy rondzie Daszyńskiego i Dworcu Wileńskim.
Zasady nie dotyczą prywatnych przewoźników działających na zlecenie samorządów (np. obsługujących linie „Ł" z Łomianek). Przepisy ma egzekwować Inspekcja Transportu Drogowego i wlepiać kary.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.