Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nie ma dowodów na gwałt

blik, koz 21-05-2010, ostatnia aktualizacja 21-05-2010 22:13

Piaseczyńska prokuratura umorzyła dwa postępowania dotyczące gwałtów, jakich mieli się dopuścić policjanci z oddziałów prewencji.

autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa

— Brak jest danych potwierdzających, że do nich doszło — tłumaczą śledczy.

Prokuratorzy z Piaseczna zajmowali się tymi sprawami od połowy stycznia tego roku. To wtedy wpłynęły do nich zawiadomienia od dwóch kobiet.

Jedna z nich, 33-latka bawiła się z koleżanką w piaseczyńskim klubie Piwnica. Tam poznała młodego mężczyznę. Później razem, już bez koleżanki, poszli do studia tatuażu w Piasecznie. Tam mężczyzna, którym okazał się funkcjonariusz oddziałów prewencji z Iwicznej, miał ją zgwałcić.

Po zbadaniu sprawy prokuratura umorzyła śledztwo. — Brak jest dowodów, że doszło do tego przestępstwa — tłumaczy Monika Lewandowska ze stołecznej Prokuratury Okręgowej. Kobieta, która miała być zgwałcona, zaskarżyła decyzję prokuratury. Jej wniosek nie został jeszcze rozpatrzony.

Drugą sprawą jaką zajmowali się piaseczyńscy śledczy, dotyczy wykorzystania w policyjnym hotelu w Iwicznej 24-letniej kobiety. Miała ona odwiedzić chłopaka, który tam służy. Co wydarzyło się potem, nie do końca było jasne. Z informacji uzyskanych od kobiety wynikało, że najpierw mogła ona zostać odurzona przez policjantów, a potem wykorzystana.

— Prokuratorzy stwierdzili, że nie doszło do wykorzystania kobiety — mówi Monika Lewandowska. W tej drugiej sprawie decyzja prokuratury nie jest jeszcze prawomocna. Nie wiadomo, czy 24-latka ją zaskarży.

zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane