Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Stanie przed sądem: za szybko podniósł zaporę

Janina Blikowska 24-06-2011, ostatnia aktualizacja 24-06-2011 14:43

Nieumyślne spowodowanie katastrofy zarzuca prokuratura dróżnikowi, który za wcześnie podniósł szlabany na Białołęce, co doprowadziło do wypadku.

autor: Jerzy Gumowski
źródło: Fotorzepa

To spowodowało zderzenie pociągu z autobusem linii 133, w którym ucierpiało osiem osób.

Dróżnik to Sławomir Sz. – Przyznał się do zarzucanego czynu – informuje Paweł Śledziecki, szef prokuratury na Pradze-Północ, która prowadzi śledztwo w sprawie wypadku.

Do zderzenia doszło na początku grudnia ub. roku na ul. Mehoffera na Białołęce. Są tam trzy tory. Przed wypadkiem po torach numer 2 i 3 przejechały pociągi w przeciwnych kierunkach, które wzbiły tumany śniegu.

Zaraz potem dróżnik podniósł rogatki, a w tym czasie po torze nr 1 jechał ekspres relacji Gdynia – Kraków. Na tory zdążył przed nim wjechać miejski autobus. Maszynista zauważył go, ale nie zdążył już wyhamować.

Lokomotywa uderzyła w tył pojazdu. Siła zderzenia była na tyle duża, że autobus wbił się jeszcze w stojącego po drugiej stronie przejazdu opla astrę. Pasażerka tego samochodu w ostatniej chwili, widząc nadjeżdżający pociąg, krzyknęła na kierowcę, ten wykonał gwałtowny manewr i dzięki temu przeżyli wypadek.

W zderzeniu ucierpiało  osiem osób z autobusu. Większość miała niegroźne obrażenia, ale jeden z pasażerów w stanie poważnym trafił do szpitala. – Do wypadku przyczynił się też kierowca autobusu, bo mimo podniesionych szlabanów powinien zachować ostrożność, wjeżdżając na przejazd – przyznaje jeden ze śledczych.

Prokuratura na Pradze kończy śledztwo w sprawie wypadku. Sławomir Sz. chce dobrowolnie poddać się karze. Zaproponował dla siebie wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć. Godzi się na to prokuratura, a w przyszłym tygodniu sprawa trafi do sądu.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane