Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

"Frog" usłyszał zarzuty

mm 15-09-2014, ostatnia aktualizacja 15-09-2014 18:23

Dwa zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym: pod Kielcami i w Warszawie postawiła płocka prokuratura Robertowi N., ps. Frog. Mężczyzna odmówił składania wyjaśnień.

Robert N. był przesłuchiwany w charakterze podejrzanego w płockiej prokuraturze okręgowej, gdzie stawił się wraz z adwokatem. Przesłuchanie trwało mniej więcej pół godziny. Wobec podejrzanego zastosowano dozór policji i poręczenie majątkowe oraz zakaz kierowania pojazdami.

O "Frogu" stało się głośno, gdy w czerwcu w internecie pojawił się film (nagrany kamerą umieszczoną w jego aucie), na którym widać jak mężczyzna, jadąc ulicami Warszawy, wjeżdża na skrzyżowanie na czerwonym świetle, prowadzi auto z dużą prędkością slalomem między innymi pojazdami, a także ściga się z motocyklistami.

Jak poinformowała rzeczniczka płockiej prokuratury Iwona Śmigielska-Kowalska, Robertowi N. przedstawiono dwa zarzuty tej samej treści - sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym - dotyczące dwóch zdarzeń drogowych z jego udziałem. Grozi za to do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Pierwszy zarzuty dotyczy zdarzenia z 14 lutego tego roku, gdy Robert N. jadąc z nadmierną prędkością trasą Jędrzejów - Kielce, nie respektował uprawnień innych użytkowników ruchu, nie zatrzymał się na sygnał policji, doprowadzając do zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób. Drugi zarzut dotyczy jazdy Roberta N. ulicami Warszawy 5 czerwca, w trakcie której w sposób rażący - jak podkreśliła rzeczniczka płockiej prokuratury - łamał on przepisy ruchu drogowego, ignorował uprawnienia innych kierujących, czym również sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób.

- W obu przypadkach nie doszło do katastrofy dzięki manewrom obronnym, podejmowanym przez innych kierowców - zaznaczyła Śmigielska-Kowalska.

Powołując się na dobro trwającego postępowania, nie chciała ujawnić, jakie dowody zostały dotychczas zgromadzone w śledztwie i jakie są dalsze plany prokuratury. Zapewniła jednocześnie, że przypadku jazdy ulicami Warszawy śledczym udało się potwierdzić, że kierującym samochodem był na pewno Robert N.

- Postępowanie trwa. Jak tylko zostaną zebrane wszystkie dowody, prokurator podejmie decyzję merytoryczną w tej sprawie - powiedziała Śmigielska-Kowalska, pytana przez dziennikarzy o możliwy termin zakończenia śledztwa.

Zastrzegła, iż jest za wcześnie, by mówić o akcie oskarżenia. Dodała zarazem, że śledztwo potrwa jeszcze co najmniej półtora miesiąca. - Jeżeli dowody zostaną zebrane wcześniej, to oczywiście jest możliwe zakończenie wcześniej tego postępowania - zaznaczyła.

W wątku dotyczącym jazdy "Froga" po Warszawie śledztwo przeniesiono do Płocka z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów w czerwcu. Według biegłego, Robert N. naruszył przepisy ruchu drogowego kilkadziesiąt razy. Opinia ta wykonana została na podstawie materiału filmowego z zarejestrowanym przebiegiem jazdy po stolicy z 5 czerwca i dotyczy oceny taktyki oraz techniki jazdy samochodem.

Do płockiej Prokuratury Okręgowej wpłynęły wcześniej akta innej sprawy związanej z Robertem N. Chodzi o uchylone w lipcu przez Prokuratora Generalnego prawomocne umorzenie dochodzenia o niebezpieczną jazdę samochodem pod Kielcami. Prokuratura Rejonowa Kielce-Zachód, która uprzednio prowadziła sprawę, postawiła za to Robertowi N. zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Robert N. nie przyznał się wówczas do zarzutu i odmówił wyjaśnień. W marcu prokurator uznał, że Robert N. nie popełnił przestępstwa, a jedynie wykroczenie i sprawę umorzył.

Chodzi o zdarzenie z lutego, na trasie między Jędrzejowem a Kielcami, gdzie Robert N., jadąc z dużą prędkością, miał zmuszać innych kierowców do gwałtownego zjeżdżania i zmian toru jazdy oraz nie reagował na sygnały policji, która chciała go zatrzymać.

Po rajdzie ulicami stolicy, z którego nagranie zostało zamieszczone w internecie, "Frogiem" zainteresowała się policja. Robert N. został zatrzymany w czerwcu w mieszkaniu koło Mielna, gdzie ukrywał się przed policją. Podstawą zatrzymania była jednak nie jazda autem, ale podejrzenie o kilka przestępstw o charakterze kryminalnym, w tym oszustwa i przestępstwa gospodarcze. Na terenie woj. podlaskiego policja odnalazła i zabezpieczyła wówczas bmw, które Robert N. prawdopodobnie wykorzystywał do rajdów po Warszawie. Z policyjnych ustaleń wynika, że wynajmował mieszkanie w Krakowie, gdzie funkcjonariusze zabezpieczyli kilkanaście aparatów telefonicznych, duplikat prawa jazdy, kamizelkę z napisem: "Policja", pałkę policyjną, kartę pre-paid, broń gazową oraz amunicję.

Prowadząca w tej sprawie odrębne postępowanie Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów przedstawiła Robertowi N. w sumie siedem zarzutów: posiadania pistoletu gazowego i amunicji bez zezwolenia, przywłaszczenia dokumentu stwierdzającego tożsamość innej osoby, czterokrotnego przedstawienia w banku w 2009 r. poświadczających nieprawdę oświadczeń o zatrudnieniu celem uzyskania kredytu oraz poświadczenia nieprawdy w dokumencie. Wobec Roberta N. zastosowano w tej sprawie dozór policji.

Sam Robert N. oraz jego adwokat Łukasz Krupa nie chcieli wypowiadać się na temat sprawy, w tym przesłuchania i postawionych przez prokuraturę zarzutów. Przed wejściem do prokuratury Robert N. oświadczył dziennikarzom: - Ta cała sytuacja jest nakręcona przez media i nie będę z wami rozmawiał.

Jego adwokat po zakończeniu przesłuchania skwitował pytania o zarzuty: -Mój klient poddał się czynnościom procesowym w tej sprawie. Dalsze będą jeszcze prowadzone. Krupa dodał, że po zapoznaniu się z aktami wraz ze swym klientem przeanalizuje sprawę i ustosunkuje się do zgromadzonego materiału.

PAP

Najczęściej czytane