Białołęka szuka skradzionych progów
Władze dzielnicy Białołęka poszukują skradzionych progów drogowych. Zostały one ukradzione w weekend.
"Kradzione już były żeliwne włazy do kanalizacji i kratki odpływowe. Łupem złodziei padały sieci trakcyjne i przewody telekomunikacyjne, ale stosunkowo niewielkie fragmenty używanego tworzywa sztucznego, z którego wykonane zostały progi zwalniające, jeszcze nikomu nie były potrzebne. Aż do ostatniego weekendu, kiedy to 5 takich progów zniknęło z Ostródzkiej i Kobiałki" - informuje Marzena Gawkowska, rzeczniczka dzielnicy Białołeka w przesłanym komunikacie.
"Wyspowe progi zamontowano przy szkołach, w trosce o bezpieczeństwo uczęszczających do placówek dzieci. Domagali się ich mieszkańcy i rodzice. Czyżby ktoś chciał zamontować progi w pobliżu swojego domu? A może jakiś kierowca uznał, że są wakacje, dzieci nie chodzą do szkoły, więc progi nie są niezbędne? " - pyta urzędniczka.
I dodaje, że dzielnica jak najszybciej zamontuje nowe progi. Koszt pojedynczego progu z montażem to 3 700 zł. Dodatkowo w rejonach skradzionych tzw. leżących policjantów będą prowadzone policyjne kontrole.
- Skrupulatnie przeprowadzą zarówno kontrolę prędkości, jak i uprawnienia do poruszania się po tych drogach samochodów ciężarowych – zapowiada burmistrz Białołęki Piotr Jaworski.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.