Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Złodzieje z kalkulatorem

Grażyna Zawadka 03-11-2015, ostatnia aktualizacja 03-11-2015 11:36

Do ponad 400 tys. wzrosła liczba drobnych kradzieży, które są wykroczeniem. To efekt zmiany prawa.

autor: Sławomir Mielnik
źródło: Fotorzepa

Markowe trunki, kosmetyki czy drobny sprzęt RTV – te towary najczęściej kradną złodzieje, a ściągając je ze sklepowych półek, pilnują, by łup był wart do 437 zł, bo do tej sumy kradzież jest dziś wykroczeniem, za które grozi jedynie grzywna. Powyżej tej kwoty – to już przestępstwo.

Podwyższenie kwoty stanowiącej granicę między wykroczeniem a przestępstwem okazało się brzemienne w skutki. Lawinowo wzrosła liczba kradzieży uznawanych za wykroczenia: w 2014 r. było ich ponad 400 tys., czyli o 56 tys. więcej niż w roku poprzednim – wynika z danych MSW o stanie bezpieczeństwa w kraju, które przeanalizowała „Rzeczpospolita".

– Złodzieje kradną z kalkulatorem w ręce. Wiedzą, że gdy wyniosą towar do określonej wartości, to praktycznie są bezkarni, bo grozi im tylko grzywna, której zwykle nie można ściągnąć – mówi nam Adam Suliga, ekspert Polskiej Izby Handlu.

Trunek i wiertarka

Przez lata 250 zł było kwotą, do której kradzież uznawano za wykroczenie. Jesienią 2013 r. tę granicę podniesiono do wysokości kwoty stanowiącej jedną czwartą najniższego wynagrodzenia – w 2014 r. było to 420 zł, teraz 437 zł.

Złodziejska „branża" szybko się przestawiła i zmodyfikowała sposób działania: kradnie tak, by podpaść pod wykroczenie. Statystyki potwierdzają ten trend. Liczba przestępstw (kradzieży) spadła w ubiegłym roku o ok. 19 proc. – do 173 tys. (z 214 tys. w 2013 r.). Z kolei liczba kradzieży uznanych za wykroczenia wzrosła ze 344 tys. do 400 tys. (o ok. 16 proc.).

– Okradane są głównie sklepy samoobsługowe, coraz częściej w mniejszych miastach. Złodzieje wynoszą to, co łatwo im sprzedać: alkohol, odzież, kawę i drobny sprzęt RTV, AGD – mówi Adam Suliga.

Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji zauważa: – W marketach budowalnych są to kradzieże elektronarzędzi: wiertarek czy szlifierek. Kosztują kilkaset złotych, więc czyn jest wykroczeniem.

Drobni złodzieje są też wyjątkowo mobilni. W swoich miastach są znani policjantom, więc urządzają rajdy po kraju.

Złodziejskie szajki

– Kiedy wpadną, twierdzą, że kradzież zdarzyła im się pierwszy raz, a policjanci nie są w stanie sprawdzić, z kim mają do czynienia, bo nie ma rejestru osób popełniających wykroczenia – tłumaczy Suliga. Dodaje, że Polska Izba Handlu już dawno alarmowała, że trzeba zmiany prawa, by policja mogła gromadzić także dane o sprawcach wykroczeń, a nie tylko przestępstw. Na razie bez skutku.

W praktyce „skruszony" sprawca to często notoryczny złodziej, dla którego kradzież jest sposobem na życie. Jak złapany w Warszawie mężczyzna kradnący paliwo. – Pilnował się i tankował za kwotę, która nie narażała go na odpowiedzialność za przestępstwo – mówi Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji. Ale raz nalał do baku za dużo, a policjanci uznali jego działanie za tzw. czyn ciągły, więc spotka go surowsza kara. Jednostkowych kradzieży często dokonują szajki. W jednym z marketów wpadło trzech złodziei alkoholu. Okazało się, że w aucie mieli 60 butelek.

Zmiana prawa, która miała szczytny cel: przyspieszyć postępowania i odciążyć policjantów od papierkowej roboty (przy wykroczeniach jest jej mniej) przyniosła uboczny efekt. Rozzuchwaliła złodziei.

– Dzisiaj wykroczeniem jest kradzież tabletu, telefonu czy roweru. To nie powinno uchodzić złodziejom na sucho – podkreśla Suliga.

– Jeżeli obniżamy wartość skradzionego mienia, dzięki czemu czyn staje się wykroczeniem, to robimy podarunek przestępcom – ocenia prof. Brunon Hołyst, kryminolog.

Za kradzież będącą wykroczeniem grozi mandat do 500 zł, a gdy wniosek trafi do sądu – grzywna do 5 tys. zł lub ograniczenie wolności. Za przestępstwo do pięciu lat więzienia.

Rzeczpospolita

Najczęściej czytane