DRUKUJ

Czarna dziura na Mazurach

10-11-2005, ostatnia aktualizacja 10-11-2005 05:48

Dziesięć lat temu po raz pierwszy wpuszczono tam dziennikarzy. Pewnie do dziś nic się tu nie zmieniło. W Kiejkutach Starych nadal szkolą szpiegów.

Wszystko zaczęło się od boeinga 737 i publikacji w „Washington Post”. „Centralna Agencja Wywiadowcza trzyma swych więźniów w obozach w Europie Wschodniej” – grzmiały nagłówki. – Co za bdzury, to zupełnie nieprawdopodobne – odpowiadali przedstawiciele polskich władz. Jednak im więcej szczegółów wychodziło na światło dzienne, tym cała sprawa stawała się bardziej prawdopodobna. Okazało się, że 22 września 2003 roku na lotnisku w Szymanach pod Szczytnem wylądował amerykański boeing. Fakt ten potwierdził pośrednio ówczesny dyrektor portu Jerzy Kos (swoją drogą postać znana i zagadkowa; to jego – wówczas już szefa spółki budowlanej – porwano w Iraku w 2004 r.). Marc Garlasco z organizacji Human Rights Watch wypalił zaś w wywiadzie dla „Suddeutsche Zeitung”: „Samolot lądował w Szymanach pod Szczytnem, bo tuż obok jest ważny ośrodek polskiego wywiadu. Obóz dla amerykańskich więźniów znajduje się w odległości mili od niego”. Brytyjski „Sunday Times” podał kolejną wersję nt. tajemniczego boeinga CIA w Szymanach. Miało nim przylecieć 7 Amerykanów, ale żaden z nich nie wysiadł. Na pokład weszło za to 5 nowych pasażerów. Kim byli ci ludzie? Odtajniona szkoła Port w Szczytnie to dawne lotnisko wojskowe, „ucywilnione” w 1996 roku. Ważny ośrodek polskiego wywiadu – to tajna przez wiele lat, legendarna szkoła polskiego wywiadu w Kiejkutach Starych. Obie miejscowości dzieli zaledwie 20 km (patrz mapa). Baza w Kiejkutach jest wprost wymarzonym miejscem do przetrzymywania groźnych postaci. Kilkaset hektarów lasu, zagajników i pagórków otaczających z trzech stron jezioro Wałpusz, odgrodzonych jest podwójnym płotem oraz strażami. Po raz pierwszy i ostatni na ten teren cywilów wpuszczono wiosną 1995 roku. Byli to posłowie z Komitetu Doradczego przy szefie MSW oraz dziennikarze. Również z „Kulis”. Dowieziono nas tam wąską i krętą asfaltową drogą. Mijana wioska – kilkanaście chałup – wyglądała na wymarłą. Zaraz za nią zaczynało się duże jezioro; wzdłuż jego brzegu dojeżdżało się do wysokiego, podwójnego, ogrodzenia z siatki. Ciągnęło się przez wiele kilometrów. Wisiały na nim tabliczki z napisem: „Teren wojskowy. Wstęp wzbroniony”, i symbolami zakazu fotografowania. Na bramie–tabliczka: „Jednostka wojskowa 2669”. Za bramą, wśród pagórków i drzew stały niskie, jednopiętrowe budynki, garaże, hangary, strzelnica, kryty basen, tor przeszkód. Maszty radiolokacyjne, radarowe, radiowe. Na trawniku przed wejściem do głównego budynku stał posąg pogańskiego Światowida, z czterema twarzami spoglądającymi w cztery strony świata. Wyrzeźbili go kursanci pierwszego rocznika. Byli wśród nich między innymi ówczesny szef Urzędu Ochrony Państwa, generał Gromosław Czempiński, szef zarządu wywiadu, pułkownik Bogdan Libera, oraz pułkownik Henryk Jasik. – Chodziło nam o stworzenie symbolu polskiego wywiadu – opowiadał Czempiński. Whisky, sztylet i golf Kandydatów do szkoły typują współpracownicy z wyższych uczelni. Wybierają najzdolniejszych, obowiązkowe są znajomość dwóch języków obcych i dobre warunki fizyczne. Kandydaci przechodzą najróżniejsze testy. Zaledwie kilkudziesięciu trafia do szkoły, pod przybranymi nazwiskami, z nowymi osobowościami. W szkole, na kursie trwającym około roku, zostają wszechstronnie wyszkoleni – od technik zabijania, po umiejętności gubienia obserwacji i stwarzania dobrego wrażenia na rozmówcach. W 1995 roku w szkole był bar z tanimi choć luksusowymi trunkami, bo umiejętność picia alkoholu to jedna z cech dobrego szpiega. Nauczycieli, z reguły starych praktyków zawodu, w szkole było kilkakrotnie więcej niż uczniów. Prezentowano im najlepsze wzorce zawodowe: w 1980 roku szkołę odwiedził legendarny radziecki szpieg, Anglik, Kim Philby. Kilka lat później opowiadał o swoich wyczynach Marian Zacharski. W szkole uczono gry w tenisa i zamierzano – jak wyznał komendant – założyć pole golfowe, bo umiejętność uprawiania tego sportu jest nieodzowna dla współczesnego szpiega. Atrakcyjne widoki Dziś w Kiejkutach Starych nadal są tabliczki z zakazem fotografowania, stoi podwójny płot, a na jezioro nie można wypływać. Ale pobudowano tu pensjonaty, ośrodki wypoczynkowe, reklamują się w Internecie: „raj dla wędkarzy!”. Niemców zachęcają do połowu ryb w Alte Keykhuten. Sołtys ogłosił przetarg na położenie chodnika we wsi. Turyści, których pełno tu latem, oglądają przez lornetki szkołę wywiadu po drugiej stronie jeziora. Daleka i niedostępna, jest jedną z atrakcji Kiejkut Starych. Nowy koordynator służb specjalnych, Zbigniew Wassermann, który jeszcze nigdy nie był w szkole wywiadu w Kiejkutach już na początku swego urzędowania musi zmierzyć się z problemem tajemniczego samolotu i jego pasażerów, którzy byli, ale tak jakby ich nie było. Nowy dyrektor lotniska, Tomasz Starowiejski, twierdzi, że nie wie o amerykańskich samolotach, a dokumentacja startów i lądowań z września 2003 roku zaginęła... Data: 2005-11-10
__Archiwum__