Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Autokomis stoi, budowa Trasy Siekierkowskiej leży

Konrad Majszyk 23-01-2009, ostatnia aktualizacja 25-01-2009 10:57

Nie powiodła się ostatnia polubowna próba przejęcia działki potrzebnej pod budowę estakad Trasy Siekierkowskiej. – W pierwszych dniach lutego zajmę teren siłą – mówi „ŻW” wojewoda Jacek Kozłowski.

*Urzędnicy próbują przejąć grunt pod Trasę Siekierkowską. Inwestycję  za 125 mln zł od pięciu lat wstrzymują właściciele autokomisu  z Płowieckiej
autor: Dominik Pisarek
źródło: Fotorzepa
*Urzędnicy próbują przejąć grunt pod Trasę Siekierkowską. Inwestycję za 125 mln zł od pięciu lat wstrzymują właściciele autokomisu z Płowieckiej

W piątek o godz. 11 do bramy komisu Bogdan-Car przy ul. Płowieckiej zapukało siedmiu urzędników. Przyszli zająć działkę, bez której drogowcy nie ruszą z wartą 125 mln zł budową estakad łączących Trasę Siekierkowską z ul. Marsa ani ronda bezpośrednio pod nimi.

Zapadli się pod ziemię

Właściciele odmawiają oddania gruntu. W piątek na posesji przy Płowieckiej ich nie było. Do komisji wyszedł tylko pracownik autokomisu. W tej sytuacji urzędnicy schowali do teczek protokoły dobrowolnego wydania nieruchomości i wrócili do swoich biur.

Próby przejęcia tego gruntu trwają od 2004 roku. Jak usłyszeliśmy w Urzędzie Wojewódzkim, polubowna droga zakończenia konfliktu została już definitywnie wyczerpana.

– Jestem zdeterminowany, by bez dnia zwłoki przejąć ten potrzebny miastu teren – mówi wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. – Procedura egzekucyjna już trwa. W pierwszych dniach lutego zajmiemy nieruchomość wspólnie z policją – zapowiada.

Urzędnicy skorzystają z przywilejów tzw. drogowej specustawy, która pozwala im zająć teren pod drogę bez zgody właścicieli (za odszkodowaniem według cen rynkowych).

Rzeczoznawca określił jego wysokość już w ubiegłym tygodniu. Właściciele komisu Bogdan-Car zgłosili zastrzeżenia do niektórych elementów tamtej wyceny. Ewentualny spór sądowy o wysokość kwoty będzie się jednak toczył osobnym trybem i nie wstrzyma budowy trasy.

Według wojewody Kozłowskiego, właściciele komisu wybrali złą strategię. Jak przekonuje, teraz opór przestanie się im opłacać: zostaną dodatkowo obciążeni kosztami egzekucji. Według rzeczniczki Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych Małgorzaty Gajewskiej, będą musieli pokryć koszty łącznie z demontażem billboardów, które – wbrew ustaleniom – wciąż stoją przy Płowieckiej.

Wejście w teren „na ostro”

Data wejścia do komisu nie jest jeszcze wyznaczona. Wiadomo, że akcja będzie wzorowana na egzekucji urzędniczej przy wiadukcie w Legionowie z połowy października 2008 roku. Wtedy 13 policjantów, dwóch strażników, drwale i operatorzy buldożerów w ciągu kilku godzin odblokowali teren potrzebny do budowy nowej części wiaduktu. Współwłaścicielka komisu Katarzyna Kaczmarczyk nie odbierała w piątek telefonów od „ŻW”.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane