Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Bez dopłat sprzedaż mieszkań się nie załamie

Aneta Gawrońska 18-01-2017, ostatnia aktualizacja 18-01-2017 09:01

Rynek nieruchomości po programie „MdM".

Klienci dopytują o mieszkania, które można kupić na preferencyjny kredyt.
źródło: materiał inwestora
Klienci dopytują o mieszkania, które można kupić na preferencyjny kredyt.

Tegoroczna pula na dopłaty do mieszkań wyczerpuje się w błyskawicznym tempie. Klienci mogą właściwie starać się już tylko o pieniądze z budżetu na 2018 rok. Program „Mieszkanie dla młodych" przechodzi do historii. Jak deweloperzy będą sobie radzić bez państwowego wsparcia? Czym teraz będą kusić klientów?

Powrót do normalności

– Być może jest jeszcze za wcześnie, by ogłaszać definitywny koniec „MdM" – mówi Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. – Pula na 2018 rok zostanie ostatecznie rozdysponowana dokładnie za 12 miesięcy. Na pewno jednak już teraz można prognozować, co będzie po „MdM". Deweloperzy sprzedawali z dopłatami średnio kilkanaście procent mieszkań. To niemało. Brak dopłat może być więc widoczny w statystykach sprzedaży – przyznaje.

Z drugiej strony, jak mówi Jędrzyński, emdeemowskich transakcji nie było na tyle dużo, by po zamknięciu programu sprzedaż nowych mieszkań się załamała. – „MdM" jedynie wspierał już istniejący popyt. Innymi słowy, ci, którzy kupili emdeemowski lokal, kupiliby go prędzej czy później, nawet bez rządowej subwencji – podkreśla analityk RynkuPierwotnego.pl. – Dlatego też koniec „MdM" będzie miał bardzo ograniczony wpływ na sytuację rynkową – przewiduje.

Według Jarosława Jędrzyńskiego trudno oczekiwać ograniczenia inwestycji z segmentu popularnego. – Dopiero kumulacja czynników zmniejszających popyt – jak spadek zakupów gotówkowo-inwestycyjnych, szybki rozwój programu Mieszkanie+, gwałtowne pogorszenie dostępności kredytów mieszkaniowych – mogłaby znacząco pogorszyć sytuację na pierwotnym rynku mieszkaniowym – ocenia.

I dodaje, że nie ma co oczekiwać, że po „MdM" deweloperzy podejmą jakieś nadzwyczajne działania, szukając sposobu na zastąpienie wygasłego programu. – Politykę inwestycyjno-sprzedażową firmy dostosują do rynkowej koniunktury, która w tym roku raczej niewiele się zmieni – ocenia Jędrzyński. Co będzie potem? – Wygaszenie „MdM" może się okazać czymś w rodzaju czynnika psychologicznego kończącego kilkuletni cykl prosperity, po którym wrócimy do normalności, czyli stabilizacji sprzedaży, już bez spektakularnych corocznych rekordów – ocenia analityk RynkuPierwotnego.pl.

Krótkotrwałego zachwiania na rynku spodziewa się Dariusz Krawczyk, prezes spółki deweloperskiej Polnord. – Brak rządowych dopłat wpłynie na sprzedaż najtańszych mieszkań, stanowiących niewielką część całego rynku – ocenia szef Polnordu. – Nasza firma nigdy nie uzależniała swojej oferty od programu „MdM", dlatego jego wygaszenie nie wpłynie w istotny sposób na sytuację spółki – zapewnia. A Wioletta Kleniewska, dyrektor sprzedaży i marketingu w Polnordzie, dopowiada, że koniec „MdM" nie oznacza końca atrakcyjnych ofert. – Co miesiąc typujemy pulę mieszkań dostępnych w promocyjnej cenie – mówi.

Szacuje, że w 2016 roku co czwarte mieszkanie z oferty Polnordu zostało kupione na kredyt z dopłatą.

Taniej niż z dopłatą

– Oczywiście, kwalifikujące się do programu „MdM" lokale cieszą się dużym zainteresowaniem. Jednak coraz częściej kryterium wyboru lokalu bardziej niż dostępność dopłat staje się powierzchnia, rozkład mieszkania i jego lokalizacja – wskazuje dyrektor Kleniewska.

Także Małgorzata Ostrowska, członek zarządu J.W. Construction Holding, zapewnia, że deweloperzy, którzy mają zróżnicowaną ofertę, nie mają się czym martwić. – Zakończenie programu dopłat odbije się szczególnie na tych firmach, których oferty opierają się na „MdM" – komentuje. – My oferujemy nie tylko emdeemowskie lokale. Wierzymy w dobrą passę, niezależnie, czy rząd zaproponuje po „MdM" jakąś alternatywę czy też nie. Już teraz banki oferują kredyty, które są często tańsze niż te z dofinansowaniem – zwraca uwagę.

Pytana o zachęty, jakie będą stosować deweloperzy po wygaszeniu „MdM", mówi m.in. o rabatach, zwłaszcza w przedsprzedaży.

Na preferencyjny kredyt spółka J.W. Construction Holding sprzedała w ubiegłym roku ok. 10 proc. mieszkań.

Z kolei w spółce Robyg emdeemowskie transakcje stanowiły ok. 14 proc. ubiegłorocznej sprzedaży. – Firmy ze zdywersyfikowaną ofertą nie powinny specjalnie odczuć zakończenia rządowego programu – potwierdza Eyal Keltsh, wiceprezes zarządu firmy Robyg. – „MdM" przestanie działać w 2018 roku, o czym jest wiadomo od dawna. Firmy mają więc czas, by nadchodzące zmiany uwzględnić w strategii firmy – dodaje.

I podkreśla, że zdecydowana większość klientów Grupy Robyg kupuje mieszkanie bez dopłat, dlatego ich koniec nie wpłynie na sytuację spółki.

– W Polsce nadal brakuje mieszkań. Ich deficyt jest szacowany na ok. 2 mln lokali – przypomina Eyal Keltsh. – Według ostatniego raportu GUS w 2016 roku deweloperzy oddali do użytku niespełna 70 tys. mieszkań. Duży popyt powinien się więc utrzymywać także w kolejnych latach – prognozuje.

Co po „MdM" zaproponuje Robyg? Firma oferuje wyposażenie mieszkań oraz rozwiązania inteligentnego domu. Wszystko bez dodatkowych kosztów.

Większy rynek najmu

Według Teresy Witkowskiej, dyrektor sprzedaży w spółce deweloperskiej RED Real Estate Development, wygaśnięcie programu „MdM" może doprowadzić do pewnych zmian na rynku. – Dla pewnej grupy klientów – np. młodych rodzin – lokale, które są dziś objęte dopłatami, mogą się stać nieosiągalne. Zakończenie programu może się też przełożyć na wzrost zainteresowania rynkiem najmu mieszkań – mówi dyrektor.

Teresa Witkowska nie ukrywa, że przyjęte w „MdM" limity wpływają w niemałym stopniu na ceny oferowanych przez deweloperów mieszkań. – Po zakończeniu programu ceny będą ustalane przez rynek – mówi dyrektor z RED Real Estate Development. Dodaje, że szybkie wyczerpywanie się tegorocznej puli pieniędzy na dopłaty może doprowadzić do wzrostu zainteresowania mieszkaniami z dofinansowaniem z 2018 roku.

Firma RED Real Estate Development w ubiegłym roku sprzedała łącznie 182 mieszkania, z czego z dofinansowaniem – 43.

– Klienci pytają o dopłaty, bo zdają sobie sprawę, że pozwalają zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, które można przeznaczyć m.in. na wykończenie nieruchomości – komentuje Teresa Witkowska. – Dla klientów kupujących mieszkania z segmentu popularnego jednym z kluczowych kryteriów wyboru pozostaje cena. Liczy się jednak także funkcjonalny rozkład lokalu, koszty utrzymania nieruchomości, standard wykończenia. Dlatego zwracamy na to szczególną uwagę – zapewnia.

Dodaje, że RED Real Estate Development dostosowuje także harmonogramy płatności do możliwości klientów.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane