Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Razem przeciw likwidacji

Marek Kozubal 01-02-2012, ostatnia aktualizacja 01-02-2012 02:13

Rodzice, uczniowie i radni protestowali przeciwko zamykaniu szkół i przedszkoli. Ale urzędnicy decyzji nie zmienią

W pikietach organizowanych pod czterema urzędami dzielnic: na Pradze-Południe, Pradze-Północ, Żoliborzu i Bielanach uczestniczyło kilkuset rodziców i uczniów. Byli też politycy prawicy i lewicy
autor: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa
W pikietach organizowanych pod czterema urzędami dzielnic: na Pradze-Południe, Pradze-Północ, Żoliborzu i Bielanach uczestniczyło kilkuset rodziców i uczniów. Byli też politycy prawicy i lewicy
autor: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa

Wojtek, Ola i Adrian, trójka trzylatków, nie poszła wczoraj do przedszkola Wiatraczek na Pradze-Południe. Rodzice przyprowadzili je pod urząd dzielnicy, na pikietę. Dzieci trzymały w rękach kijki z rysunkiem płaczącej buzi. Pod drzwiami do urzędu stawiały zapalone znicze.

Na szybie drzwi urzędu rodzice powiesili klepsydrę z napisem „Zgasł kaganek oświaty". Nad dziećmi powiewał zaś transparent z napisami: „Zostawcie w spokoju Przedszkole nr 398 Wiatraczek" i „Edukacja nie na sprzedaż". Obok maluchów dorośli uczestnicy pikiety wykrzykiwali: „Tylko matoły likwidują szkoły". Ramię w ramię obok siebie stali radni PiS i z lewicowej Pracowniczej Demokracji. Dzieci robiły wrażenie zaciekawionych i zagubionych.

– Wykorzystywanie trzylatków do udziału w demonstracji jest niemoralne – zauważyła Ewa Krawczyk, mieszkanka Pragi.

– A moralne jest likwidowanie przedszkola? – odbijali piłeczkę rodzice.

– Zabierają nam autonomię, dzielnica chce zlikwidować wspaniałe przedszkole – mówiła Magda Zembrzuska, przewodnicząca Rady Rodziców Przedszkola Wiatraczek.

Protestowali też rodzice i uczniowie Gimnazjum nr 26 przy ul. Fundamentowej. Dzielnica chce je zlikwidować, a uczniów przenieść do budynku Gimnazjum nr 23 przy ul. Tarnowieckiej. Na Pradze-Północ rodzice uczniów liceum im. B. Chrobrego zorganizowali marsz spod szkoły pod urząd. Dzielnica chce przenieść uczniów do budynku pobliskiego gimnazjum. Nie podjęła jeszcze żadnej decyzji, ale rodzice są pewni, że liceum zostanie „wycięte".

Po kilkadziesiąt osób pikietowało też pod urzędami na Żoliborzu oraz Bielanach. W tym pierwszym przypadku pod urząd stawili się m.in. rodzice uczniów z gimnazjum przy Filareckiej. Im władze chcą zafundować przeprowadzkę do budynku liceum przy Felińskiego. – Fatalna decyzja podjęta bez konsultacji. Mamy petycję z podpisami 150 rodziców przeciwnych tej zmianie – mówi pani Anna, matka jednego z uczniów. Na Bielanach już po raz kolejny protestowali zaś rodzice uczniów SP nr 79 z ul. Arkuszowej, którą dzielnica chce zlikwidować, a następnie utworzyć w jej miejsce filię. Byli też rodzice uczniów z gimnazjum przy ul. Perzyńskiego, któremu grozi przeprowadzka.

Skąd te protesty? W czwartek Rada Warszawy ma podjąć uchwały o zamiarze likwidacji 16 placówek. Wczoraj uchwały opiniowali radni z komisji edukacji. Efektem tych decyzji może być przeprowadzka do innych budynków ponad 2 tys. uczniów. Przedstawiciele dzielnic powtarzają, że w szkołach tych jest za mało uczniów, a koszty ich utrzymania są zbyt duże. Przykład? Na Żoliborzu brakuje na oświatę 8,7 mln zł,  na Bielanach – 7 mln zł, a na Pradze-Południe – 9 mln zł. – Ratusz może oszczędzać, likwidując nie szkoły, ale etaty administracji – mówi Jarosław Krajewski, radny PiS.

Wiceprezydent Włodzimierz Paszyński uspokaja: – Te szkoły, o których jest teraz najgłośniej, albo pozostaną pod swoimi adresami, bo zmieni się tylko ich forma organizacyjna, powstanie np. filia, albo zmienią siedziby. Dzieciom nic złego się nie stanie. Nie oszczędzamy na oświacie. Po prostu nie mamy tyle środków w budżecie, aby do niej dopłacać – mówi.

W tej chwili subwencja na placówki oświatowe w stolicy wynosi 1,1 mld zł, a koszt utrzymania to ponad 2 mld zł.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane