Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Miasta uchylą nieba autonomicznym dronom

Michał Duszczyk 25-09-2018, ostatnia aktualizacja 25-09-2018 00:00

Samorządy będą mogły otwierać swoją przestrzeń powietrzną dla tzw. lotów na niskich wysokościach. Zapełnią ją bezzałogowe statki.

≥Realizacja programu U-space pozwoli wlecieć bezzałogowcom nad ulice i stać się stałym elementem miejskiego krajobrazu
źródło: Shutterstock
≥Realizacja programu U-space pozwoli wlecieć bezzałogowcom nad ulice i stać się stałym elementem miejskiego krajobrazu
źródło: Rzeczpospolita
≥Szybko przybywa dronów nad naszymi głowami - w 2026 r. na świecie będzie ich 7 mln
źródło: materiały prasowe
≥Szybko przybywa dronów nad naszymi głowami - w 2026 r. na świecie będzie ich 7 mln

Według Unii Europejskiej przestrzeń powietrzna już w niedalekiej przyszłości będzie tak samo zatłoczona, jak obecnie ulice miast, stąd już dzisiaj jednostki samorządu terytorialnego powinny przeanalizować swoje plany zagospodarowania przestrzennego, zasoby geoinformacyjne oraz strategie smart city, aby były w stanie sprostać wyzwaniu. Pomóc w tym ma koncepcja tzw. U-space. To zainicjowany przez Komisję Europejską plan zarządzania ruchem dronów w miastach – na wysokościach do 150 m – poza zasięgiem wzroku operatora, ale w dużej mierze również bez jego udziału. Takie autonomiczne drony wkrótce całkowicie zrewolucjonizują transport w metropoliach na Starym Kontynencie. Również w Polsce.

Drony lecą na Górny Śląsk

– Koncepcja U-space jest stosunkowo nowa i stanowi część ogarniającego świat internetu rzeczy – mówi Małgorzata Darowska z resortu infrastruktury, kierująca w Polskim Funduszu Rozwoju programem dronowym „Żwirko i Wigura". I podkreśla, że bezzałogowe statki powietrzne (BSP) latają dziś w zasięgu wzroku, ale w takim modelu rynek dronów nie będzie się w stanie dalej rozwijać. Przełamanie dotychczasowej bariery otworzy wiele możliwości dla tej technologii. – Aby jedne bezzałogowce mogły latać poza zasięgiem wzroku konieczne jest podniesienie poziomu bezpieczeństwa i autonomizacja – zastrzega Darowska. – Ich wdrożenie będzie skutkowało tym, że powstaną zupełnie nowe usługi i zastosowania BSP, których dziś sobie jeszcze nie wyobrażamy.

Tak rozwinięty rynek dronów będzie wymagał w przyszłości łączności 5G i stanie się istotnym elementem budowy inteligentnych miast (smart cities). Dziś jednak należy stworzyć podwaliny pod przyszłą rewolucję – ramy prawne, system zarządzania takim ruchem powietrznym, opracować plany rozwoju niezbędnej infrastruktury. Tym wszystkim zajmie się CEDD, czyli Centralno-Europejski Demonstrator Dronów – pionierska inicjatywa skupiona na terenie Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego, której celem jest integracja środowiska pracującego nad rozwojem bezzałogowców. Dwa tygodnie temu o powołaniu jej zdecydowały Polska Agencja Żeglugi Powietrznej (PAŻP), Urząd Lotnictwa Cywilnego oraz Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia (GZM), zrzeszająca 41 gmin konurbacji górnośląskiej.

Plan jest taki, by CEDD koordynował współpracę między producentami dronów i systemów BSP, usługodawcami, usługobiorcami i instytucjami stanowiącymi prawo w kontekście U-space. Działające w ramach CEDD firmy i instytucje mają wspólnie realizować różne programy pilotażowe BSP, z których część zostanie wdrożona w samorządach, przemyśle, rolnictwie, ochronie środowiska i transporcie. – Jednym z kluczowych zadań demonstratora dronów będzie stworzenie reguł działania rynku bezzałogowców oraz wdrożenie infrastruktury lotniczej i teleinformatycznej, która zapewni bezpieczne i efektywne korzystanie z przestrzeni powietrznej małych wysokości, czyli do 150 metrów – zaznacza Piotr Samson, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego (ULC).

W ramach CEDD na Górnym Śląsku, gdzieś na terenach pokopalnianych, wydzielona zostanie przestrzeń do testowania systemów BSP i aplikacji. – Po analizie uznaliśmy, że ta część Polski to optymalne miejsce. Tu zlokalizowanych jest wiele biznesów dronowych, region wyróżnia unikalne położenie geograficzne i wyjątkowe zagęszczenie miast – wyjaśnia prezes Samson.

ULC w ramach CEDD zajmie się kwestią certyfikacji i legislacji, a także rejestracją dronów czy też ich cyfrową identyfikacją. GZM w ten sposób będzie edukował samorządy i próbował wdrażać projekty z zakresu smart city. PAŻP ma odpowiadać za zarządzanie przestrzenią powietrzną i integrację systemów zarządzania dronami z systemami zarządzania ruchem lotniczym.

Podniebna rewolucja Ubera

Twórcy CEDD wskazują, że drony latające na niskich wysokościach poza zasięgiem wzroku to przyszłość miast – w ten sposób będą dostarczane choćby leki i krew do szpitali, prowadzony będzie nadzór nad obiektami publicznymi, inwestycjami infrastrukturalnymi i monitoring jakości powietrza np. na osiedlach domków jednorodzinnych. Drony zmienią też obszary wiejskie (już dziś stają się ważnym elementem tzw. rolnictwa precyzyjnego). Z tego powodu włączenie władz lokalnych w projekt CEDD jest kluczowe. – W ciągu pięciu lat drony zmienią nasze otoczenie, dlatego ważne jest dopuszczenie miast, gmin i innych jednostek samorządowych do systemów, dzięki którym będą w stanie zarządzać tym ruchem – mówi Janusz Janiszewski, szef PAŻP.

Zauważa przy tym, że dla instytucji, która odpowiada za bezpieczeństwo polskiej przestrzeni powietrznej, rozwój bezzałogowców to ogromne wyzwanie. – Jedna z amerykańskich firm (chodzi o Ubera – red.) zapowiedziała już, że w 2023 r. wykona pierwsze autonomiczne loty BSP z pasażerami na terenie miasta. A to już rewolucja – twierdzi prezes PAŻP. – Naszym celem jest więc już dziś integracja rynku BSP z lotnictwem załogowym – zapowiada. Jak zauważa, konieczne stanie się współużytkowanie przestrzeni powietrznej przez różne formy transportu. – Niezbędne będzie więc wdrożenie w ciągu najbliższych kilku lat systemu zarządzania trajektoriami poszczególnych lotów – kontynuuje Janusz Janiszewski.

W Polsce ruszyły już prace nad systemem, który pozwoli użytkownikowi, tak jak w przypadku zamawiania Ubera, sprawdzić, czy istnieje możliwość przelotu dronem pasażerskim z punktu A do punktu B i na tej podstawie wezwać podniebną taksówkę. Dziś przepisy dotyczące BSP, łagodnie mówiąc, nie są jednak doskonałe. Wystarczy wspomnieć, że – aby dronem móc latać poza zasięgiem wzroku (to tzw. BVLOS) – operator musi wystąpić o zgodę z trzymiesięcznym wyprzedzeniem.

Ta regulacja zostanie jednak zmieniona. Z końcem października br. ma wejść w życie rozporządzenie, które wprowadzi zasady dla lotów BVLOS. Radykalnie skróci ono okres zgłoszeń (do minimum siedmiu dni). Zezwoli również na automatyczne loty w miastach, za zgodą władz lokalnych.

Zgodnie z projektem loty automatyczne w odległości mniejszej niż 100 m od zabudowy miejscowości wykonywane będą mogły być tzw. wielowirnikowcami z co najmniej sześcioma silnikami. Co więcej, taki bezzałogowiec będzie musiał być wyposażony w spadochron (ograniczający do 69 J energię kinetyczną wyzwalaną w chwili uderzenia w ziemię lub przeszkodę), a także dźwiękowy system ostrzegania, uruchamiany w przypadku wystąpienia sytuacji awaryjnej.

Zdaniem Piotra Samsona, niezbędne zmiany prawne stworzą warunki dla rozwoju biznesu w tym sektorze. – To historia jak z telefonami komórkowymi. Kiedyś uważano, że jest to nie tylko nowatorska technologia, ale i pewna fanaberia. Komórka stała się jednak powszechnym narzędziem. Podobnie będzie z dronami – zapewnia szef ULC. – Scenariusz, w którym za 15 lat każdy z nas będzie miał swojego latającego robota, wydaje się całkiem realny. Musimy już teraz przygotować do tego infrastrukturę. Nie może być przecież tak, że 35 mln dronów będzie latać poza kontrolą.

Wyjściem naprzeciw tym wyzwaniom jest właśnie inicjatywa CEDD. Uzupełni ją projekt, który wspólnie uruchomiły na początku września br. Instytut Lotnictwa oraz HAWK-E, spółka JSW Innowacje.

Oba podmioty zawiązały założycielskie konsorcjum o nazwie Narodowy Obszar Testowy Technologii Autonomicznych (NOTTA). W praktyce ma to być organizacja sieci laboratoriów i obszarów testowych, która zrzeszać będzie ośrodki o kwalifikacjach umożliwiających testowanie systemów automatycznych i autonomicznych dronów oraz ich komponentów. Projekt wsparł Nevada Institute for Autonomous Systems, który zarządza obszarem testowym dronów na terenie Stanów Zjednoczonych.

Dodatkowe 80 mld dolarów

Analitycy Goldman Sachs prognozują, że w ciągu pięciu lat rynek dronów w USA urośnie o 400 proc. Europejski rynek dronów jest znacznie mniejszy od amerykańskiego czy chińskiego. Jego globalny udział szacuje się jednak na 28 proc., a wartość na blisko 1,2 mld dol. W Polsce sektor BSP wyceniany jest (nie licząc dronów militarnych) na 116 mln zł – podaje Polski Instytut Ekonomiczny.

Rynek dronów w naszym kraju szybko się rozwija. Dziś licencję ma 8 tys. operatorów takich statków powietrznych. Dla porównania jeszcze w 2016 r. Urząd Lotnictwa Cywilnego wydał 3 tys. takich świadectw.

Jak wskazuje Piotr Arak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego – rynek dronów to nie tylko bezzałogowce latające nad naszymi głowami, ale również cała niezbędna infrastruktura, począwszy od stacji bazowych, stacji ładowania, przez różnego rodzaju czujniki, systemy przechwytywania danych, po centralny system zarządzania takim ruchem powietrznym. – Drony w Polsce to dziś jeszcze mikrosektor. Choć rynek jest mały to jednak dynamicznie rośnie. Szacuje się, że do 2026 r. jego dynamika będzie wynosiła średnio 17 proc. rocznie – zapowiada Arak.

Znaczenie dronów dla globalnej gospodarki będzie gigantyczne. Według prognoz tylko w USA rozwój bezzałogowców stworzy w najbliższych latach aż 100 tys. nowych miejsc pracy i przyniesie gospodarce dodatkowe 80 mld dol. ©℗

Mikołaj Wild wiceminister infrastruktury

Nie ma wątpliwości, że bezzałogowe statki powietrzne (BSP) w przyszłości będą wozić ludzi i towary, z pominięciem korków. To technologiczna rewolucja, której jesteśmy świadkami i do której musimy się dobrze przygotować. Aby to wszystko jednak się zadziało, potrzebny jest poligon regulacyjny, na którym moglibyśmy testować takie nowatorskie technologie. Odpowiedzią jest Centralno-Europejski Demonstrator Dronów. Badania i pilotaże mają doprowadzić do opracowania przepisów, które byłyby dopasowane do potrzeb rynku. Dziś nie znamy jeszcze potencjalnych zagrożeń związanych z tą technologią. Przegotowanie regulacji dla lotów poza zasięgiem wzroku będzie więc wyzwaniem. UE wyznaczyła horyzont dla takich reguł do 2027 r. W Polsce europejska strategia dla BSP została zrealizowana już w 50 proc. Jesteśmy w stanie wyprzedzić inne kraje europejskie. ©℗

Kazimierz Karolczak przewodniczący Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii

Cały nasz region i znajdujące się w nim miasta mają olbrzymi potencjał innowacyjny, który jest niezwykle istotny w kontekście przyszłego rozwoju rynku dronów. Mamy tu zarówno przedsiębiorstwa produkujące bezzałogowce, ale także firmy świadczące usługi z ich udziałem. Wystarczy choćby wspomnieć o tym, że w Katowicach drony zimą badały już jakość powietrza. W przyszłości bezzałogowe statki powietrzne (BSP) mogą posłużyć również do wykrywania nielegalnych wysypisk śmieci czy szybkiego transportu krwi między szpitalami. Aby jednak w przyszłości móc korzystać z wielu zastosowań BSP, najpierw mieszkańcy muszą mieć pewność, że drony są bezpieczne, że ktoś nad nimi sprawuje kontrolę i ktoś za nie odpowiada. Polska ma szansę dzięki BSP zbudować prężną gałąź gospodarki. Liczymy, że jej istotna część ulokowana zostanie właśnie na Śląsku. ©℗

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane