Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Ukarani, ale nie potępieni

Paweł Łepkowski 02-05-2019, ostatnia aktualizacja 02-05-2019 09:16

2 maja 1312 r. papież Klemens V bullą „Ad Providiam" rozwiązał istniejący od blisko dwóch wieków Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona.

Do niedawna w historiografii europejskiej panowało przekonanie, że Kościół poparł działania króla Francji Filipa IV Pięknego i zadał templariuszom zdradziecki cios w plecy. To opinia w dużej części nieprawdziwa i krzywdząca. Wezwani w 1311 r. na sobór do Vienne arcybiskupi, biskupi i opaci wcale nie kwapili się do jednogłośnego potępienia templariuszy za „haniebne" czyny, o które oskarżali ich francuscy śledczy.

Obserwujący obrady soborowe Henry Efykers, angielski ambasador przy kurii rzymskiej, zanotował w swoich zapiskach 27 grudnia 1311 r.: „Wielka dysputa odbyła się na temat sprawy templariuszy, aby ustalić, czy można im zgodnie z prawem zezwolić na zaprezentowanie obrony. Większość prałatów, a raczej wszyscy, z wyjątkiem pięciu czy sześciu należących do rady króla Francji, obstawała przy swoim stanowisku. Z tego powodu papież wielce się rozgniewał przeciwko tym prałatom".

Zdumiewa ten rozłam wśród ojców soborowych. Czy był spowodowany zupełnie różną oceną przedstawionego materiału procesowego, czy obawą przed potężnym zakonem, którego świetnie przeszkoleni w sztuce wojennej bracia w dużej części zdołali się uchronić przed aresztowaniami?

Już 4 listopada 1311 r. papież Klemens V pisał w nietypowo nieformalnym tonie do króla Francji, aby ten strzegł się na każdym kroku, gdyż w każdej chwili grozi mu skrytobójczy zamach ze strony ukrywających się rycerzy. Uczestniczący w soborze teolog Jean de Pouilly zapisał, że widział i słyszał wielu templariuszy, którzy nie ukrywali, że zbierają siły, aby ukarać Klemensa V i Filipa Pięknego. Położone w Owernii, na alpejskim pograniczu, miasto Vienne znajdowało się na początku XIV w. poza granicami Francji. Tu nie sięgała jurysdykcja Filipa Pięknego. Mówiono, że w mieście ukrywa się nawet do 2 tysięcy templariuszy. Razem stanowili oni, jak na owe czasy, olbrzymią siłę bojową. W dodatku przybyli na obrady prałaci z Włoch, Hiszpanii, Niemiec, Szwecji, Anglii, Irlandii czy Szkocji wcale nie byli skłonni, aby uwierzyć we wszystkie oskarżenia stawiane templariuszom. Ojcowie soborowi zdawali się nie wierzyć w zarzuty odczytywane z aneksu procesowego. Jak to możliwe, że przez blisko 200 lat bracia wyrzekali się Chrystusa, czcili czarnego kota, oddawali mocz na krucyfiks, uprawiali sodomię, a my o tym nic nie wiedzieliśmy? – szeptali między sobą. Nawet dla nich, pasterzy z owych „ciemnych" wieków średnich, te oskarżenia brzmiały niedorzecznie. Tylko pokorni wobec swojego króla francuscy biskupi naciskali na papieża, aby ten nie dopuszczał do polemiki, nad którą mógłby stracić kontrolę. W ostatnich dniach grudnia żywiołowość debaty schłodziła dopiero wieść, że do Vienne zmierza zbrojny orszak króla Francji.

22 marca 1312 r., po wielu tygodniach burzliwych obrad i emocjonalnych dyskusji, papież Klemens V ogłosił bullę „Vox in Excelso", w której długo uzasadniał decyzję o kasacie zakonu. Zawierała ona znamienne zdanie: „Zgodnie z prawem kanonicznym zakonu nie można potępić, choć okrył się on złą sławą".

Nie wolą soboru, jak się zwykło oceniać, ale drogą prowizji papież znosił najsławniejszy zakon rycerski, jego status i imię. Ale i on, choć uległy wobec Filipa Pięknego, starał się ratować, co się dało z wielkiej idei Świątyni. Wynegocjował przekazanie majątku Świątyni joannitom i przymknął oko na ucieczkę francuskich braci do Portugalii.

Przez wieki uważano, że Kościół – łasy na bogactwo templariuszy – skwapliwie dołączył się do haniebnego zamachu przeprowadzonego na nich przez francuskich Kapetyngów. Jednak w świetle najnowszych badań wiemy, że ojcowie soborowi nigdy nie uznali stawianych templariuszom zarzutów za prawdziwe. Pod względem formalnym zakon runął. Ale pod każdym innym mógł nie tylko przetrwać, lecz mieć znaczący wpływ na kluczowe wydarzenia w późniejszej historii.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane