DRUKUJ

Jelenie na rykowisku

19-12-2003, ostatnia aktualizacja 19-12-2003 01:12

Gangsterzy kupili 300 obrazów od krakowskiego biskupa i dwóch antykwariuszy. Tyle tylko, że obrazy, handlarze sztuką i duchowny byli fałszywi. Mafiosi stracili 400 tysięcy dolarów.

Ośmieszająca wpadka mafiosów z Pruszkowa wyszła na jaw dzięki zeznaniom Jarosława S. ps. Masa, do których dotarło Życie Warszawy. Od początku lat 90. głównym doradcą finansowym mafii pruszkowskiej był Wojciech P. Wskazywał bossom, w co i ile mają inwestować. - W 1992 lub 1993 r. przyszli do niego dwaj antykwariusze. Siedziałem wtedy u P. wraz z Wojciechem Kiełbińskim "Kiełbasą". Powiedzieli, że mogą załatwić kupno 300 obrazów od jakiegoś biskupa z Krakowa. Ksiądz wycenił swoją kolekcję na 400 tys. dolarów - zeznał "Masa" w czasie śledztwa w sprawie gangu pruszkowskiego. Antykwariusze obiecywali gangsterom kolosalne zyski. - Odrestaurujecie, wywieziecie za granicę lub sprzedacie na naszych aukcjach i zarobicie kilka razy tyle co zapłacicie - zapewniali antykwariusze. Po kilku dniach w biurze Wojciecha P. doszło do spotkania potencjalnych inwestorów. Kupnem obrazów zainteresowali się także biznesmeni robiący interesy z bandytami. - Ustalaliśmy, jaka będzie działka dla każdego. Wszyscy cieszyli się, że w prosty sposób zarobią duże pieniądze - mówił "Masa". Obrotni handlarze sztuką zabrali Wojciecha P., "Masę" i "Kiełbasę" do Krakowa. Towarzystwo pojechało busem. Zaparkowali przed domkiem jednorodzinnym w Krakowie. Wojciech P. poszedł finalizować transakcję. Gangsterzy zostali w aucie, pilnując walizki z pieniędzmi. Przez kilka godzin P. negocjował z biskupem i oglądał oferowane obrazy. W końcu dobił targu. Księgowy gangu odliczył 400 tys. dolarów i wręczył gotówkę biskupowi. Ten dał znak, by zaczęli ładować obrazy do furgonetki. - Wynosiliśmy je razem z antykwariuszami według listy, którą trzymał biskup. Zajęło to parę godzin, bo antykwariusze sprawdzali, czy wszystko się zgadza. Towar przewieźliśmy do biura Wojciecha P. - mówił Sokołowski. Mafiosi byli podekscytowani kupnem dzieł sztuki. Liczyli już pieniądze, jakie zarobią na ich sprzedaży. "Kiełbasa" zabrał jedno z płócien jako honorarium za ochronę transakcji. Kilkanaście kolejnych sprzedali na aukcjach w Rotterdamie i Hamburgu. Pozostałe w kilku partiach zostały wywiezione do USA. Sprzedażą mieli się zająć bracia D. - Wtedy zadzwonili, że nici z kasy, bo obrazy okazały się falsyfikatami. Udziałowcy stracili na nich znaczną część zainwestowanych pieniędzy - zeznawał "Masa". Ustaliliśmy, że zrobieni w konia gangsterzy próbowali odnaleźć sprzedawców, jednak ślad po nich zaginął. - Szukaliśmy biskupa i tych obrazów, ale nie udało nam się trafić na żaden konkretny trop sprawy. Wszystko wskazuje na to, że pruszkowiacy padli ofiarą świetnych oszustów - śmieje się prokurator walczący z zorganizowaną przestępczością.Policjanci przypuszczają, że kilku oszustów dowiedziało się o zainteresowaniu mafiosów obrazami i przygotowało przekręt swojego życia. - Sprzedawcą był "biskup", bo wiedzieli, że duchowny nie wzbudza podejrzeń. Cześć obrazów była z pewnością autentyczna, lecz niewielkiej wartości, a pozostałe płótna to z pewnością bardziej dostojne wersje jeleni na rykowisku - mówi policjant z Centralnego Biura Śledczego. Do dziś nie wiadomo, kto oszukał najlepiej zorganizowanych polskich przestępców. Pewne jest, że biskupa z Krakowa mafia będzie przeklinać bardzo długo. Data: 19.12.2003
__Archiwum__