Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Policjanci bezradni wobec dopalaczy

Marek Kozubal, Janina Blikowska 23-08-2010, ostatnia aktualizacja 24-08-2010 09:50

Bez rozporządzenia ministra zdrowia nie da się ścigać kierowców zażywających środki odurzające.

autor: Bartosz Matenko
źródło: Fotorzepa

Jutro wchodzi w życie nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Delegalizuje ona mefedron i dziewięć syntetycznych kanabinoidów znajdujących się w tzw. dopalaczach, czyli środkach odurzających lub pobudzających, działających podobnie jak narkotyki, ale niezakazanych przez prawo.

Ta pierwsza substancja imituje działanie amfetaminy, kolejne zaś działają podobnie do marihuany i haszyszu.

Policja nie ma testów

Znowelizowana ustawa obliguje m.in. policję do ścigania kierowców znajdujących się pod wpływem dopalaczy.

– Nie jesteśmy przygotowani do tych zmian. Nie mamy narkotestów, które szybko mogłyby wskazać, czy kierowca znajduje się pod wpływem nowych zakazanych substancji – zaalarmował nas oficer z jednej z mazowieckich komend.

Policjanci dysponują teraz tylko urządzeniami umożliwiającymi stwierdzenie, na podstawie analizy śliny kierowcy, czy znajduje się on pod wpływem pięciu najpopularniejszych grup narkotyków, m.in. kokainy, amfetaminy, marihuany. – Ale nie mamy testerów wykrywających środki, które są w dopalaczach – przyznaje Maciej Krzeszowiec z Komendy Głównej Policji.

Dlaczego policja ich nie ma? Ponieważ minister zdrowia nie znowelizował jeszcze rozporządzenia „W sprawie wykazu środków działających podobnie do alkoholu oraz warunków i sposobu przeprowadzania badań na ich obecność w organizmie”.

Kiedy to zrobi, policja będzie mogła zwrócić się do producentów narkotestów, by zmodyfikowali swoje urządzenia tak, aby wykrywały zabronione środki z dopalaczy. Po uzyskaniu w Instytucie Ekspertyz Sądowych świadectwa ich dopuszczenia do użytku urządzenia takie mogłyby trafić do mundurowych.

Bogumiła Bukowska, wicedyrektorka Krajowego Biura do spraw Przeciwdziałania Narkomanii, informuje, że policyjne narkotesty nie są w stanie wykryć wielu innych zakazanych substancji. – W załączniku do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii znajdowało się kilkadziesiąt substancji odurzających, które też nie były wykrywane w czasie kontroli drogowej przez narkotesty – przyznaje. I dodaje: – Nie mamy nawet badań, jaki wpływ mają mefedron czy syntetyczne kanabinoidy na zachowanie osoby prowadzącej pojazd.

Tylko badanie krwi

Zdaniem Krzysztofa Hajdasa z Komendy Głównej Policji, funkcjonariusze nie są jednak bezradni. – W razie uzasadnionego podejrzenia, że kierujący znajduje się pod wpływem środków odurzających, policjant może żądać pobrania krwi od takiej osoby, aby wykryć zakazane substancje – mówi.

To jednak jest kosztowne. Biegły sądowy, który zleca takie badania, szacuje, że koszt – w zależności od laboratorium, które je przeprowadza – waha się między 1 a 1,5 tys. zł. – Na wyniki zaś trzeba czekać nawet do trzech miesięcy – zauważa prof. Kała.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane