Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

WorldCom zapłaci 750 milionów

08-07-2003, ostatnia aktualizacja 08-07-2003 22:36

Zbankrutowany WorldCom zapłaci 750 milionów dolarów kary za oszustwa finansowe, które popełnili jego szefowie. Miało być dwa razy więcej, ale to i tak najwyższa w historii kara w takiej sprawie.

Sprawa jednej z dwóch największych afer finansowych, jakie wstrząsnęły Ameryką w ciągu ostatnich lat, została wczoraj zakończona - przynajmniej z punktu widzenia prawa. Zbankrutowany koncern telekomunikacyjny WorldCom zapłaci 750 milionów dolarów kary za fałszerstwa dokonywane przez jego kierownictwo w księgach firmy. Wprawdzie na proces czekają jeszcze byli szefowie i księgowi firmy, ale z punktu widzenia samego WorldCom jest już po wszystkim. Kiedy firma zakończy restrukturyzację, znów zacznie płacić rachunki i zmieni nazwę na MCI, jej nowy szef Michael Capellas (ściągnięty na ratunek z Compaqa) będzie mógł odetchnąć. Nazwa WorldCom (podobnie jak Enron) stała się synonimem korporacyjnej nieuczciwości. Jego szefów przyłapano na stosowaniu tzw. kreatywnej księgowości. W ciągu kilku lat zawyżyli zyski swojej firmy o 11 miliardów dolarów. Gdy oszustwa wyszły na jaw, okazało się, że WorldCom ma same długi, w sumie ponad 40 miliardów dolarów. Afera, a potem bankructwo firmy spowodowały, że prawie z dnia na dzień jej akcje straciły całą swoją wartość. Akcjonariusze i posiadacze obligacji koncernu stracili praktycznie w ciągu kilku godzin ponad 200 miliardów dolarów. Założyciel i szef spółki Bernard Ebbers rekomendował swoim pracownikom kupowanie walorów WorldCom, nawet gdy już wiedział, że wybuchnie afera. Początkowo Komisja Papierów Wartościowych (SEC) ustaliła wysokość kary dla WorldCom na 1,5 miliarda dolarów, potem po podliczeniu efektów afery podwyższono ją do 2,25 miliarda, a następnie obniżono do 500 milionów, żeby dać WorldCom szansę na przetrwanie. Pod naciskiem opinii publicznej WorldCom i SEC uzgodniły, że do 500 milionów dolarów w gotówce firma dorzuci jeszcze 250 mln dolarów w swoich nowych akcjach. Pieniądze mają być podzielone między poszkodowanych akcjonariuszy koncernu. Konkurenci firmy WorldCom - AT&T i Verizon - żądali wyższej kary dla WorldCom, ale sędzia Jed Rakoff odrzucił te żądania. - Nie będziemy karać 50 tysięcy pracowników firmy - podkreślił w uzasadnieniu decyzji o zaakceptowaniu ugody między WorldCom a SEC. Jego zdaniem, wyższa kara doprowadziłaby do ostatecznego upadku firmy. Pracę straciliby pracownicy firmy, a z rynku zniknęłaby ważna siła. - Dla dobra konkurencji w branży usług telekomunikacyjnych WorldCom powinien przetrwać, inaczej na rynku zostałoby tylko dwóch liczących się graczy - potwierdzają opinię sądu analitycy. WorldCom ocenia sytuację na rynku jako bardzo trudną. Wczoraj obniżył swoją prognozę sprzedaży i zysków na lata 2003-2005. Za niższe zyski ma być odpowiedzialne zaostrzenie konkurencji na rynku. Analitycy oceniają, że WorldCom stracił dużą część klientów korporacyjnych, ale klienci indywidualni zostali lojalni wobec firmy. DATA:9.07.2003
__Archiwum__

Najczęściej czytane