Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Tani lokal po prawej stronie miasta

aig 10-04-2016, ostatnia aktualizacja 10-04-2016 00:00

Mieszkania z czynszem 
do 1,2 tys. zł miesięcznie wynajmują się w Warszawie od ręki.

autor: Pasterski Radosław
źródło: Fotorzepa

Jak mówi Edyta Krakowiak, ekspert Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości (WGLiN), najtaniej jest w dzielnicach prawobrzeżnej Warszawy – w Wawrze, Rembertowie, Wesołej. – Dominują tam jednak większe mieszkania z niską stawką za metr – 18–22 zł – podaje. – Tanie kawalerki znajdziemy zaś na Targówku i Pradze-Północ – dodaje.

Z analiz WGLiN wynika, że po lewej stronie miasta najtańsze mieszkania są oferowane we Włochach, Ursusie i na dalekiej Woli. – Tanie nieruchomości znajdziemy głównie w starym budownictwie, w peryferyjnych lokalizacjach – zauważa Edyta Krakowiak.

Dodaje, że najdroższe jest Śródmieście. Drogo jest też na Mokotowie. Ale i tam można znaleźć kawalerkę z czynszem 1,3 tys. zł miesięcznie.

Z analiz wynika, że na wynajęcie w Warszawie przyzwoitego mieszkania dwupokojowego trzeba mieć minimum 1,6 tys. zł. W centrum będzie to co najmniej 1,8 tys. zł.

W ofercie WGLiN jest 38-metrowa dwójka przy ul. Chmielnej, za wynajem której właściciel chce 2 tys. zł. Lokal jest po generalnym remoncie. 200 zł mniej wystarczy na 28-metrowe mieszkanie z dwoma pokojami i ciemną kuchnią położone w bloku z lat 70. przy ul. Grzybowskiej. Za 1,6 tys. zł wynajmiemy 37-metrowe dwupokojowe lokum przy ul. Włościańskiej.

W ofercie jest też 58-metrowa dwójka przy ul. Fasolowej Ten lokal o bardzo dobrym standardzie wynajmiemy za 1,8 tys. zł miesięcznie.

– Popyt na najtańsze mieszkania jest bardzo duży – komentuje Edyta Krakowiak. – Mieszkania z czynszem do 1,2 tys. zł miesięcznie z uwagi na małą podaż wynajmują się od ręki, jeżeli są czyste i zadbane – zastrzega. Podobnie jest, jak dodaje, z mieszkaniami dwupokojowym, oferowanymi za nie więcej niż 1,8 tys. zł. – Na najemcę nie czeka się długo. Wystarczą dwa tygodnie. Oczywiście, im czynsz wyższy, tym trudniej o lokatora. Właściciele mieszkań najbardziej poszukiwanych, czyli niewielkich i dobrze zlokalizowanych, nie muszą walczyć o klienta – opowiada przedstawicielka WGLiN. – Elastyczni muszą być wynajmujący duże lokale. Chodzi nie tylko o cenę, ale i wymagania najemcy, np. dokupienie dodatkowych mebli i sprzętów czy usunięcie niektórych elementów wyposażenia.

Na tanie mieszkania na rynku najmu zwraca uwagę także Aleksandra Kubicka z serwisu otoDom.pl. – Dostępna oferta jest niemała, zwłaszcza w największych miastach – podkreśla Kubicka. Lokale są dostępne niemal w każdej dzielnicy. – Wyjątek stanowią peryferyjne rejony Warszawy, gdzie oferowane są jedynie pojedyncze lokale – mówi Aleksandra Kubicka. Podkreśla, że w żadnym z analizowanych miast (Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań) nie zdarzyło się, żeby jedna dzielnica była najtańsza bez względu na wielkość oferowanych na wynajem mieszkań.

W stolicy najtańsze kawalerki są oferowane na Targówku, dwa i trzy pokoje – na Białołęce, a lokale czteropokojowe – w Ursusie.

– Na Targówku oferta kawalerek jest niewielka. Za jeden pokój trzeba płacić średnio ponad 1,3 tys. zł miesięcznie – podaje Aleksandra Kubicka. Dla porównania – w krakowskim Podgórzu miesięczny czynsz za jednopokojowe mieszkanie wynosi przeciętnie tylko 27 zł mniej. We Wrocławiu najtaniej wynajmiemy tak małe mieszkanie w dzielnicy Fabryczna, gdzie wystarczy ok. 1,2 tys. zł, a w Poznaniu – w dzielnicy Grunwald, gdzie przeciętny czynsz wynosi 1 tys. zł miesięcznie.

– Trzeba jednak pamiętać, że ogłoszeniodawcy często nie podają dodatkowych kosztów, jakie ponosi najemca – zwraca uwagę Aleksandra Kubicka. – To koszty eksploatacyjne, jak gaz, energia elektryczna. Nierzadko też dodatkowo liczone są opłaty dla administracji budynku.

Rzeczpospolita

Najczęściej czytane