Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Właściciel krytykowanego klubu go-go: Płacimy podatki

pmaj 07-01-2014, ostatnia aktualizacja 08-01-2014 06:48

Środowiska katolickie i kombatanckie są oburzone klubem z tańcem erotycznym, który ulokował się na Krakowskim Przedmieściu. Jego właściciele wydali w tej sprawie oświadczenie

autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa

O powstaniu klubu napisał "Nasz Dziennik". Gazeta wskazuje, że powstał on nieopodal kościoła św. Anny i dokładnie naprzeciwko figury Matki Bożej.

- To skandaliczna sytuacja, to jakby ktoś napluł nam w twarz - powiedział gazecie proboszcz archikatedry św. Jana w Warszawie ks. prałat Bogdan Bartołd.

Zaniepokojenie wyrazili też kombatanci Batalionu AK "Parasol". Bowiem Krakowskie Przedmieście 55 (gdzie klub się znajduje) to dla nich symbol - tam jest tablica upamiętniająca akcję przejęcia leków z niemieckiej apteki przez żołnierzy "Parasola" dla powstańczych szpitali.

Do naszej redakcji dotarło oświadczenie Agencji Reklamowo - Marketingowej "EVENT" Sp. z o. o., która twierdzi, że jest właścicielem lokalu. "Spółka (...) na chwilę obecną daje pracę 1171 osobom" - czytamy w piśmie, które w imieniu zarządu sygnuje prezes Jan Szybawski.

Właściciel lokalu nie odnosi bezpośrednio do zarzutów stawianych przez środowiska katolickie, ale wskazuje, że w branży, w której działa nie dzieje się najlepiej, a swoją działalność stawia za wzór.

- Cała bez wyjątku nasza konkurencja w branży klubów go-go zatrudnia ludzi na czarno i płaci podatki jedynie od transakcji bezgotówkowych. Sytuacja ta powoduje, że bardzo często nasz personel odchodzi do konkurencji z tego tylko powodu, że ta wypłaca mu nieopodatkowane wynagrodzenie" - żali się "EVENT".

Według oświadczenia w zeszłym roku w formie podatków i opłat firma wpłaciła do budżetu 8 mln zł. "Jako przedsiębiorców najbardziej boli nas fakt, że państwo polskie od wielu lat nie robi z tym nic, a bulwersuje się naszym z kolei dwudziestym klubem, z którego kolejne duże pieniądze wpływają do jego kasy" - argumentuje właściciel lokalu, który wzbudził kontrowersje.

rp.pl

Najczęściej czytane