Dentyści obawiają się chorych na AIDS
Zarażeni HIV czy żółtaczką nie mają gdzie leczyć zębów. Z początkiem roku NFZ zamknął przeznaczone dla nich gabinety stomatologiczne, a zwykli dentyści nie chcą ich przyjmować.
Sprawdziliśmy, jak traktowani są pacjenci z wirusem HIV. Zadzwoniliśmy do kilku losowo wybranych gabinetów stomatologicznych w Warszawie.– Dzień dobry, czy przyjmą mnie dziś państwo z bolącym zębem? – Zaraz sprawdzę – odpowiada recepcjonistka. – Jestem nosicielką wirusa HIV – dodaję. – A nie chodzi pani do swojego lekarza? – pyta. – Zamknęli mój gabinet – odpowiadam. –A to ja muszę zapytać lekarza – słyszę w słuchawce. Po chwili: – Proszę zadzwonić w poniedziałek – odpowiada kobieta. – Ale ząb boli mnie teraz – upieram się. – Nic nie poradzę, nie ma miejsc, proszę dzwonić w poniedziałek – pada odpowiedź.W czterech na pięć gabinetów w taki lub podobny sposób odmawiano przyjęcia nas do dentysty, gdy poinformowaliśmy, że jesteśmy zakażeni wirusem HIV. W podobnej sytuacji są teraz tysiące osób z chorobami zakaźnymi.– Wcale mnie to nie dziwi. Wielokrotnie spotkałem się z dyskryminacją tylko dlatego, że jestem seropozytywny – mówi ŻW pragnący zachować anonimowość chory ze Stowarzyszenia „Sieć Plus”, które zrzesza osoby żyjące z HIV i AIDS. – Przykre, że także dentyści traktują mnie, jak człowieka drugiej kategorii. To przecież lekarze, którzy powinni być świadomi, jak z nami postępować – dodaje.Jeszcze w ubiegłym roku tacy pacjenci mieli gabinety, w których mogli się komfortowe leczyć. Niestety od 1 stycznia stracili taką możliwość. Na mocy decyzji Narodowego Funduszu Zdrowia specjalne gabinety dla osób tzw. wysokiego ryzyka chorób zakaźnych zostały zamknięte.Teraz zarażeni HIV czy żółtaczką muszą chodzić do zwykłych gabinetów dentystycznych. Do nich należy decyzja, czy poinformują lekarza o swojej chorobie.
Boją się przyznać
– Prawie nikt z nich się nie przyznaje. Na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które to zrobiły w ciągu 10 lat mojej praktyki – przyznaje dr Anna Kijewska, stomatolog.Powód? Boją się dyskryminacji. – Średnio raz w miesiącu miałem pacjenta, który opowiadał, że kiedy lekarz dowiedział się o jego chorobie, odmówił leczenia – mówi dr Tomasz Chyb ze zlikwidowanego właśnie gabinetu w szpitalu zakaźnym przy ul. Wolskiej w Warszawie. W przypadku osoby zarażonej taka informacja jest niezwykle cenna – zarówno z punktu widzenia bezpieczeństwa lekarza, jak i jego pacjentów. – Kilkakrotnie zdarzyło mi się skaleczyć, gdy zajmowałem się zarażonym pacjentem. I tylko dzięki temu, że poinformował mnie o swojej chorobie, wiedziałem, co robić – tłumaczy dr Chyb.
Wszyscy tacy sami
Gabinety dla osób z chorobami zakaźnymi cieszyły się dużym zainteresowaniem. – Mieliśmy około 700 pacjentów z Mazowsza. Dojeżdżali do nas nawet z Radomia, bo czuli się komfortowo i bezpiecznie – mówi dr Chyb. Dlaczego więc skasowano te osobne gabinety?– Są niepotrzebne, bo zgodnie ze światowymi standardami, każdego pacjenta powinno się traktować jako potencjalnie zakażonego – mówi wiceminister zdrowia Adam Fronczak.
[Rozmowa]Z Markiem Balickim, posłem LiD i wiceszefem sejmowej Komisji Zdrowia rozmawia Bartosz KwiatekTeraz mogą być dyskryminowani
Decyzja Narodowego Funduszu Zdrowia spowodowała likwidację wyspecjalizowanych gabinetów stomatologicznych, które leczyły kilka tysięcy pacjentów m.in. z HIV czy żółtaczką typu B.
Nie rozumiem takiego postępowania, tym bardziej że liczba chorych leczonych w tych gabinetach ciągle rosła. Dodatkowo decyzja Funduszu nie była konsultowana z żadnymi specjalistami, np. w dziedzinie chorób zakaźnych czy epidemiologii.
Jaki będzie jej efekt?
Teraz żyjący z HIV i chorzy na AIDS zostali pozbawieni placówek, w których mogli czuć się komfortowo i bezpiecznie. Niejednokrotnie słyszałem, że lekarz odmówił leczenia, bo pacjent przyznał się do swojej choroby. Dlatego likwidacja tych placówek może być potraktowana jako wyraz dyskryminacji.
Co mają zrobić sami zainteresowani? Gdzie teraz będą się leczyć?
Będą zmuszeni do korzystania z pomocy zwykłych gabinetów stomatologicznych. Decyzja NFZ jest jednoznaczna i nie przewiduje specjalnych przywilejów dla pacjentów tzw. wysokiego ryzyka chorób zakaźnych. Moim zdaniem to poważny błąd.
Ale resort zdrowia i NFZ są zdania, że poprzednio mieliśmy do czynienia z segregacją ludzi na chorych i zdrowych. Ich zdaniem to była dyskryminacja.
Rozumowaniu tych instytucji przeczy już sama liczba pacjentów, którzy byli zainteresowani leczeniem w tych placówkach. Przecież nikt nie kazał im do nich chodzić, a jednak je wybierali.
[Opinia] Dr Anna Marzec -Bogusławska dyrektor Krajowego Centrum ds. AIDSTo krok w stronę normalności
Likwidacja tych gabinetów jest naturalnym krokiem w kierunku normalności i eliminuje dyskryminację osób zakażonych wirusem HIV i chorych na AIDS. Zresztą nigdzie w Europie nie ma oddzielnych placówek dla tej – tak samo, jak i żadnej innej – grupy pacjentów.Jeśli lekarz odmawia choremu leczenia ze względu na to, że ten jest zakażony wirusem HIV, to pacjent może interweniować w tej sprawie w naszym Centrum. Ale takie przypadki to naprawdę rzadkość – w ubiegłym roku zdarzyły się tylko dwa. Być może Narodowy Fundusz Zdrowia powinien wprowadzić okres przejściowy, a nie od razu 1 stycznia likwidować gabinety.
Skomentuj ten tekst
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.