Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Miliard w kontenerze

Agata Sabała 27-08-2008, ostatnia aktualizacja 28-08-2008 15:25

Miliard złotych wyrzucamy co roku do kosza na śmieci. Jak to możliwe? Tyle warte są surowce wtórne, które trafiają na wysypiska.

autor: Gardziński Robert
źródło: Fotorzepa
autor: Gardziński Robert
źródło: Fotorzepa

– Zabraliśmy pojemnik na surowce wtórne sprzed siedziby straży miejskiej – mówi Dominik Dobrowolski, wiceprezes fundacji Nasza Ziemia. – Chcieliśmy sprawdzić, co naprawdę trafia do takiego kosza.

Dobrowolski nurkuje do środka i wyciąga plastikową torbę na śmieci. W środku zakręcona butelka po wodzie mineralnej, styropianowe opakowanie po jedzeniu na wynos owinięte folią aluminiową, pudełko po margarynie, słoik z zakrętką, resztki jedzenia.

– Z tak wymieszanych, brudnych surowców nie można już nic zrobić – tłumaczy Dobrowolski. I wymienia: klasyczna torba na śmieci, czyli polietylenowy worek, powinna znaleźć się w żółtym pojemniku na plastik. Podobnie butelka po wodzie mineralnej. Tona folii aluminiowej jest warta 7 tys. zł. Słoik z etykietą i zakrętką to szkło, papier i metal w jednym. A szkło może być przetwarzane w nieskończoność, o ile trafi do odpowiedniego pojemnika.

– Warszawiacy są tak bogaci, że wyrzucają pieniądze na śmietnik – ironizuje. – Tymi odpadami można by załatać miliard dziury budżetowej. MPO, właściciel pojemnika, łamie prawo, bo ustawa nakazuje firmom selektywną zbiórkę odpadów.

Rzecznik MPO przyznaje, że nie ma wpływu na to, co ludzie wrzucają do pojemników, ale...

– Staramy się namawiać mieszkańców do segregowania odpadów – mówi Wanda Hałatienko. – W spółdzielniach mieszkaniowych, które mają nasze pojemniki, rozdajemy ulotki o selektywnej zbiórce.

Wybrane opinie czytelników:

Rasten: Wszystko pięknie, a teraz trochę rzeczywistości.

Na moim osiedlu w Warszawie pełno jest kontenerów na różnego rodzajów odpady. Ludzie a w szczególności dzieci z zaangażowanie segregują i wyrzucają oddzielnie papier, szkło, plastik. A raz w miesiącu, czy co 3 tygodnie podjeżdża ciężarówka i wszystko razem ląduje do kupy. Czy to ma sens ? Skoro już raz podzielone miesza się z powrotem. Gdzie tu logika?

tintina:

Jaki jest los posegregowanych śmieci w Warszawie? Czy wszystkie trafiają do sortowni i firm recyklingowych ? Czy są przetwarzane, czy tylko lądują w oddzielnej strefie wysypiska ?

Ślędzę artykuły prasowe na temat segregacji odpadów w W-wie i jakoś nie ma w nich odpowiedzi na te pytania. Jest za to sporo o opłacie marszałkowskiej i powodzie jej wzrostu.

Nie wystarczą ulotki z instrukcją jak segregować, potrzebne jest mówienie o tym, że ma to sens i jest opłacalne.

Pozdrawiam wszystkich ortodoksyjnie segregujących :)

Arek:

Segreguję odpady, ale złoszczę się na eko kłamców. Wartość śmieci = 1 mld zł. A ile kosztuje pozyskanie tego Miliarda? Ile kosztuje selektywna zbiórka (system pojemników, transport, sortownie, dodatkowa praca itp.). Nie używajmy fałszywych argumentów - powiedzmy, że musimy segregować, żeby nie utonąć w śmieciach, a nie że to taki świetny biznes, bo potem się okazuje, że do interesu musimy dokładać, a paru Ekologów przeistacza się w Urzędników i załatwia sobie świetne posadki.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane